System motywacji spada, gdy bodźce zaczynają się powtarzać. Stąd nawet trackery aktywności powoli przestają mobilizować do ruchu, a producenci ubieralnych modeli starają się dodawać nowe funkcje do swojego oprogramowania. Sprzęcik MOOV nazwałem kiedyś trackerem 2.0, bo jako jeden z pierwszych oferował funkcje coachingu z poradami. Pora na drugą generację modelu, czyli Moov Now – jeszcze, mniejszy, lżejszy i z sześciomiesięczną żywotnością, a wciąż bardzo zaawansowany moduł do śledzenia aktywności wraz z kompleksowym coachingiem w czasie rzeczywistym.

Producent zachwala sprzęt jako najbardziej zaawansowaną noszoną elektronikę z czujnikami i adekwatnym wsparciem oprogramowania na smartfony. Skoro już poprzednik był niezły, to następca musi być godny. Faktycznie oferuje więcej niż rywale, ale głównie ze względu na bogatą bazę porad i sugestii od wirtualnego trenera. Zabawka monitoruje nasz ruch jak każda inna tego typu, ale każdą dyscyplinę wspiera dodatkowymi poradami. Bieg, kolarstwo, pływanie – to niektóre z aktywności, które otrzyma klient. Powyższa grafika pokazuje zresztą na co można liczyć.

Moov Now tracker

Moov Now b

Właściwie to „dyscyplin” jest pięć. Oprócz trzech wymienionych wyżej mamy też opcje inteligentnego trenera dla tzw. cardio boxingu, a także 7-minutowych ćwiczeń siłowych, które można wykonywać nawet we własnym domu (a najlepiej na siłowni). Aplikacja skupia się na tych pięciu aktywnościach. Dobra sprzedaż pierwszej generacji spowodowała, że stworzono następce. Przypomnę, że wciąż czujniki mierzą ruch w przestrzeni i w ten sposób lepiej rozpoznają konkretne ruchy. Najlepiej mieć kilka sensorów (np. na każdą kończynę). Akcelerometry, żyroskopy i magnetometr oraz detekcja kierunku ruchu i rotacji musi odczytywać więcej niż tylko kroki i spalone kalorie.

Podstawowe elementy (kroki, kalorie, sen itd.) również są analizowane. Autorzy twierdzą słusznie, że właściwy i skonkretyzowany trening jest lepszy niż bicie rekordów w krokach i dystansach. Właśnie w tym chce pomóc Moov Now. Swoje tutaj zrobią odpowiednie algorytmy, które przetworzą dane i wykorzystają je w przydatne podpowiedzi. Mierzona jest powtarzalność, siła uderzeń, ruchy nóg, kadencja i wiele innych. Każde przyporządkowane do konkretnych sportów. Lepiej przeliczą kalorie i będą dokładniejsze.

moov now app

Moov Now cycle

Wynalazki w takiej formie mają lepiej poprowadzić nas do wyznaczanych celów. Aplikacja na iOS lub Androida ma pozwolić też na powiązanie wyników z trackerami pracy serca. Razem przeliczenia będą naprawdę kompleksowe. Chciałbym to zobaczyć w akcji. Przydadzą się słuchawki. Z nich popłyną wskazówki jak od asystenta głosowego. Ruch ma być analizowany, a podpowiedzi pomagać poprawić technikę lub zwiększyć lub zmniejszyć intensywność ćwiczeń. Tak, jakbyśmy mieli przy sobie rzeczywistego treners. Oczywiście nie zabraknie tradycyjnych technik motywacji – rywalizacji ze znajomymi i dzielenia się wynikami.

Integracja ze Spotify ma dać nam odsłuch muzy, a w tle porady coacha. Dłuższe treningi pomogą rozpoznać poziom naszych możliwości (np. bieg ma aż 69 różnych levelów i 5 programów do osiągania różnych celów dla biegacza). Poziomy ułatwią dostosowanie treningów i przesyłanie wskazówek. Trybów w Moov Now jest jeszcze więcej niż poprzednio. Gadżet ma kosztować 100 dolarów, a w opcji przedsprzedaży nawet 60$. Gadżet ma pojawić się na jesieni.

źródło: Moov