Każdy producent chce mieć dziś jakiegoś przedstawiciela ubieralnych technologii w swojej ofercie. Ostatnio dominują wynalazki naręczne lub nagłowne (że tak to ujmę). Chodzi oczywiście o zegarki lub gogle do wirtualnej rzeczywistości. LG to jedna z nielicznych firm, które nie pokazały jeszcze swojego wariantu. Do dziś. W końcu gigant z Korei Południowej odpowiedział. Zademonstrował gadżet inny niż się spodziewałem. Myślałem, że zobaczymy bezpośredniego konkurenta dla samsungowego Gear VR, a tutaj mamy coś bardziej a’la Cardboard od Google. To wcale nie przypadek, bo LG po prostu zmodyfikowało kartonowy projekt i przygotowało nieco lepszy wariant. Wszystko zgodnie z wytycznymi giganta z Mountain View.

Odpowiedź na zapotrzebowanie rynku jest stonowana i najwyraźniej pokazująca, że wciąż niepewna co do ostatecznego kształtu tej jeszcze niszowej części elektroniki. Podobnie jak rodzimy rywal, LG też łączy zabawkę ze swoim flagowym modelem. Gogle VR pasują do topowego LG G3, a zostały dopasowane specjalnie i tylko do niego. Sama nazwa zresztą sugeruje co i jak: VR for G3 mają być sprzedawane grupie klientów posiadających ostatnią generację tego sprzętu, a dla nowych być gadżetem gratis. Sądzę, że powodów zaprojektowania takiego modelu jest kilka. Eksperyment z zainteresowaniem klientów przy możliwie niskich kosztach i nie inwestowanie zbyt wiele w wersję dla obecnego smartfona – już jest mowa o następcy.

Być może kolejne wariacje będą bardziej zaawansowane (i pewnie droższe), ale na razie podążanie krokami Google wydaje się logiczne. Gogle od LG są ulepszoną wersją Cardboarda, ale mają niestety kilka wad, które towarzyszyły takiej wersji adaptera. Pierwszą z nich jest brak opaski na głowę – są za to otworki – prawdopodobnie własnie na ten element. Trzymanie ciągle gogli w rękach nie jest wygodne, a sam ekran na głowie powinien być „ubrany” dla pełnego komfortu (założony na głowę). Forma adaptera ma też ten sam sposób nawigacji z boku (o ile można ten pstryczek nazwać nawigowaniem). Ten boczny panel oparto na pierścieniu neodymowym, który komunikuje się z wbudowanym w smartfon magnetycznym żyroskopem, więc jest pewnego rodzaju mini-kontrolerem (zamiast dotykowej opcji niedostępnego ekranu). Nie posłuży do sterowania w grach, ale ułatwi chociaż wybór aplikacji.

Całość komponuje się oczywiście z designem smartona G3, a szczęściem tego urządzenia jest to, że przycisk w telefonie jest pod kamerką na tylnej obudowie, więc nieco łatwiej będzie korzystać z takiego zestawu (adapter ma specjalną dziurkę dla przycisku). Najważniejsze w całym tym komplecie jest to, że gogle te będą kompatybilne z aplikacjami dla Cardboarda. Nie jest ich za wiele, ale stale przybywa ich w sklepiku Google Play. Na rynku można kupić wiele zamienników (o różnej jakości) i one także powinny współpracować z apkami VR. LG będzie mogło jednak oficjalnie korzystać z nazewnictwa Google Cardboard.

Wadą modelu jest jej mała uniwersalność, a właściwie żadna. Pasuje tylko G3… To sugeruje, że to nie ostatnie z gogli VR od LG. Zaletą? Cena! Zwłaszcza przy kosztach rywala od Samsunga.

źródło: LG