05Temat elektrycznych pojazdów wkręca mnie coraz bardziej i zanim zacząłem pisać na blogu o modelach jednoosobowych (rowery, hulajnogi, itp.) kibicowałem autom już od lat. Śledziłem losy rozwoju segmentu, ale nie miałem okazji wsiąść za kółko takiego samochodu. Gdy w Warszawie ruszył serwis Innogy Go nadarzyła się okazja do przetestowania dwóch rzeczy za jednym zamachem: elektrycznego BMW i3 oraz usług wypożyczalni należącego do firmy dostarczającej energię. To w sumie świetny pomysł na promocję marki. Około 500 pojazdów ma zwracać na siebie uwagę, a przecież na karoserii widać logotyp Innogy.

carsharing Innogy Go

Innogy Go – pierwszy taki w Warszawie

Mieszkańcy stolicy zdążyli już pewnie zauważyć, że po mieście można poruszać się wypożyczonym autkiem od kilkunastu już chyba firm. Innogy Go jest pierwszą taką wypożyczalnią, której flota jest całkowicie elektryczna. To pierwszy 100% electric car sharing w Warszawie i w dodatku z rozszerzającą się bazą modeli. BMW i3 był pierwszy. W ostatnich tygodniach doszły modele cargo, działające na tych samych zasadach. Większość aut to jednak elektryczne BMW. Potrzebowałem 7 lat, by w końcu ocenić je osobiście. Pierwsze sztuki widziałem w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Po Polsce też jeździ ich już całkiem sporo, ale dopiero Innogy sprawiło, że model widzimy na co dzień. O autku nieco później. Dodam jeszcze, że Innogy wcale nie jest prekursorem wypożyczalni elektrycznych w naszym kraju. Pod koniec 2017 roku prawie 200 Nissanów Leaf zaczęło jazdy po Wrocławiu.  Teraz postaram się możliwie zwięźle przedstawić usługi Innogy Go.

Ekologiczne Innogy Go

Najpierw kwestie ekologii, bo tutaj trzeba sobie coś od razu wyjaśnić. Owszem, Innogy chwali się, że udostępniając swoje pojazdy w takiej liczbie i bez spalin oszczędza środowisko, ale nie przesadzałbym z tym smogiem. Według NIK odpowiadają za niego w większości (82–92,8%) piece z domostw. Samochody generują tylko 5,4–7%. Te bezemisyjne są na razie tylko ułamkiem procenta, więc ich wpływ jest znikomy. Do tego produkcja i utylizacja akumulatorów pewnie nie jest zbyt przyjazna naszemu globowi. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę popularyzację elektryków, poprawę osiągów ich baterii (wydłużanie tras i cyklów ładowania) to Innogy Go warto pochwalić. Poza tym eko i wege są teraz modne.

Innogy Go BMW i3

Udało mi się jeszcze doczytać o dwóch teoretycznych argumentach na korzyść Innogy. Pierwszy to aż 2 GWh energii w ramach „gwarancji pochodzenia”, potwierdzającej użycie z odnawialnych źródeł. Przez 2019 rok firma będzie ładować swoje elektryczne pojazdy „zieloną energią”. Ma to być kontynuowane w kolejnych latach. Sprawdziłem też materiały, z których wykonany jest BMW i3. Model ten nie został wybrany przypadkowo. Wersja jeżdżąca po Warszawie jest zbudowana z materiałów, które pozwalają na 95% recykling samochodu. Samochód jest częściowo produkowany z przetwarzanych materiałów. Mamy mieć zatem poczucie, że wynajmując takie e-autko jesteśmy ekologiczni. Jeśli nie jest to jedynie część marketingu, to warto to docenić.

Innogy Go – jak to działa?

Car sharing to dziś pojęcie równie popularne, co Uber. Polega jednak na czymś innym. Nie zamawiamy przejazdu. Wypożyczamy autko, które sami prowadzimy. Wypożyczalnie są znane od wielu lat, ale dopiero od niedawno zainteresowanie nimi wzrosło aż tak bardzo. Nawet korporacje usuwają floty samochodów służbowych i dają pracownikom auta wypożyczane. Jest bardzo wiele zalet takiego podejścia. Nie płacimy ubezpieczenia, nie mamy kosztów eksploatacji itd. Dodatkowo, większość floty Innogy to jeden i ten sam model, więc szybko poznajemy jego możliwości.

Wypożyczaliście ostatnio hulajnogę? Wypożyczenie pojazdu w ramach Innogy Go jest podobne. Insalujemy aplikację, zakładamy konto, podpinamy kartę, czekamy na weryfikację i już praktycznie możemy korzystać. W moim przypadku pierwszy kontakt z serwisem był słaby. Zachciało mi się pojeździć w niedzielę, a to sprawiło, że nie doszedł do mnie bonusowy kod. Dopiero po kilku dniach po moich mailach przyszła do mnie wiadomość z promocją na 15 minut za 1 grosz. Tym właśnie Innogy chce zachęcić do rejestracji. Kwadrans to wystarczający czas, by zrozumieć ideę serwisu.

Innogy Go iPhone Android

Wypożyczenie jest banalne, ale wymaga posiadania smartfona z aktywnym GPS. W uruchomionej aplikacji mamy mapę, na której widać zaparkowane BMW i3. Znajdujemy najbliższe (trzeba je parkować w wyznaczonych strefach), rezerwujemy i mamy 15 minut na dotarcie. Skanujemy kod QR na boku samochodu, by otworzyć drzwi. Wypełniamy krótką ankietę, gdzie zgłaszamy ewentualne szkody na zewnątrz i wewnątrz pojazdu, a także stan porządku po poprzednim kliencie. Otrzymujemy 3 minuty na ustawienia i od chwili uruchomienia silnika zaczyna się liczyć czas. Innogy Go działa na minuty. Szacunkowy koszt przejazdu możemy obserwować w aplikacji.

Aplikacja Innogy Go

Aplikacja (iOS/Android) jest intuicyjna, choć z tego co pamiętam, na początku były pewne problemy ze zrozumieniem procedury, przez co kierowcom zdarzało się zapomnieć zablokować pojazd (naliczały im się kolejne minuty). Udało się to jednak poprawić. Sprawdziłem to, otrzymałem powiadomienie, że nie zamknąłem auta. W telefonie sprawdzimy historię przejazdów, łączny czas jazdy, najważniejsze informacje o usłudze, przewodnik, czy regulamin. Ten zmieniał się w czasie. Jedną z ważniejszych zmian była ta związana z wiekiem kierowców. Po licznych wypadkach i analizach przyczyn, okazało się, że za 60% stłuczek odpowiedzialni byli najmłodsi z kierowców. Od jakiegoś czasu dostęp do jazd mają tylko osoby od 22 roku życia. BTW: w ciągu ostatnich miesięcy czytałem o BMW leżących na plecach, rozebranych w podwarszawkim lasku i innych historiach związanych z Innogy Go. Serwis działa od kwietnia, a już zdążył przerobić bardzo wiele sytuacji.

aplikacja Innogy Go

Ile kosztuje wypożyczenie w Innogy Go?

Czas na najważniejsze – ceny. Innogy Go funkcjonuje na minuty, a więc rozliczamy jesteśmy za czas przejazdu. Minuta to 1.19 zł, natomiast koszt postoju (możemy zaparkować sobie autko i wrócić do samochodu po załatwionej sprawie) to 19 groszy. Istnieje też opcja wynajmu na doby. Wtedy minuta wychodzi 17 groszy, ale musimy pamiętać o ładowaniu. Zasięg to ok. 180 kilometrów na jednym ładowaniu. To, jak szybko rozładujemy akumulator, zależy już od naszego sposobu jazdy. Zrywność BMW i3 kusi, ale sprinty szybciej rozładowują baterię. Czy jest drogo? To zależy. Jeśli mówimy o konkurencji, to tak. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę szansę wykorzystania pasów dla autobusów (elektryki mogą z nich korzystać) to wyjdzie, że szybciej pokonaliśmy trasę, a to nie tylko oszczędności w portfelu, ale i zysk w postaci szybszego dojazdu na miejsce. Gorzej będzie w korku bez linii dla autobusów. Tam każda minuta, a może być ich wiele, będzie odczuwana. Najlepiej planować trasy i zerkać w natężenie ruchu w Google Maps.

Cena za dobę z i3 to 239 zł. Za mocniejsze i3s trzeba będzie zapłacić 299 zł lub 1.49 zł za minutę. Płacimy tylko za czas najmu, bo w ten sposób Innogy liczy sobie prąd zgromadzony w akumulatorze. Mnie nurtuje, jak ładowane są BMW po rozładowaniu. Mam na myśli serwis. Rozładowane elektryczne hulajnogi są ładowane przez tzw. juicerów. Tam akumulatorki są małe. Innogy jeździ po nocach i ładuje baterie swojej floty? Jak?

Elektryczne BMW i3 w Innogy Go

Teraz kilka krótkich akapitów o samym pojeździe, gdyż jeszcze szczególne, bo elektryczne. Elektryki wciąż robią na drodze wrażenie. Przyzwyczailiśmy się już do hybryd, ale modeli w 100% „na prąd” jest sporo mniej. Flota Innogy Go to zmienia. Raz, że liczba pojazdów rośnie, to wraz z nimi rozbuduje się infrastruktura punktów ładowania, a to niewątpliwie plus dla stolicy. Większa liczba aut wymusi rozwój miast od strony superchargerów. W takim punkcie BMW i3 naładuje się do pełna w 50 minut, a przecież rzadko kiedy podjeżdżamy z resztką „baku”. Do 2021 roku Innogy obiecuje 500 miejsc do ładowania elektrycznych aut. W ramach car sharingu jest obecnie ok. 30, natomiast tych publicznych łącznie 40. Mają być rozmieszczone w centrum i przy większych osiedlach oraz obszarach biznesowych. Tam, gdzie będzie największy ruch i zainteresowanie.

BMW i3 jest ciekawym modelem. Zarówno od strony stylistycznej, jak i jezdnej. Wnętrze jest przestronne, a to z racji pozbycia się wielu elementów, które w normalnym aucie są niezbędne. Nietypowo otwierają się tylne drzwi. Jeśli wybieramy się w podróż z pasażerami to musimy pamiętać o otwieraniu kompletu skrzydeł. Są na zakładkę. Żeby dostać się na tylną kanapę, trzeba otworzyć przednie drzwi. Potem najpierw zamkąć te tylne. Aha, uprzedzając pytanie: BMW i3 nie posiada kluczyków. Jest uruchamiany przyciskiem.

Elektryk to zrywna jednostka. 100 km/h uzyskujemy w około 7 sekund, a w bardziej sportowym i3s nawet szybciej. Efektowne wyniki, ale trzeba z tym uważać. Autko jest cichutkie, więc z taką szybkością robi się niebezpieczenie. Nie zdziwcie się, że po odpuszczenia pedału „gazu” BMW od razu hamuje. To celowy zabieg, by odzyskać więcej energii. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Dohamowania można wykonać zdecydowanie później niż w normalnym samochodzie. Największym przywilejem e-aut Innogy Go jest możliwość skorzystania z pasów dla autobusów. Można ominąć korki. Od niedawna usługa jest też dostępna biznesowo (carpooling B2B), czyli dla firm. Wypożyczenie wliczymy sobie w koszty. Pojawiły się też modele dostawcze: MAN eTGE, Renault Kangoo ZE, Nissan e-NV200.

Innogy Go

Podsumowanie Innogy Go

Podsumowując. Innogy Go to pierwszy warszawski car sharing wyłącznie z elektryczną flotą. Największy sens ma w ścisłym centrum, gdzie znajdziemy najwięcej zaparkowanych aut. Tam przejazd ma największy sens, gdyż pasami dla autobusów ominiemy korki. Szkoda, że dalej jest nieco gorzej. Ja do granicy strefy mam ok. 15 minut z buta, a przecież rzadko autka są parkowane właśnie tam. Podobno pokrycie ma się jednak sukcesywnie rozszerzać. W trakcie przejazdów denerwował mnie nieco brak możliwości podglądu sytuacji związanej z czasem jazdy. Przydałyby się jakieś ostrzeżenia.

Usługi w ramach Innogy Go nie należą do tanich. Pod tym względem serwis przegrywa z konkurencją. Mimo tego, usługi cieszą się zainteresowaniem. Oznacza to, że nie ma co liczyć na jakieś zniżki w najbliższym czasie. Ratunkiem będzie wejście na rynek jakiegoś konkurenta. Użytkowanie całości jest banalne. Od aplikacji, po uruchomienie pojazdu i samą jazdą. To automat, a instrukcje są zarówno w smartfonie, jak i kokpitowej książeczce. Auta elektryczne są dosyć drogie, więc nie dziwmy się, że koszt przejazdu jest spory (przy wynajmie, bo w wersji konsumenckiej jest taniuchno). Jeśli nie stać nas na zakup takiego samochodu to Innogy daje nam możliwość jazd w ramach swojej usługi. Poczujemy się nowocześniej.

Innogy Go

Wadą obecnej fazy istnienia sieci jest problem z ładowarkami. Sporo autek jest rozładowanych lub ma bardzo mało energii, a to odpycha od wejścia do takiej jednostki. Szukamy wtedy na mapce kolejnego modelu. Dopiero z czasem, gdy infrastruktura będzie lepiej rozwinięta, cały system będzie miał większy sens. Niektóre pojazdy są wynajmowane po kilkanaście razy na dobę, więc uzupełnianie energii jest ważne. Największe zalety to niższe koszty przejazdu, gdy przeliczamy je na rok jazdy (w porównaniu do posiadania własnego auta – o ile przejażdżamy więcej niż kilka tysięcy kilometrów), nie płacimy za parkometry i mamy zautomatyzowane opłaty przez smartfon.

Wewnątrz aut brakuje przewodu do ładowania. Można go jednak wypożyczyć, gdy wynajmujemy BMW na całą dobę. Gorzej, ze ładowanie trwa aż 10 godzin. Lepiej zlokalizować superchargera i zrobić to w stacji, gdzie wszystko potrawa poniżej godziny. Musimy mieć też świadomość, że przy ewentualnej stłuczce, mimo ubezpieczenia, nasz udział własny to aż 1000 zł.