Amazon ciągle rozbudowuje ekosystem urządzeń z Alexą na pokładzie i co roku zaskakuje czymś nowym. W tym dwiema propozycjami. Bardziej klasyczną ramką ścienną Echo Show 15 i ekranem na kółkach. Amazon Astro to prawdziwie mobilny smart asystent. Robot z tabletem jako domowy kompan? Co z tego wyjdzie? Czy rynek jest już gotowy na uproszczony odpowiednik Rosie z Jetsonów?

Amazon Astro robot z Alexą

Amazon Astro – Alexa, podaj piwo!

A ona nie podaje… No dobra. To żart, ale pojawił się w mojej głowie na podstawie jednej z grafik promocyjnych Amazona. Widać na niej Astro z butelką na pokładzie. Małym, ale zawsze. Udźwignie 2 kg, więc jeśli jesteście leniuszkami i nie chce wam się czegoś przynieść/zanieść to możecie przedmiot wysłać do drugiej osoby przez robota. LOL

Nie tryb cargo jest jednak najważniejszym u Astro. Format robota na kółkach pojawia się na rynku już od ładnych kilku lat (zerknijcie w powiązania pod wpisem). Pierwszy raz jednak, tak myślę, tematem zajmuje się marka, która może tu coś zdziałać. Mam na myśli siłę i budżety. Amazon Astro wykorzysta potencjał rozwiązań i usług amerykańskiego giganta i spróbuje dostarczyć Alexę w mobilnej odsłonie.

<

Astro w smart home

Przewidywania Amazon są jasne. Roboty o podobnych lub lepszych właściwościach będą upowszechniać się w naszych domach za 5 do 10 lat. To spora rozpiętość czasowa, ale w obu widełkach bardzo możliwa. Kwestia praktyczności. Astro wygląda dziś futurystycznie, ale tak w rzeczywistości nie oferuje nic niezbędnego. W jego zakresie są rozwiązania, które nie wydają się do końca potrzebne, choć brzmią ciekawie.

Roboty w tym stylu mają być pod ręką, ale pytanie, czy tego faktycznie chcemy? W niektórych zadaniach będzie to wygodne (Astro może zająć m.in. dzieci i to wcale nie tylko zabawą). Część z nich to z kolei bajery, ale fajne. Astro otrzymał swoją wirtualną „osobowość” przez oczka i autonomiczne poruszanie się, m.in. za nami. Posiada Alexę, widzenie komputerowe oraz algorytmy AI. Wszystko, co potrzebne do komunikowania się i poruszania po naszym domu.

Amazon Astro robot na kółkach

Astro do monitoringu i video

Amazon Astro posiada kamerkę, a więc spokojnie sprawdzi się jako domowy stróż wnętrza. Znów napiszę, że to nie pierwsza kamerka w mobilnej wersji do pilnowania naszego mienia (są nawet drony tego typu, m.in. w wersji Ring od Amazona), ale tutaj jest zintegrowana z większą ilością usług. Robota będzie można zdalnie wysłać do konkretnego miejsca w mieszkaniu (nie licząc pięter), by sprawdził dla nas sytuację. Niekoniecznie związaną z włamaniem, ale np. zagrożeniem dot. pozostawionego żelazka?

Zabawa z czworonogiem? Są i do tego zabawki, a Astro miałby to wszystko w jednym „ciele”. Obiektyw jest na peryskopowym wysięgniczku, więc też ma przewagę nad stacjonarnymi kamerkami w obrotowej wersji (sensory wyjeżdżają nawet na metr do góry). Amazon obiecuje też współpracę z serwisem Ring Protect Pro do monitorowania domu. Taki patrol powinien być skuteczniejszy od każdej zwykłej kamerki, szczególnie z racji swojej mobilności. Ta ruchliwość spodoba się też fanom video połączeń. Robot będzie podążał za rozmówcą, więc nie będziemy zmuszeni do siedzenia w jednym miejscu lub trzymania urządzenia w ręku.

Amazon Astro

Astro w ramach Day 1 Edition

Pisałem wyżej, że Amazon integruje swojego robocika z licznymi usługami (lub będzie je miał w planach). Producent nie zapomniał o opcji budowania rutyn. Gdy Astro wykryje jakąś sytuację, może uruchomić konkretną akcję. Będzie dodatkowymi oczami (czujnikami) na przeróżne sytuacje. Teraz rozumiecie, dlaczego Amazon jest pewny mainstreamowości za 5-10 lat? Jak nie w tej konkretnej to w zbliżonej formie. Na pewno jednak będzie tematem dyskusji związanych z naszą prywatnością. Będzie jednak można zbudować strefy no-go, jak przy Roombach. Odkurzaczom można dziś zakazywać wjazdu w konkretne rejony domu. Peryskopowy moduł z kamerkami ma gwarantować ukrycie kamerek.

Hardware przypomina tablet na kółkach, więc na ekranie znajdziemy większość funkcji oferowanych w Echo Show. Od muzyki, aż po video. Głupio oglądać patrząc w dół, ale na siedząco (przy zabawie) ma to już jakiś sens. Tutaj planowane są interaktywne gry i nauka dla najmłodszych. Taka „zabawka” została wyceniona na prawie 1000 dolarów (dla testerów Day 1 Edition i wyłącznie na zaproszenie). Koszt finalny będzie jeszcze wyższy i wyniesie 1450$. Wszystko i tak zależy od poziomu zainteresowania. Obawiam się, że nie będzie jeszcze wystarczający.

źródło: amazon