Coraz częściej zdarza mi się napisać o ubieralnych gadżetach, które nie są przedstawicielami typowych urządzeń fitness. Przeważnie powstają bransoletki, opaski i tego typu czujniki przypinane do ubrania. GestureLogic z Kanady pokazało właśnie pierwsze informacje na temat swojego noszonego sprzętu, który wkrótce trafi w Indiegogo, gdzie rozpocznie kampanię promocyjną. Leo ma być opaską na udo, analizującą ruch ścięgien, poziom nawodnienia organizmu oraz pracę serca. Jak nie trudno zauważyć, model monitorujący dane witalne przyda się do kontroli organizmu.

Cały proces analizy przegiega identycznie do konkurencyjnych zabawek. Zebrane przez czujniki dane wędrują bezprzewodowo do naszej aplikacji na smartfon oraz platformę chmurową. Na wyświetlaczu widzimy postępy, raporty z treningów i cały feedback od oprogramowania. Ma ono badać zapisane pliki i na ich podstawie sugerować rekomendacje – czy to podwyższające poziom ćwiczeń, czy starające się ograniczyć tempo, gdyż ciało jest przeciążane. Wszystko to na podstawie pracy naszego serca, mięśni i analizy stanu organizmu.

Naturalnie jest to wsparcie mające podwyższyć naszą wydajność i pomóc lepiej zrozumieć ciało. Aktywność mięśni będzie też porównywana do reszty użytkowników systemu, a nawet profesjonalnych atletów. Da nam to przy okazji obraz naszej sytuacji i umożliwi porównanie się do innych – moim zdaniem całkiem przydatny punkt odniesienia dla sportowca. Każda aktywna osoba wie, jak ciężko jest zachować i dostosować odpowiedni program treningowy do naszych możliwości. Najczęściej przeciążenia kończą się mikro urazami, a te mogą prowadzić do poważniejszych kontuzji. Aby wyeliminować ryzyko, Leo ma podpowiadać jakie skutki może mieć dalsza aktywność w danym stylu.

Innymi słowy: zacznie nam doradzać lub odradzać co robimy źle. A to wyżej unosić nogi podczas biegu, a to zwolnić tempo lub stawiać dłuższe, bądź krótsze kroki. Wydaje się, że jest to sprzęt dla sportowców bardziej profesjonalnych, chcących naprawdę skorzystać z narzędzia do poprawy osiągów. Większości z nas wystarczy „zwykła” bransoletka na nadgarstek, zliczająca kroki i dystans wraz ze spalonymi kaloriami. Leo pozwoli na optymalizację treningu, a dokładniejsze bioodczyty będą w tym bardzo pomocne. Na początek potrzebne będzie trochę czasu zanim opaska nauczy się naszego organizmu – potem sugestie będą konkretniejsze.

Nie zabrakło funkcji społecznościowych i tych motywacyjnych, które najlepiej wpływają na nasze zaangażowanie. Rywalizacja ze znajomymi działa lepiej niż każda inna forma nacisku. Leo zbierze oprócz tego wiele innych, podstawowych już danych: szybkość poruszania się, dystans, spalone kalorie, kadencję, czas, przyspieszenie. Poda też warunki pogodowe. Opaska może w przyszłości przydać się w wielu dyscyplinach sportowych, nie tylko biegaczom. Wielu profesjonalistów używa nóg w swoich grach zespołowych, gdzie kontuzje są bardzo częste. Gadżety takie jak Leo mogą pomagać im unikania poważniejszych kontuzji.

Widzę też zastosowanie dla rowerzystów. Producent sugeruje materiałami promocyjnymi, że warto smartfon umieścić na kierownicy jednośladu lub nawet wykorzystać aplikację na smart watch czy inteligentne okulary Google Glass (prawdopodobnie warianty te są też w przygotowaniu, by ułatwić odczyty w trakcie aktywności). Leo powinno trafić na Indiegogo w przeciągu kilku tygodni. Model w kampanii ma kosztować w przedsprzedaży około 174 dolarów, natomiast cena gotowego wyrobu – 250$.

źródło: Leohelps.com