Technologia iBeaconów to może być przyszłość ułatwiająca wiele codziennych czynności, o ile zostanie umiejętnie wykorzystana. Na razie wkracza do sklepów, a w Polsce można ją spotkać w Muzeum Neonów. Na razie służy głównie komercyjnie, ale nie każdy wie, że można beacony wykorzystać także w naszych domach i to całkiem praktycznie – tworząc skróty dla często powtarzalnych akcji, bez potrzeby nawigowania po systemie smartfona. Potencjał iBeaconów jest spory i wcale nie tylko dla retailerów, którzy chcą zwabić klientów promocjami, ale dla nas samych z znanym nam, domowym otoczeniu.

Aplikacja Placed to program na iOS, który pomoże nam zrozumieć korzyści płynące z gadżetu, umożliwiając prezentacje całkiem sensownych akcji dla użytkownika we wsłasnym domu. Jest kilka warunków: odpowiednia wersja systemu, Bluetooth 4.0 no i same iBeacony. Można zainteresować się np. polską wersją od Estimote. Apka pokaże nie tylko powiązanie ze specyficznymi aplikacjami, ale również konkretnymi szybkimi wywołaniami konkretnych funkcji. Na czym to w ogóle polega? Najlepiej przeczytać wpis na temat iBeaconów, ale tam znajdziecie głównie informacja na temat użycia w sklepie, a chcemy przecież znaleźć zastosowanie dla użytku domowego.

Jeśli posiadamy już kilka nadajników z technologią iBeacon, możemy zainstalować je w konkretnych miejscach mieszkania, np. przy wejściu do pokoju, przy sprzęcie RTV, w kanapie itp. Tam będą wchodzić w interakcję z naszym wcześniej skonfigurowanym smartfonem, na którym zaprogramowaliśmy pewne czynności aktywujące się przy zbliżeniu. Najprostszy przykład: iBeacon przyklejony do drzwiczek kuchenki może sprawić, że wraz z ich otwarciem odpali się automatycznie timer na iPhonie. To czy taka funkcja jest dla nas niezbędna zależy tylko od nas. Wyobraźmy sobie, że pieczenie to nasza codzienna, powtarzalna czynność, dla której warto pewne akcje przyspieszyć.

Takich akcji możemy tworzyć bardzo wiele i mogą dotyczyć wielu typowych sytuacji: od otwierania lodówki (np. listy zakupów), czy uruchamianie TV i apki z pilotem w smartfonie przy siadaniu na kanapie, aż po bardziej skomplikowane czynności. Poruszanie się po domu może ułatwić „zabawę” na telefonie i nie wymagać od nas wyszukiwania w systemie aplikacji (zwłaszcza, gdy jest ich już bardzo dużo), czy konkretnych ich głębszych funkcji. iPhone staje się wtedy samoświadomym narzędziem, reagującym na otoczenie. Myślę, że można porównać to do technologii NFC i tagów (ostatnio szukałem przykładów dla Sony SmartTags). Kiedyś ograniczeniem staną się jedynie nasze potrzeby i wyobraźnia.

Generalnie Placed nie będzie aktywować wszystkiego automatycznie, ale odpowiednie powiadomienie sprawi, że w danym miejscu zostaniemy poinformowani o akcji i w razie chęci, możemy ją aktywować z zablokowanego ekranu iOS. Na ten moment aplikacja Placed ma niewiele opcji, ale te będą stale aktywowane. Istnieje też możliwość wklejania konkretnych adresów URL dla Safari. Jeśli mamy smykałkę do elektroniki i nie boimy się zabawy w inzyniera, możliwe jest przygotowanie iBeaconów samemu. Potrzebny będzie Raspberry Pi i transmiter Bluetooth LE. Koszt takiego beacona to niecały dolar, aplikacja jest płatna i wyceniono ją na niecałe 3 euro. Zasięg takich nadajniczków to ok. metr. Zwracam też uwagę, że to dopiero wczesna faza rozwoju technologii iBeacon w domu, podobnie było z aplikacją IFTTT, dla której wciąż przybywa partnerskich kanałów.

źródło: Placed.awwapps.com