Kilka dni temu do sieci wyciekły pierwsze fotki nowego smartwatcha Fitbit, a dzisiaj mamy już o nim oficjalne potwierdzenie. Na ten rok Fitbit planował kilka smart zegarków. Kolejnym po modelu Ionic ma być mniejszy wariant Versa. Producent ma nadzieję, że poprawi wyniki sprzedaży, które nie były ostatnio imponujące, a drogą do tego ma być rodzina różnorodnych modeli. Tak robił z trackerami i sportowymi zegarkami, a teraz przeniesie tę strategię na smartwatche. Linia ubieralnego sprzętu Fitbit i tak wymagała odświeżenia.

Fitbit Versa

Fitbit Versa ma być chyba następcą modelu Blaze, ale nie jestem tego do końca pewien. Tamten miał w sobie wbudowany moduł GPS, natomiast tuta go nie ma (możemy jedynie zapisywać trasę przez lokalizator w sparowanym telefonie). Najnowszy zegarek to kolejny smartwatch, czyli model idący w nowym kierunku rozwoju firmy Fitbit.

Fitbit Versa ma mniejszą, bardziej damską kopertę. Bryła została nieco zaokrąglona i wydaje się bardziej kobieca, choć jest uniwersalna. Urządzonko będzie wyglądało na damskim nadgarstku o wiele lepiej. Wizualnie stylistyka przypomina trochę Pebble Time 2 (wykupione właśnie przez markę Fitbit). Dzięki temu wszystko wygląda znacznie lepiej od zeszłorocznego Ionica. Na pokładzie nowy Fitbit OS 2.0, dzięki któremu poczujemy wiele funkcji znanych z większego smartwatcha. To drugi wyrób działający na tym sofcie, który przy okazji premiery nowego wariantu otrzymał aktualizację.

Fitbit Versa

Wewnątrz bardzo wiele trybów z Ionica, m.in. czujniki PurePulse do analizy tętna oraz SpO2 (pulsykometria). Pozwoli to na podobne pomiary w ramach różnych dyscyplin. Obudowa jest wodoszczelna do 50 metrów zanurzenia, więc z zegarkiem można też pływać. Oczywiście nie zapomniano też o personalizacji. Versa będzie oferowana w trzech kolorach (czarnym, szarym i rose gold). Przygotowano też dwie specjalne edycje grafitową z kolorystycznie dopasowanym paskiem i damską z materiałowym. Jest też sporo innych pasków, m.in. bransolety. Obecnie bogaty wybór akcesoriów to w dziale smartwatchy wręcz standard.

Pamięć w trackerze wystarczy na wgranie ok. 300 piosenek, ale możemy też skorzystać z Deezera (globalnie!). Fitbit kontynuuje też wsparcie dla swojego systemu mobilnych płatności przesz Fitbit Pay (Europa ma to w pakiecie, natomiast w USA trzeba zakupić wariant Special Edition). Mniejsza koperta ma nieco mniejszy akumulatorek, ale ma wystarczyć na ok. czterech dni działania na jednym ładowaniu.

Nowy, jak już wyżej napisałem, kierowany bardziej do damskiego grona klientów zegarek, otrzymał wraz z Fitbit OS 2.0 adekwatne opcje. Oprogramowanie otrzymało monitoring cykli menstruacyjnych (specjalny algorytm). Panie będą miały tu w aplikacji sporo różnych danych do logowania, a system będzie w stanie wyświetlać dodatkowe informacje związane z owulacją, cyklami i resztą tych wszystkich „parametrów”. Najważniejsze, że Fitbit chce wszystkie odczyty przetwarzać, by społeczności dorzucać ulepszenia. Wyniki związane z analizami snu i aktywności sportowej podczas tych dni mogą przekazać ciekawe dane dla całej grupy użytkowników (kobiet rzecz jasna). Przykład? Rekomendacje dotyczące czasu spania przy wykryciu cyklu. Te funkcje mają też trafić do Ionica. Fitbit OS 2.0 to także dostęp do sklepiku Fitbit. Tutaj można spodziewać się możliwości instalacji różnych aplikacji, czy tarczek.

Druga generacja oprogramowania na zegarki Fitbit to przede wszystkim nowy Fitbit Dashboard. Interfejs jest trochę inny. Pogrupowano i uporządkowano odczyty w różne sekcje, grafiki i statystyki. Można powiedzieć, że to taka nadgarstkowa odmiana panelu ze smartfonowej aplikacji. Przyszły update ma pozwolić na personalizowanie sekcji i dostosowywanie widoku do indywidualnych potrzeb. Fitbit OS 2.0 umożliwi odpowiadanie na wiadomości prosto z nadgarstka (ale tylko Android). Pamiętajmy, że Versa to sportowy smartwatch, więc łączy cechy trackera fitness oraz inteligentnego zegarek. Najważniejszą zmianą całego urządzenia będzie zapewne jego niższa cena. Wyceniono go na niecałe 200 dolarów, czyli o stówę mniej od Ionica!