Saga związana z premierą Pixeli 4a się skończyła. W końcu Google oficjalnie prezentuje średniej klasy smartfon, na co czekano już od dłuższego czasu. Bardzo prawdopodobne, że wpływ na to wszystko miała pandemia koronawirusa. Telefon był zwiastowany lub przeciekał do sieci już od miesięcy, więc debiut nie robi pewnie na nikim żadnego wrażenia. Pixel 4a to przystępniejszy cenowo smartfon amerykańskiego giganta, który ma powtórzyć sukces poprzednika. Sprzedawał się lepiej od flagowca. Ten zresztą pewnie wkrótce się pojawi.

Google Pixel 4a

Pixel 4a z OLED 5.81 cala

Google kontynuuje wydawanie swoich nowych smartfonów w dwóch różnych kategoriach – flagowej i tzw. średniaków. Robi to co prawda dopiero od zeszłego roku, ale efekt był zadowalający. Pixele 4a to oczywiście ta druga grupa urządzeń, gdzie nie trzeba wydawać majątku, by mieć dostęp do rozwiązań marki z Mountain View, np. czystego Androida. Telefon ma być też bardziej konkurencyjnym sprzętem dla wielu rywali z segmentu mid-range. Panuje tu niezły ścisk, więc liczy się nie tylko atrakcyjna cena, czy adekwatne podzespoły, ale też zakres ogólnych funkcji. Google chce tu chyba zaoferować odpowiedź na iPhone’a SE.

Tańszy model jest młodszym i uboższym kuzynem Pixela 4 i 4 XL, ale ma inny design. Przypomina bardziej standardy rynkowe, czyli bezramkowego smartfona z zaoblonymi rogami wyświetlacza i kamerką selfie w otworku. Zeszłoroczne flagowce miały sporo czujników, więc konstrukcja wymagała innego podejścia. Tu mamy sprzęt o bardzo dobrze znanej stylistyce. Google stosuje taki wygląd pierwszy raz. Widać jednak, że to Pixel od Google. Szkoda, że tylko w czerni (charakterystyczny jaskrawy kolor został tylko w bocznym przycisku). Model 4a otrzymał panel OLED z przekątną 5.81 cala (Full HD+, z HDR i tylko 60 Hz). Ta przekątna plasuje model 4a między modelami 4 i 4 XL.

Pixel 4a ze Snapdragonem 730G

Google Pixel 4a pracuje na Snapdragonie 730G, co myślę, że jest naprawdę wystarczające. Dołożono 6 GB RAM i 128 GB na dane w UFS 2.1. GPU to Adreno 618. Generalnie parametrami nie powala, ale chyba tak miało być. Zaskakująco małą pojemność ma bateria. Tylko 3140 mAh z maksymalnym ładowaniem 18W uzupełni akumulator dość szybko (piję tu znów do małej pojemności). Skaner do palca jest klasycznie na tyle obudowy, gdzie znalazł się też znany stylistycznie moduł fotograficzny. Po tym też od razu rozpoznamy, że to Pixel od Google. O aparatach za moment. Android 10 otrzyma aż trzy lata aktualizacji bezpieczeństwa. Telefon wspiera dual SIM, ma Bluetooth 5 i port USB-C oraz słuchawkowy. Widzę też dwa głośniczki.

Te wszystkie rzeczy pozwoliły na stworzenie najtańszego w historii Pixela. Google wyceniło go na 349 dolarów. Czy to atrakcyjna cena? Jak na Pixela, owszem. W porównaniu z konkurentami już mniej. Mówimy bowiem o smartfonie w tylko jednej konfiguracji i bez 5G. Ta też się pojawi, ale dopiero na jesieni – czyżby w wersji XL? Pixel 4a z modemem przystosowanym do pracy z sieciami piątej generacji ma kosztować 499$. Myślę, że będzie działał na mocniejszym Snapdragonie 765, ale to się okaże. Jeśli interesuje nas mocniejszy telefon to trzeba będzie zainteresować się Pixelem 5, który również potwierdzono.

Pixel 4a – aparaty fotograficzne

Oddzielny akapit należy poświęcić możliwościom fotograficznym Pixela 4a. Google od zawsze potrafiło wykorzystywać nieco słabsze sensory. Robiło to sztuczkami software’owymi, które wydobywały z kamerek maksa (czasem nawet efekty podobne do tych z telefonów o lepszych specyfikacjach). Nie spodziewajmy się tego, co soft Pixeli oferuje w topowych odmianach, ale nie będzie źle. Do dyspozycji będzie tylko jeden aparat 12.2 megapiksela (z technologią Dual Pixel) z f/1.73, 77 stopniami pola widzenia i stabilizacją OIS/EIS. Do tego podwójna detekcja fazy. Filmy nagramy w 4K z 30 fps i slot motion. Jest tryb Night Sight z możliwością wykonywania ujęć z gwiazdami na niebie. W trybie portretowym nie zabraknie rozmywania tła. Na przodzie 8 mega z f/2.0 do selfie w ekranowym otworku.

Jeśli Pixel 4a się wam spodobał to musicie go szukać w krajach, gdzie jest oficjalnie dostępny (najbliżej są Niemcy). Na początek jednak tylko USA. Czego nie znajdziemy w tych smartfonach, a jest obecne w Pixelach 4? Nie ma czujnika Soli oraz bezprzewodowego ładowania (nie licząc słabszych podzespołów i mniejszej liczby aparatów). To nie wszystkie braki, ale wymieniłem te najbardziej zauważalne. Jak oceniać nowy smartfon Google? Niezła cena (zwłaszcza teraz jak dolar słaby), czysty Android, długie wsparcie, ale co z tego, jak u nas go oficjalnie nie sprzedają? Nie ma NFC. Przynajmniej ja nie widzę nic o chipie zbliżeniowym w specyfikacjach.

źródło: google.com