Bloga prowadzę od końca 2012 roku, czyli od momentu, kiedy wielu ekspertów uważa, iż ten nowy segment rozpoczął swoją ekspansję. Zapewne chodzi o pierwszy model inteligentnego zegarka Sony SmartWatch. Już wtedy bawiłem się tym wynalazkiem, ale nie byłem przekonany do jego aktualnej wersji. Widziałem za to potencjał tkwiący z takich bajerach. Właśnie dlatego blog ukierunkowałem w stronę ubieralnych technologii. Tak naprawdę naręczne gadżety rozpoczęły pojawiać się dużo wcześniej, ale dopiero od trzech lat zainteresowanie wzrasta w wyższym tempie. Samo Apple chwali się, że nad Apple Watchem pracowało od ok. 3 lat, więc i to potwierdza datę narodzin nowej niszy.

Wiele osób twierdzi, że to e-tuszowy Pebble zaczął boom na inteligentne zegarki.
Wiele osób twierdzi, że to e-tuszowy Pebble zaczął boom na inteligentne zegarki.

Ostatnie miesiące to debaty na temat sukcesów Apple. Jedni zauważają, że firma osiągnęła wielką sprzedaż. Drudzy są rozczarowani wynikami. Pytanie jest inne: gdzie jest obecnie rynek wearable? Czy tam gdzie analitycy się spodziewali? A może nie osiąga wyliczanych zysków? Sam kilkanaście miesięcy temu zastanawiałem się, co osiągniemy w 2015?

Kiedy zaczął się boom na inteligentne zegarki?

Zacznę może od innego gadżetu Sony. W 2010 roku, kiedy jeszcze istniała marka Sony Ericsson, pojawił się ciekawy dodatek do telefonów – ubieralny LiveView, czyli tzw. External Monitor. Myślę, że to jedna z pierwszych prób zaoferowania czegoś świeżego. Sprzęcik miał bardzo podobne cechy do smartwatchy. Był przedłużeniem funkcji telefonicznych na nadgarstku, czyli zdalnym pilotem, miejscem do pewnych powiadomień, a można go było przypiąć do ubrania, czy nosić na nadgarstku niczym zegarek. Prawdopodobnie ta idea została potem przekształcona w SmartWatcha ze zmodyfikowanym Androidem.

Protoplasta dzisiejszych smartwatchy? Sony Ericsson LiveView z 2010 roku.
Protoplasta dzisiejszych smartwatchy? Sony Ericsson LiveView z 2010 roku.

Chyba dużo ważniejszym etapem było pojawienie się zegarka Pebble, czyli e-tuszowego gadżetu. To właśnie jego wielkie zainteresowanie pokazało gigantom, że coś tu się zaczyna dziać. Nie muszę chyba przekonywać, że dziś producent tego sprzęciku jest jednym z liderów. Ma kilka wariantów w sprzedaży, a ogromne zyski pozwoliły nawet na debiut kolorowego wyświetlacza typu e-ink. Plany były jasne. Chodziło o dostarczenie nam wygodnego ekraniku do odczytu szybkich treści i nie wyjmowania z kieszeni coraz większych ekranów. Idea zacna, ale pierwsze generacje urządzeń jakoś nie przekonywały. Na papierze ok, a w rzeczywistości nieco inaczej niż człowiek się spodziewał.

Po co mi smart watch?

Pamiętam pierwszy kontakt z Sony SmartWatchem w 2012 roku. Byłem przekonany, że to świetny projekt. Dopiero zbyt mały ekranik i dosyć toporna nawigacja lekko odstraszyła. Wszyscy producenci ubieralnej elektroniki nadganiają teraz zaległości. Samo to, że każdy chce mieć dzisiaj w ofercie inteligentny zegarek lub jakiś ubieralny gadżecik, pokazuje, że prędzej czy później otrzymamy odpowiednie technologie. Wystarczy spojrzeć na co piąty wpis na moim blogu. Co chwila nowe usprawnienia i dodatki do noszonych modeli: lepsze baterie, nowe paski, inne umiejscowienie ekranów, nowe sensory, miniaturyzacja, no i poprawiana stylistyka.

Coraz więcej producent samochodów dodaje opcje kontroli auta z inteligentnego zegarka. Tutaj przykład aplikacji BMW iConnected.
Coraz więcej producentów samochodów dodaje opcje kontroli auta z inteligentnego zegarka. Tutaj przykład aplikacji BMW iConnected.

To ostatnie okazało się najważniejszym parametrem. Nie funkcje, nie podzespoły, a właśnie wygląd. Można było się spodziewać, że klienci oczekują stylu i elegancji. W końcu do zegarki, tylko z większymi możliwościami. Ładne kształty, dobór kolorystyki koperty, wymienne paski. To ukierunkowało kolejne generacje. Na początku wystarczyło zainteresować tzw. geeków. Im bardziej młodzieżowy model, tym lepiej. Potem okazało się, że firmy potrzebują designerów i stylistów. Podejście odmienił Apple Watch.

A czym miały nas przekonać smarwatche? Celem głównym było zaoferowanie nam podręczniejszego wyświetlacza, który przejąłby część funkcji smartfona. Głównie notyfikacji, choć wszystko zaczyna podążać za przykładem smartfonów, czyli instalacji aplikacji z dedykowanych sklepików. Jeśli developerzy zrozumieją sens ekranu na ręce, to zaczną oferować adekwatne oprogramowanie na ubieralną elektronikę. Na razie po prostu przenieśliśmy szum powiadomień z kieszeni na nadgarstek. Przynajmniej wygodniej je odczytywać. Inteligentne zegarki będą sprawdzać się w wielu sytuacjach: mobilnych płatnościach, sterowaniem muzyką, i odczytywaniem treści lub szybkiej reakcji na informacje z beaconów. Na razie rynek się rozwija.

Kierunek Internet Rzeczy

Internet Rzeczy ma zacząć rozwijać się właśnie od rynku ubieralnych gadżetów. Kolejne etapy widać na diagramie Goldman Sachs
Internet Rzeczy ma zacząć rozwijać się właśnie od rynku ubieralnych gadżetów. Kolejne etapy widać na diagramie Goldman Sachs

Właśnie w tym momencie warto zaznaczyć, że równolegle rozwija się coś takiego jak Internet Rzeczy. To określenie będzie ściśle związane z naręcznymi ekranami. Smartwatche mają pozwolić nam w przyszłości (właściwie już teraz na to pozwalają) sterować domem, kontrolować elementy pojazdu, zdalnie obsługiwać różne systemy. Pokazałem na blogu (i to nie raz), że już można tak działać. Aktywować oświetlenie, odpalać samochód, czy otwierać inteligentne drzwi. Problem jest jeden. Gdzie to wszystko jest? Na razie niewidoczne, bo mało powszechne. Na szczęście rozwój obu rynków idzie adekwatnie to możliwości. Za parę lat zrozumiemy sens tego wszystkiego. Podobnie było ze smartfonami. Dziś każdy ma w kieszeni podręczny komputerek, a opcje telefoniczne to dodatek.

Geofencing, sieci beaconów, Bluetooth Smart – to pierwsze pojęcia, które będą kojarzyć się z inteligentnymi zegarkami. Problemem, moim zdaniem, nie jest podejście w smartwatchach, a fakt, że troszeczkę elektronika wyprzedziła zapotrzebowanie. Chyba świat nie jest jeszcze gotowy na inteligentne zegarki. Nawet developerzy, a przede wszystkim oni, nie wiedzą jak podejść do tematu. Jest mnóstwo ekstra aplikacji, które wykorzystują potencjał ubieralnego ekranu, ale większość firm nie wie jak przenieść swój biznes na zegarek. Póki co mamy gadżet, który dostarcza treści (wkrótce i reklamy…), ale cieszy oko bardziej wymienną, cyfrową tarczą, niż konkretami.

Zawsze rywalizacja usprawniała technologie. Apple wkroczył na rynek bardzo śmiało i to dzięki niemu konkurencja wzrośnie. To jedna z zalet pojawienia się Apple Watcha (jaki by nie był). Oto przykład: przed debiutem zegarka z Cupertino liderem był Samsung (ok. 70% udziałów przy sprzedaży ok. 300 tysięcy sztuk). Teraz przoduje Apple z 75% udziałem i kilkumilionowym woluminem.

Inteligentne zegarki przejmują zadania sportowych bransoletek. fot. united.softserveinc.com
Inteligentne zegarki przejmują zadania sportowych bransoletek. fot. united.softserveinc.com

Health & Fitness migruje na smart watche

W pewnym momencie  na rynku ubieralnych technologii zaczęły kolidować ze sobą noszone wynalazki z kategorii health & fitness. Producent zegarków dodawali sportowe funkcje, a producenci trackerów aktywności elementy smart watchy. Dzisiaj gadżety specjalizują się coraz bardziej i ciężko zmieścić wszystko w jednym modelu, ale hybrydy stają się największym beneficjentem miksu obu funkcji. Dbanie o zdrowie, podgląd na naręcznym ekranie danych witalnych i koncentracja na kondycji, to kolejna z szans dla rozwoju smartwatchy.

Jedne odbierają klientów drugim, a tak naprawdę oba subrynki dążą do tego samego celu. Tutaj niejako widać, że przyszłe generacje będą bardziej centrum monitoringu naszego organizmu, niż przedłużeniem telefonu. Oczywiście są już warianty, które chcą zastąpić smartfon całkowicie, ale slot na kartę sim to nie wszystko. Inteligentne zegarki z GSM to rozwiązania dla naprawdę potrzebujących. Tam gdzie zabranie telefonu jest mało poręczne, a opcje kontaktu z nadgarstka wygodne. Posiadanie na ręce monitoringu zdrowia to już coś więcej. Niedawno pisałem, że czujniki pracy serca w Apple Watchu są w stanie przewidywać ataki serca/zawały, a to już coś! Skoro mogą takie rzeczy teraz, to co będzie za 5 lat?

smart watch market

Prognozy do 2020 roku

Jak zwykle najlepiej spojrzeć na statystyki i wykresy. Prognozy analityków zwykle się sprawdzają, bo są tworzone na podstawie konkretnych przesłanek i danych. Ja obserwuje trendy i mogę tylko potwierdzić, że wszystko przebiega tak, jak przewidywano. Zamieszczony wykres tylko potwierdza to, co pisałem na początku. Badania prezentują okres od 2010 roku i wskazują wyraźniejsze wzrosty od 2012 roku (Sony SmartWatch i Pebble). Spójrzcie co się będzie działo do końca dekady. Od sprzedaży kilku milionów sztuk w tym roku, po aż stokilkadziesiąt w 2019.

Największy udział będą miały smart watche. Pośród barier wciąż są: żywotność baterii, niewielki ekranik, brak konkretnych aplikacji. Przewiduje się, że zegarki te muszą stać się bardziej niezależne i jeszcze bardziej stylowe. Ten drugi etap właśnie widać w rozwoju. Niezależność na razie kuleje, bo nikt nie chce rezygnować ze smartfona – ani producent, ani klient. Właśnie dlatego ubieralne modele są kompanami telefonów. Czas jednak zainteresować się inteligentnymi zegarkami, bo są kolejnym elementem rynku. Być może pewnym etapem przed inteligentnymi okularami, a może jego integralną częścią. Na razie kategoria smartwatchy jest agresywnie promowana. Wszyscy wmawiają nam, że zegarek jest nam potrzebny. Czy w końcu będzie?