crowdfunding 136 Bstick VR
Zobacz poprzedni Najlepszy crowdfunding tygodnia vol. 136 – Bstick (foto: Kickstarter)

Przed wami kolejna dawka ciekawszych projektów z crowdfundingu. Często bardziej niszowych, oryginalnych rozwiązań, które potrzebują wsparcia finansowego. Zbierających fundusze w kampaniach, gdzie pierwsze partie produkcyjne są znacznie tańsze od finalnej wyceny. Niektóre z tychże koncepcji z większą, niektóre z mniejszą szansą na realizację. Kiedyś o tych wynalazkach pisałem oddzielnie. Dziś zbieram je w przeglądzie Kickstartera i Indiegogo – dwóch najpopularniejszych platform dla crowdfundingu. Oto przegląd subiektywnie wybranych, IMO najciekawszych (najdziwniejszych?) propozycji.

Czym w ogóle jest crowdfunding?

Crowdfunding – kampanie promujące nowe, unikatowe, oryginalne projekty oraz koncepcje, które mogłyby nie mieć szans na realizację w innej formie jak zbiórka funduszy. Trwające kilkadziesiąt dni akcje poszukujące fundatorów to najczęściej startupowe wizje, potrzebujące środków na masową produkcję i dopracowanie prototypu. Wyroby takie realizują się przeważnie w kilka miesięcy po zebraniu pieniędzy, a kuszą klientów sporo tańszą ceną w zamian za pomoc w finansowaniu. Niekiedy się nie udaje z doprowadzeniem produktu do końca. Wtedy kasa wraca do wspierających (zdarza się jednak inaczej).

Na blogu przedstawiam wiele propozycji z serwisów crowdfundingowych znacznie obszerniej. Wszystkie artykuły znajdziecie pod tagiem “crowdfunding“. Uruchomiłeś startup? Masz ciekawy projekt i zbierasz na niego tą drogą fundusze? Napisz do mnie. Chętnie go przedstawię, a później przetestuję.

1. TriMax Pro – laptop z potrójnym ekranem

W sekcji crowdfundingowej proponuję laptopa z potrójnym ekranem. Rozwiązanie już na rynku widziane, ale bardzo jeszcze niszowe. Widziałem przeróżne konstrukcje tego typu, m.in. wykorzystujące mocowania na tablety. TriMax Pro proponuje możliwie kompaktowy i mobilny format potrójnego wyświetlacza. Oczywiście w składanym wydaniu. Centralny panel ma 16 cali, a po obu stronach proponuje jeszcze „skrzydełka” po 10.5″ każde. Wszystkie ekrany mają 1920 x 1280 rozdzielczości. Technologia IPS LCD oferuje 400 nitów jasności. Na pokładzie Intel Core i5-1235U z grafiką AMD Ryzen 7 7735HS, 16 GB RAM, 512 GB SSD. 10-punktowy gładzik, łączność Wi-Fi 6e i Bluetooth 5.3, czytnik palca oraz podwójny głośnik 2.5-W, 5-megapiksleowa kamerka i dwa porty UCB 3.2, HDMI i USB Type-C.

  • Cena w crowdfundingu: od 799$ (to 38% zniżka od planowanych 1299$ za model podstawowy, ten z 32 GB RAM i 2 TB SSD startuje od 1179$)
  • Premiera: listopad 2024
  • Wyróżnienie za: składaną konstrukcję trzech wyświetlaczy w mobilnym wydaniu
  • Znalezione na Kickstarterze

2. Capsule Solo – mini zmywarka

Jakiś czas temu szukałem bardziej kompaktowej zmywarki. Kuchnię zagospodarowałem tak, że raczej nawet ta węższa nie znajdzie dla siebie miejsca. Rozwiązaniem były kompakty na blat. Zdziwiłem się, jak wiele modeli można w tym segmencie znaleźć. Tak małego jak Capsule Solo jeszcze nie widziałem. Twórcy pokusili się chyba o atak szczytu miniaturyzacji. AGD od Loch Electronics sprawdzi się nawet na kempingu. Model z Kickstartera, który aktualnie bierze udział w crowdfundingowej kampanii, jest prawdopodobnie najmniejszym tego typu na świecie. Mierzy ledwie 26.2 x 46.5 x 51.5 cm (przy wadze 12 kg). Nie przeglądałem rynku, ale ufam, że mniejszych wariacji w sprzedaży nie znajdziemy. Mimo niewielkich gabarytów wewnątrz znajdzie się miejsce nawet dla większych talerzy (do 31 cm).

Wiele do środka nie załadujemy, ale do Capsule Solo trochę wejdzie. W komplecie są dwa zewnętrzne zbiorniczki na wodę (czystą i brudną), ale jest też opcja odpływu bezpośrednio do zlewu. Żeby nie zagracać kuchni. W zasobach jest sześć różnych cyklów mycia. Najszybszy poradzi sobie z myciem w kwadrans. Zmywarkę przystosowano też do szybkiego mycia warzyw i owoców. Bez grzania i żadnej chemii. W osiem minut. Oczywiście producent zapewnia oszczędność w wodzie (w porównaniu do mycia ręcznego). To w sumie drugie podejście do tematu miniaturowej zmywarki tej marki. W najnowszym wydaniu jest mniejsze zużycie wody, szybsze uzupełnianie wody oraz lepszy proces suszenia.

  • Cena w crowdfundingu: od 339$ (-23% finalnej ceny)
  • Premiera: styczeń 2025
  • Wyróżnienie za: miniaturowy format i lepsze parametry drugiej generacji
  • Znalezione na Kickstarterze

3. Smart kosiarka ANTHBOT Genie ominie jeżyka

Wielokrotnie zauważam, że inteligencja kosiarek cały czas rośnie lub po prostu się upowszechnia. Jest więcej modeli, a więc i szersza konkurencja, która wymusza rozwój. W crowdfundingu znalazłem kolejną bardzo interesującą propozycję smart kosiarki. ANTHBOT Genie poradzi sobie z trudniejszym terenem dzięki połączeniu czterech kamer oraz systemu RTK (real-time kinematic positioning) i precyzyjnego lokalizowanie GPS. Producent korzysta ze zbiórki na Kickstarterze, ale technologie związane z automatycznymi kosiarkami rozwija już od 2016 roku, więc można oczekiwać czegoś efektywnego. Nie tylko w omijaniu mebli ogrodowych, czy różnych przedmiotów, ale też zwierząt, np. jeży.

Połączenie kilku systemów prowadzenia to pewniejsza praca kosiarki. Jeśli system GPS jest słaby to zawsze wspomoże też VSLAM, którego znamy z robotów sprzątających. Technologie visual simultaneous localization and mapping służą m.in. pod drzewami, gdzie o sygnał z satelitów trudniej. Zaoferowano tu adaptacyjne przejazdy, które korzystają z zapisu terenu, by usprawnić przejazdy. Myślę, że nie zabraknie też monitorowania sytuacji pogodowej, by wysłać urządzenie w teren w odpowiednich warunkach. Bezszczotkowy silnik obraz ostrza do 3000 razy na minutę z regulacją wysokości (m.in. pod omijanie obszarów, w których nie potrzeba ścinania). Jeśli chodzi o nierówności to wspomniano o pokonywaniu wzniesień do 45 stopni.

Aplikacja mobilna na smartfony jest tu oczywistym elementem zestawu. Służy do programowania pracy. W razie wykrycia deszczu robot sam wróci do bazy, by nie kosić mokrego trawnika. Wydaje mi się, że warto też wspomnieć o zapewnieniach bezpieczeństwa Genie. Producent zapewnia, że sprzęt przeszedł 2400 różnego rodzaju testów i ma dwuletnią gwarancję. W ofercie widzę kilka wariacji kosiarki (różne ostrza, zasięg pracy, czy praca po ciemku). W crowdfundingu cennik startuje. Plany realizacji to okolice stycznia 2025.

  • Cena w crowdfundingu: od 599$ (za model 1000), co jest aż 45% zniżka od ceny finalnej (1099$). Podobne zniżki widzę w modelu 3000 (699$) i 5000 (799$)
  • Premiera: styczeń 2025
  • Wyróżnienie za: komplet smart rozwiązań (dostępnych obecnie w kosiarkach)
  • Znalezione na Kickstarterze

4. MEGAMINI G1 – gamingowy mini komp

Gamingowe kompy są coraz droższe, a żeby dobrze pograć wcale nie trzeba wydawać majątku (chociaż rozwiązania chmurowe w najwyższej jakości nie należą do najtańszych). Zabawę stacjonarną próbuje doganiać ta mobilna, ale między większym a mniejszym sprzętem zawsze będzie różnica. Domowe „piece” służące do grania wcale nie muszą być ogromne. Na Kickstarterze trafiłem na projekt MEGAMINI G1, a więc mniejszy komputer z efektownym chłodzeniem cieczą. W crowdfundingu jest oczywiście szansa na sporą zniżkę przy wcześniejszym zamówieniu.

Autorzy maszyny przekonują, że G1 to pierwszy ultra kompaktowy PC do grania. Projekt ma wyjść do sprzedaży dzięki partnerstwu GEEKOM i TECNO, czyli dwóch chińskich firm. Obiecano, że urządzenie zostanie przedstawione na targach IFA w Berlinie. Specyfikacje MEGAMINI G1 wyglądają równie ciekawie, co jego gamingowa stylistyka:

  • grafika: NIVDIA GeForce RTX 4060
  • procesor: trzynasta generacja Intel Core H (65W) – Core i9-13900H lub Core i7-13620H
  • chłodzenie: dwa wiatraczki, miedziany radiator i ciecz 5.74 litra (+ efektowne podświetlenie RGB)
  • rozmiary: 255 x 150 x 150 mm
  • wyświetlacz ze wskaźnikami danych z CPU, GPU i temperatur
  • 32/64 GB RAM i 1/2 TB SSD (z opcją upgrade’u)

Podsumowanie:

  • Cena w crowdfundingu: od 1499$ (i -200$ w pierwszych trzech dniach zbiórki)
  • Premiera: listopad 2024
  • Wyróżnienie za: kompaktowe wydanie gamingowego „pieca”
  • Znalezione na: Kickstarterze

5. Drony HOVERAir X1 Pro i X1 ProMax

mobilna fotografia 141 X1 ProMax
HOVERAir X1 ProMax (foto: Indiegogo)

Bardzo dawno w przeglądach mobilnej fotografii nie było żadnych micro dronów. Były te mini, a więc bardzo kompaktowe (do 250 gramów), ale jeszcze nie kieszonkowe. Droników do nagrywania i zdjęć z trybem selfie ostatnio brakowało. To bardzo niszowe gadżety, ale wciąż okazjonalnie udoskonalane. Na platformie Indiegogo znalazłem dwa nowe modele od ZeroZero Robotics – HOVERAir X1 Pro i X1 ProMax. Oba z całkiem ciekawym zakresem możliwości i w niezłej cenie (szczególnie we wczesnej fazie crowdfundingowej zbiórki).

Zacznijmy od tego, że omawiane drony są składane. Mają tak przygotowaną konstrukcję, by dało się zmniejszyć ich gabaryty do stosunkowo przyjaznego kieszeniom formatu. Copterki mają oczywiście tryb startu (i lądowania) bezpośrednio na dłoni. To uproszczone w obsłudze gadżety, których głównym zadaniem jest nagrywanie i pstrykanie zdjęć bez większych umiejętności w pilotowaniu takich obiektów. Twórcy oferują w X1 Pro i X1 ProMax algorytmy rozpoznawania twarzy i sylwetki, by dron podążał za konkretną osobą. Generalnie użytkownik ma mieć do dyspozycji sporo różnorodnych trybów autonomicznych przelotów, by kamerka sama rejestrowała materiał.

Nie będę wchodził w szczegóły zbyt mocno. Podam tylko kilka najważniejszych funkcji:

  • autonomiczne tryby: Hover, Zoom Out, Follow, Orbit i Bird’s Eye
  • aplikacja na iOS i Androida (ze zdalną kontrolą real time i zmianami ustawień)
  • model Pro posiada dodatkowe rozwiązania (np. nagrywanie sportów zimowych i rowerowych, a także po ciemku i nad wodą). Bazowy wariant został z tych opcji w automacie okrojony.
  • w bazowym nagramy obraz 2.7K w 30 fps, w Pro już 4K/60 fps
  • Pro jest szybszy (42 km/h i nawet 60 km/h za szybkimi obiektami) i ominie przeszkody (lecąc do przodu)
  •  czas przelotu to ok. 30 min (Pro) i 16 min (bazowy)
  • baterie są wymienialne, więc można szybko wydłużyć sesje
  • poprawiono zasięg sieci Wi-Fi (z opcją podglądu obrazu do 500 metrów)

Podsumowanie:

  • Cena w crowdfundingu: od 399$ (X1) i od 599$ (X1 Pro). Finalne ceny mają podskoczyć odpowiednio do 499 i 699$
  • Premiera: październik 2024
  • Wyróżnienie za: sporo funkcji znanych z większych dronów, ale w wydaniu kieszonkowym
  • Znalezione na: Indiegogo

6. Abxylute S9 – gamingowy smartfonowy adapter premium

Pozostają jeszcze przy tematyce gamingowych akcesoriów. Kojarzycie konsolkę chmurową od Abxylute? Jakiś czas temu przyciągała uwagę fanów mobilnej zabawy przez streaming. Niedługo po pierwszej zbiórce funduszy twórcy poszli za ciosem i spróbowali poszerzyć ofertę o adaptery do wygodnej gry na smartfonach. Na Kickstarterze ruszyła kampania dla całkiem nieźle prezentującego się (parametrami) kontrolera S9 Premium Mobile Controller. We wczesnej fazie akcji gadżet jest dostępny już za 49$, czyli aż o połowie taniej. Zainteresowanie jest spore, bo próg kwoty minimalnej przekroczono bardzo szybko po starcie zbiórki. Czym S9 chce przyciągnąć graczy?

  • najdłuższe rozwarcie konstrukcji na rynku (216 mm), a więc i szeroka kompatybilność ze smartfonami (no i mniejszymi tabletami, które ostatnio też zyskują gamingowe specyfikacje – patrz na opisane wwcześniej Red Magic)
  • haptyka w gripach bocznych (na wzór tej z gamapadów do Xboxa)
  • odbiór uchwytu przypominający kontroler od konsoli (skoro jest to wyróżnione to znaczy, że nie wszystkie propozycje rynkowe oddają wygodę większych padów)
  • joye z efektem Halla (gwarancja wytrzymałości do 5 milionów „cykli”)
  • wymienne osłonki (do personalizowania gadżetu)
  • trigger z regulowanym dociskiem (przydatny szczególnie przy akceleracji pojazdów)
  • podwójne przyciski na tyle kontrolera
  • kompatybilność z Bluetooth i portem USB-C (wysuwanym)
  • wsparcie 6-osiowego żyroskopu (poprawiającego celowanie w FPS i sterowanie w ścigałkach)
  • ładowanie „pass-through” (obudowa ma własny port)
  • przyciski skrótowe (zapewne do programowania akcji)
  • aplikacja do zmian ustawień (bez żadnej subskrypcji)
  • kompatybilność z Androidami oraz iPhone’ami 15 (lub nowszymi – tymi z USB-C)

Podsumowanie:

  • Cena w crowdfundingu: od 49$
  • Premiera: październik 2024
  • Wyróżnienie za: atrakcyjną cenę i wszystkie standardy segmentu adapterów
  • Znalezione na Kickstarterze

7. Snappy – grip z gimbalem do smartfonów

Odkąd smartfony oferują mnóstwo funkcji fotograficznych i coraz lepsze nagrywanie video, producenci akcesoriów starają się projektować przystawki podnoszące komfort użytkowania telefonu podczas wykonywania zdjęć i filmowania. O wielu takich gripach, adapterach i gimbalach staram się w przeglądach coś napisać. Snappy to ciekawy gadżet łączący wymienione przed chwilą rozwiązania w jednym akcesorium. Urządzonko jest wielozadaniowe. Jego głównym przeznaczeniem jest wygodniejsze utrzymanie smartfona w trakcie nagrywania. Ma coś w rodzaju gimbala, ergonomiczny uchwyt, przycisk do obsługi aparatu, doświetlający pierścień LED, zdalną obsługę przez Bluetooth, kontrolę zbliżenia przez specjalną korbkę, portu rozszerzające, a nawet powerbank.

Snappy bierze udział w crowdfundingowej kampanii, gdzie poszukuje wsparcia finansowego. Firma z Hong Kongu gwarantuje przy tym ciekawe zniżki na swój projekt. Kompatybilność wygląda na szeroką, bo uchwyt obejmuje różnej wielkości smartfony. Szkoda, że nie widzę tu mocowania MagSafe. Generalnie zasób jego opcji ma zbliżać smartfon do aparatów typu DSLR (chociażby z uwagi na przycisk migawki). Podoba mi się mechanizm szybkiego obracania telefonu. Wspomnianym LEDom można regulować temperaturę kolorów i jasność. Nie zabraknie też gwintu na statyw i tzw. cold shoe dla różnorakich peryferiów.

  • Cena w crowdfundingu: od 89$ (finalnie 149$)
  • Premiera: listopad 2024
  • Wyróżnienie za: wielofunkcyjne akcesorium do wygodnego kręcenia video i robienia zdjęć
  • Znalezione na Kickstarterze

8. Beaverlab Finder TW2 – smart teleskop

mobilna fotografia 140 Beaverlab Finder TW2
Beaverlab Finder TW2 (foto: Indiegogo)

Nie pierwszy raz w moich przeglądach mobilne fotografii pojawiają się inteligentne teleskopy. Nie są aż tak przenośne jak kamerki akcji, kompaktowe aparaty i smartfony, ale z racji współpracy z aplikacjami na telefony warto o nich czasem coś napisać. Mnie osobiście przyciąga w nich jeszcze moje ogólne zainteresowanie kosmosem. W ostatnich miesiącach dawałem przykłady dwóch smart teleskopów. Na Indiegogo znalazłem kolejny. Marka Beaverlab proponuje kolejną już wariację sprzętu z optyką. Tym razem nową generację urządzenia do obserwacji i rejestracji kosmosu w inteligentniejszy sposób.

Astrofotografia ma swoich entuzjastów. Ja jeszcze do nich nie dołączyłem, ale jeśli czas i możliwości pozwolą, to chętnie w temat się zagłębię (może najpierw od opcji w smartfonach), a dopiero później przy użyciu teleskopów. Finder TW2 od Beaverlab ma być teleskopem wspomaganym narzędziami AI. Twórcy zapewniają, że pierwszym tego rodzaju, ale nie wydaje mi się, by była to prawda. Sprzęt skierowano zarówno do profesjonalistów, jak i amatorów, którzy dopiero rozpoczynają z astrofotografią.

Nie mam tu za wiele miejsca dla pełnego opisu sprzętu (takie rzeczy rezerwuję sobie do bezpośrednich testów), więc wymienię tylko kilka z nich. Po więcej zajrzyjcie już do kampanii w crowdfundingu. Najważniejsze z dostępnych funkcji, które ja doceniam w takim teleskopie to:

  • własny dotykowy ekran 5″ (ale chyba wolałbym żeby za panel robił smartfon)
  • 29x zbliżenie optyczne (i 4x cyfrowe)
  • optyka 500mm z f/6.1
  • sensor 48 megapikseli (CMOS 1/1.8″ od SmartSens Tech) z opcją nagrywania video w 4K (większy od poprzednio zastosowanego Sony w TW1). Ma być czulszy na światło.
  • wspomaganie algorytmami AI (wyostrzającymi zdjęcia i filmiki, korygującymi kolorystykę, aberracje i poprawiającymi dynamikę, redukującymi szumy itd.). Jest tu nawet odszumianie IR
  • specjalne smart funkcje do ujęć: Księżyca, nocnych krajobrazów, zachmurzonego nieba
  • tryb zdalnej migawki przez pilot Bluetooth
  • aplikacja mobilna Beaver Point do kontroli teleskopu i pomocą poszukiwania konkretnych obiektów na niebie (+ informacje na temat widzianych w kadrze konstelacji)
  • „6-osiowa” stabilizacja obrazu (żyroskop i EIS)

  • Cena w crowdfundingu: od 329$ (w zestawie) lub od 229$ za sam rejestrator (bez obiektywu)
  • Premiera: wrzesień 2024
  • Wyróżnienie za: inteligentne funkcje
  • Znalezione na Indiegogo

9. SeeMe – szersze oświetlenie rowerowe i kamerka

Stosunkowo często na crowdfundingowych platformach natrafiam na rowerowe oświetlenie odbiegające od rynkowych standardów. Startupy starają się wyróżnić swoimi rozwiązaniami i bardzo często udaje im się przykuć uwagę cyklistów. Te naprawdę ciekawsze trafiają i do moich przeglądów. SeeMe to system okalający rower, a więc wzmacniający widoczność rowerzysty na drodze. Twórcy tego projektu postawili na zagięte konstrukcje (przednią i tylną), w których LEDy tworzą zarys widoczny niemal z każdej strony. Do tego z całością zintegrowano kamerkę HD rejestrującą zdarzenia. Jak zwykle w takich przypadkach, pomysł pojawił się w głowie kolarza. Jay Singh to Brytyjczyk, który ma doświadczenie z dróg również jako kierowca ciężarówek. Prawdopodobnie obie perspektywy pozwoliły mu na przygotowanie własnego oświetlenia do jednośladów.

 Z przodu białe światło z 1500 lumenów. Z tyłu czerwony z 450 lumenami. Każdy z czterech boków generuje po 160 lumenów. Z kolei kamerki otrzymały sensory Omnivision 1080p/30fps oraz karty pamięci po 32 GB na stronę. Rozwiązanie działa jak rejestrator video w samochodzie, czyli nadpisuje obrazu na starsze pliki. Obiektywy mają szeroki kąt widzenia po 140 stopni, więc powinny objąć spory zakres jedni. Nie wiem jak radzą sobie w ciemności. Cały system jest łatwy do zdjęcia (co by nie został „pożyczony” na wieczne nieoddanie). Jak z pracą baterii? Przy maksymalnej jasności mają działać przez ponad dwie godziny.

  • Cena w crowdfundingu: od 225£ (-11% finalnej ceny)
  • Premiera: grudzień 2024
  • Wyróżnienie za: 360-stopniowy system oświetlenia roweru
  • Znalezione na: Kickstarterze

10. Light Rail – „najlepsze oświetlenie rowerowe na świecie”

Mam jeszcze jeden interesujący moduł oświetleniowy do roweru o mniej typowym formacie. Light Rail ma podobny cel, a więc zwiększenie bezpieczeństwa rowerzysty na drodze, ale w nieco innej propozycji. Tu również światło jest mocniejsze, ale już bez obrysu. Twórcy tej „lampy” proponują 35 diody LED, zaawansowaną optykę, dynamiczną pracę i koncentrację na trasie. Bez oślepiania kierowców przejeżdżających aut i z lepszy doświetleniem drogi. Większość lampek rowerowych skupia się, albo na podkreślaniu naszej obecności, albo na rozświetlaniu i poprawie widoczności drogi. Light Rail postara się zaoferować obie te funkcje.

Projektanci Light Rail skupili (dosłownie i w przenośni) uwagę na umiejętnym kierowaniu światła, a nie na jego intensywności. Prostokątną konstrukcję wyposażono w specjalną optykę. Trzy diody skierowano w dół, natomiast pozostałe 32 biorą udział w specjalnej pracy z dynamicznymi wzorcami. Według autorów mają lepiej informować o prędkości poruszania się oraz pozycji kolarza na drodze. Można też skorzystać z maksymalnej mocy diód i uruchomić światło w 1000 lumenach jasności. Czas pracy gadżetu określono na 4-80h zależnie od trybu.

  • Cena w crowdfundingu: od 129$ (finalnie 170$)
  • Premiera: grudzień 2024
  • Wyróżnienie za: pomysłowy format oświetlenia rowerowego
  • Znalezione na: Indiegogo

11. Shine 2.0 – turbina wietrzna do ładowania smartfona

Jeśli dobrze pamiętam, projekt Shine już kiedyś pojawił się na moim blogu. Twórcy powracają (ponownie w crowdfundingu) z druga generacją turbiny do ładowania smartfonów przez siłę wiatru. Shine 2.0 to generator o mocy 50W, ładujący smartfony przez USB-C z 75W. Do tego szybko, bo nawet poniżej 20 minut. Jest nawet tryb 12V. Do tego możliwie kompaktowy, co oczywiście ma znaczenie przy mobilnym przeznaczeniu. Przeprojektowano statyw z podnośnikiem, by łatwiej i szybciej ustawiać „wiatraczek”. Propozycja jest kierowana dla globetrotterów lub po prostu amatorów kempingu. Turbina poradzi sobie z telefonami, laptopami, kamerkami, dronami, przenośnymi konsolkami i wieloma innymi przenośnymi urządzeniami. Jest idealna w dziczy, gdzie nie ma jak podładować elektroniki, a banki energii starczają na krótko.

Shine 2.0 ma wielkość litrowej butelki i składany statyw, więc zmieści się do plecaka. Waży 1.3 kg. Ma też odpowiednią certyfikację szczelności, by poradzić sobie w terenie (IP54). Przy wietrze 45km/h wygeneruje 50W i pozwoli na podładowanie telefonu do pełna w 17minut (takiego, który jest oczywiście kompatybilny z nowszym standardem ładowania). Jak wiadomo, ładowarka jest zależna od wiatru, więc twórcy podali też efekty pracy przy delikatnym wietrze (tu wartość dochodzi do nawet 75h). W konstrukcji jest bank energii 12000 mAh, więc turbina może zbierać energię, by potem przekazać ją naszym gadżetom. Porównując drugą generację z poprzednikiem jest kilka poprawek: opcja podładowania stacji ładowania przez adaptery, port USB-C (75W) zamiast USB-A (13W), moc 50W (było 40W), aplikacja na Bluetooth do monitorowania pracy i powerbanku oraz nowe mocowanie.

  • Cena w crowdfundingu: nawet -40% ceny finalnej (ok. 356$)
  • Premiera: maj 2025
  • Wyróżnienie za: szybsze ładowanie drugiej generacji turbiny
  • Znalezione na: Kickstarterze

12. AtmosGear – elektryczne rolki

AtmosGear to nie pierwsze elektryczne rolki, o których piszę na blogu. Nie było ich za wielu, ale widać, że temat nieco przyspiesza. Miniaturyzacja pozwoliła „wcisnąć” silniczek w środkowe kółko rolek. Co z baterią, czyli jednym z większych elementów większości elektrycznych napędów? Twórcy zaproponowali noszenie jej na talii i przewodowe podłączenie wzdłuż nóg. Brzmi ryzykownie? Możliwe, ale działa! Francuska firma rozwija projekt elektrycznych rolek już od kilku lat. Od 2018 roku powstało kilka różnych generacji prototypów. Ta najnowsza dzięki unikatowej konstrukcji jest najbardziej kompaktowa. W zasadzie, gdyby nie przewody i bateria w pasie (1.5 kg), propozycja nie odróżnia się gabarytami od innych rolek.

Napęd jest kontrolowany podobnie do elektrycznych desek, a więc przy pomocy bezprzewodowego pilota. Jak z osiągami? Brak akumulatorów w bucie pozwala na lepszą manewrowalność, rozpędzanie do nawet 29 km/h i zasięg ok. 26 km na jednym ładowaniu. W razie wyczerpania baterii wszystko śmiga też po staremu, czyli jest możliwa jazda bez wspomagania. Przepustnica daje wsparcie energią, ale jej puszczenie pozwala toczyć się kółeczkom swoim pędem, więc umiejętne „gazowanie” wydłuży przejazdy. Pewnie trzeba to wyczuć i nauczyć się poprawnie zarządzać energią. Pilocik służy też do hamowania, a nawet cofania. Mocy wystarczy na podjazdy do 15% i udźwignięcia osoby do 118 kg. Im jesteśmy lżejsi, tym dalej ujedziemy.

  • Cena w crowdfundingu: od 630€ za samą „łyżwę” do własnych butów i od 770€ za pełną rolkę
  • Premiera: październik 2024
  • Wyróżnienie za: silniki elektryczne ukryte w jednym z kółeczek
  • Znalezione na: Kickstarterze

Podobał ci się mój przegląd najciekawszych crowdfundingowych projektów z tego tygodnia? Zobacz podobne zestawienia z wcześniejszych tygodni. Poniżej w powiązaniach znajdziesz więcej start-upowych rozwiązań, które być może już dotarły lub właśnie zmierzają na rynek: