Przyjęło się, że aplikacje dostępne na tablet lub smartfon, instaluje się z poziomu urządzenia. Jest to tradycyjna forma instalowania programów na nasze mobilne urządzenia. Google daje nam jednak możliwość instalacji zdalnej, tj. bez potrzeby brania w ręce telefonu. Wystarczy zalogować się na konto Google na komputerze, mieć ustawioną synchronizację w smartfonie, by za jednym kliknięciem wysłać sygnał naszemu Androidowi by automatycznie zainstalował wybraną aplikację. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, lecz nie pozbawione wad.

W 2010 roku odkryto w systemach Android funkcję, która pozwalała na zdalne instalowanie aplikacji na naszych urządzeniach z systemem z zielonym robotem. Oznaczało to, że teoretycznie Google ma pewną władzę i możliwość wgrywania lub deinstalacji programów z pokładu naszego smartfona lub tabletu w sposób zdalny. Google dokonywało już deinstalacji programów, które nie były zgodne z ich polityką oraz e-sklepu (wtedy Android Market). O ile jesteśmy w stanie zaufać Googlowi w kwestii bezpieczeństwa to wiedząc, że istnieje możliwość ingerencji w nasz system przez osoby trzecie, nie możemy czuć się bezpiecznie. W sieci jest dużo zagrożeń, sami jesteśmy w stanie przypadkiem zainstalować, nie stosując się do podstawowych zasad bezpieczeństwa, różnego rodzaju wirusy i niebezpieczne, podejrzane aplikacje.

Rozwiązanie tego rodzaju zostało nazwane określeniem kill switch. Jest on zdalną formą usuwania niechcianych aplikacji, które zagrażają bezpieczeństwu systemu. Przeważnie usuwane są w ten sposób niebezpieczne programy czy złośliwe oprogramowanie bez naszej wiedzy. W ten sposób zachował się opisany wcześniej Google, jednak z takiej funkcji skorzystał także słynny Amazon.

Amazon w 2009 roku dokonał zdalnego usunięcia książek (e-booków) z czytników Kindle za pomocą kill switcha. Już wtedy zdecydowali się na deinstalację książek, które okazały się być sprzedawane wbrew prawnym regułom. Amerykański sklep okazał się zastosować metodę ingerencji w zawartość urządzeń swoich klientów jak opisywany świat w książce George’a Orwella „Rok 1984”. Co ciekawe i zastanawiające, właśnie ten tytuł był ofiarą omawianej sytuacji! Amazon użył kill switcha także na wirtualnych dyskach swojej usługi w chmurze, kasując dostęp do materiałów związanych z Wikileaks. Kiedyś chwalono internetowe zakupy e-książek, dziś zastanawiamy się do czego jeszcze będzie służył zdalny dostęp do naszych danych w rękach producentów urządzeń mobilnych. Kupując książkę tą drogą nie musisz, jak kiedyś,  wychodzić do księgarni, ale okazuje się, że teraz to „księgarnia” ma  możliwość zajrzenia na twoją wirtualną „półkę” i ma możliwość odebrania twojej książki. Okazuje się, że chmura danych (np. przechowywanych książek) należy jednak bardziej do operatora aniżeli do użytkownika.

Kill switch, oprócz urządzeń z Androidem oraz czytników Amazona, stosowany jest również w urządzeniach Apple (iPhone), a już niedługo trafi też na Windows 8, będzie więc dotyczyć tabletów z najnowszym systemem Microsoftu. W przypadku Apple, możemy jednak spróbować  wyłączyć dostęp do naszego urządzenia, jednak tylko i wyłącznie przy pomocy Jailbreak. 

Wróćmy do Androida. Oprócz zagrożeń jakie niesie ze sobą zdalna instalacja, jest też ciekawy sposób wykorzystania jej do praktycznych rozwiązań. Jednym z nich jest program do odszukiwania zagubionego urządzenia. Aplikację Plan B instalujemy właśnie poprzez zdalny dostęp do smartfona/tabletu. Program pozwala na zlokalizowanie naszego urządzenia i wysłanie informacji o lokalizacji e-mailem na nasz Gmail, z którym zsynchornizowany jest nasz smartfon. Test aplikacji znajdziecie tutaj.

Jeszcze innym ciekawym, niewykorzystanym jeszcze rozwiązaniem tego typu jest zdalne zainstalowanie programu, który przywróci nasz zgubiony telefon z trybu cichego. Zwykle odszukujemy w domu telefon po dźwięku dzwonka, wykonując połączenie z innego aparatu. Często jednak bywa, że zapominamy o przywróceniu urządzenia do normalnego użytkowania z trybu cichego, tudzież samolotowego. Z pomocą przyjdzie nam wtedy zdalna instalacja aplikacji, która przywróci sprzęt do normalnego trybu. Tego typu programy są w tej chwili dostępne w Google Play, niestety nie trafiłem jeszcze na wersję umożliwiającą instalację zdalną bez konieczności konfigurowania aplikacji z poziomu urządzenia przed jej pierwszym użyciem.

Jeszcze trochę o zagrożeniach

Zakładamy, że Google nie będzie używać rozwiązania zdalnej instalacji i deinstalacji do kontrowersyjnych celów. Co jednak, jeśli na taki pomysł wpadną osoby chcące nam zaszkodzić? Komfort zdalnej instalacji łączy się z pewnym ryzykiem. W najgorszych przypadkach może dojść do włamań, instalacji programów śledzących czy trojanów. Możliwości naszych smartfonów pozwalają już na instalacje programów szpiegujących np. nagrywających rozmowy czy przechwytujących pisane przez nas wiadomości, notatki czy wpisywane hasła. Nie ochroni nas nawet blokada otwierania programów instalowanych zdalnie, przykładem jest tutaj opisany wyżej Plan B, który potrafi sam aktywować moduł GPS by zlokalizować nasz telefon.

Kolejnym zagrożeniem jest fakt synchronizacji naszych mobilnych urządzeń z komputerami. Zdalna instalacja łączy bowiem oba urządzenia i zwiększa ryzyko infekcji obu sprzętów co przyczynia się do łatwiejszych ataki na oba urządzenia.

Myślę, że w tej sytuacji Google powinno dać nam możliwość decydowania, czy nasz smartfon lub tablet zgadza się na możliwość zdalnej instalacji. W ten sposób użytkownik posiadałby większą kontrolę nad własnym urządzeniem oraz miałby poczucie samodzielnej kontroli nad swoim telefonem. Mimo wielu zagrożeń można jednak bezpiecznie użytkować nasz smartfon z Androidem, stosując się do podstawowych zasad bezpieczeństwa, używając programów antywirusowych oraz odpowiednio chroniąc telefon hasłami i szyframi. Z kolei z uwagi na brak możliwości blokady zdalnej instalacji zmuszeni jesteśmy i tak do zwiększenia czujności i zabezpieczenia smartfona bądź tabletu.