FIFA przechodzi trudny czas. I to już od dość dawna. Opinia o tej marce z roku na roku idzie w dół (i piszę to jako fan footballu i piłkarz). Nie będę się specjalnie rozpisywał o przyczynach, bo powodów jest wiele. Kilka ostatnich jest oczywiście kuriozalnych: ustalenie języka rosyjskiego urzędowym w organizacji, czy zwlekanie z usunięciem Rosji z baraży do mistrzostw w Katarze. Chyba nawet EA Sports nie będzie w tym roku sygnowała swojej piłkarskiej gry logotypem i nazwą (twórcy zarejestrowali inny znak dla tytułu). W jaki sposób FIFA może poprawić swoje postrzeganie? Może własny serwisem streamingowym?

FIFA Plus serwis

FIFA+, czyli sport w streamingu

Platform streamingowych przybywa. Kolejne firmy tworzą własne biblioteki treści lub wykupują licencje, by oferować swoje katalogi video. Kiedyś był tylko Netflix, dziś każda wytwórnia chce kosić szmal we własnej usłudze. Dla nich to logiczne. Klienci muszą wykupować kolejne subskrypcje, by móc oglądać ulubione filmy, seriale i dokumenty. Czy w takim formacie mógłby istnieć serwis sportowy? No jasne! Zwłaszcza, gdy zasoby są na tyle duże, by przyciągnąć uwagę miłośników aktywności. FIFA+ ma zaoferować takie rozwiązania, a dodatkowo rozpocząć rewolucję w transmisjach na żywo.

Do tej pory stacje telewizyjne wykupowały licencje na transmitowanie meczów w swoich kanałach. Pakiety te z mistrzostw na mistrzostwa są coraz droższe. FIFA będzie je sprzedawała jeszcze przez wiele mundiali, ale powoli szykuje alternatywę w postaci własnego serwisu. Usługi na wzór Netflixa, HBO Max, Amazon Video Prime i wielu innych. Różnicą będzie content. FIFA dysponuje mnóstwem archiwalnych treści, dokumentów i produkcji związanych ze sportem. Może je udostępnić w systemie abonamentowym. W tej formie można strumieniować też mecze na żywo.

FIFA+ „bezpłatnie” z reklamami

Pomysł jest oczywisty i szczerze mówiąc nawet interesujący (zakładając, że FIFA znów czegoś nie odwali…). W aplikacji można będzie przypomnieć sobie poprzednie mundiale, wybrane dokumenty, czy powiązane z piłką nożną materiały. FIFA może też zainwestować w nowe produkcje, które przyciągną fanów „gały”. Na Netflixach są takie pozycje (nawet o żonach znanych piłkarzy).

Twórcy zapowiadają, że w ciągu sezonu będzie można wybierać z około 40 tysięcy spotkań na żywo, natomiast na starcie w przeciągu miesiąca baza obejmie około 1400 meczów (także kobiet, juniorów i różnych innych kategorii wiekowych). Docelowo ma ich być nawet 4000. Całość ma być bezpłatna w modelu reklamowym, ale wyczuwam, że może pojawić się też pakiet premium obejmujący turnieje mistrzowskie lub eliminacje. Niestety najlepszych lig na rynku tutaj nie zobaczymy. Nawet FIFA nie dysponuje takimi środkami, by pokazać ligę angielską, hiszpańską, włoską, niemiecką, czy francuską. W sieci pojawiają się jednak sugestie (wg The Hollywood Reporter), że meksykańska, duńska, czy polska mogłaby się tu pojawić. Pewnie w ramach wspomnianej opłaty.

Konkurencja w streamingu już jest

Treści sportowe w formie streamingu nie są dziś niczym nowym. Coraz więcej serwisów uruchamia sport online. Od Canal+ i Eurosport, przez BBC i Amazon, aż po nowe twory typu Viaplay. Swoją bazę ma nawet TVP Sport. Każdy chce zarabiać na dostępie do sportowych wydarzeń, bo jest tu spory potencjał. FIFA ma siłę, by zaistnieć w tej branży. Start FIFA+ w tej chwili to dobry moment. Jest ponad pół roku do mistrzostw w Katarze. Marzy mi się możliwość wykupowania pojedynczych meczów, ale na to nie ma chyba co liczyć. Ciekawi mnie, jak potoczą się losy tej usługi. Sport potrzebuje takich projektów. Co silniejsze organizacje (UEFA, czy mocniejsze ligi) pójdą śladem FIFA? Jest co oglądać, a ostatnio dostęp do lig rozsiał się między poszczególnymi kanałami (przeważnie płatnymi).

źródło via engadget.com