Kiedyś dron kojarzył się autonomiczną jednostką bezzałogową, która służy celom militarnym i wywiadowczym. Potem pojawiły się odmiany konsumenckie do nagrywania z lotu ptaka. Powstał całkowicie nowy segment, który dziś kieruje się w stronę przystępniejszych cenowo gadżetów z możliwie łatwą obsługą. Sterowanie i nawigacja to wciąż dla wielu wyzwanie, a przecież żeby zrobić selfie, czy nagrać zjazd rowerowy, musi bazować bardziej na trybach follow-me. Skydio stawia właśnie na ten aspekt, czyli autonomię.

dron Skydio R1

Całkowicie autonomiczny dron to marzenie każdego użytkownika, który nie chcę martwić się operowaniem, a chce uzyskać efekty z lotu ptaka. Coraz więcej copterków rozwija te funkcje, będące ważną częścią prawidłowego utrzymania urządzenia w powietrzu. Oprogramowanie radzi sobie z kontrolą lotu coraz lepiej, a kolejne firmy zaczynają pokazywać na tym polu coraz większe doświadczenie. Skydio R1 na przykład jest w stanie śledzić obiekt nawet pomimo zasłaniających go drzew. Tak przynajmniej wynika z materiałów promujących drona.

W miarę kompaktowa konstrukcja ma dostarczyć pełną autonomię, czyli rejestrowanie obrazu w locie bez konieczności sterowania systemem. Drona przygotowali absolwenci MIT. Obiecują nagrywanie z powietrza bez potrzeby zatrudniania operatora. Oczywiście podobne funkcje już istnieją, ale R1 ma na tle rywali się wyróżnić. Zwykle efektowne filmy są zlepiane z ujęć, ponieważ drony nie są w stanie idealnie pokonać trasy z przeszkodami, tak, aby bohater materiału był cały czas w centrum uwagi. Skydio ma umożliwić ciągły zapis, który można potem pociąć, ale jedno pełne ujęcie powinno być tym co zachwyci o wiele bardziej. Efekt filmowy w zasięgu ręki? Dowód na załączonym video jest przekonujący.

dron Skydio R1

Być może niebawem zwykły zjadacz chleba zyska dostęp do rejestracji, którą do tej pory dysponowali nieliczni. Kłania się przykład Intela z 2015 roku, który demonstrował przelot drona (w kształcie skrzydła) między drzewami z prędkością dochodzącą do 48 km/h. W 2016 roku na targach CES pokazał się też model Yuneec Typhoon H, który z rozwiązań Intela korzystał. Sykdio R1 zaczynał rozwój mniej więcej w tym samym czasie. Autorzy zaznaczają, że opracowują sprzęt już czwarty rok. Co prawda to co widzimy to pierwsze demonstracje, więc ciężko ocenić stan faktyczny, ale trzeba wierzyć, że nie prezentowano jedynej udanej próby i dron faktycznie radzi sobie z przeszkodami tak dobrze.

Na pokładzie jest aż 13 kamer i sensorów, które stale mapują otoczenie. Dane przetwarzają algorytmy głębokiego uczenia, rozpoznające różnice między śledzonym obiektem a przeszkodami. Imponujące są też osiągi samego drona. Niewielkich gabarytów model nagrywa w 4K, ma oczywiście własną aplikację mobilną do sterowania manualnego, ale i kilka autonomicznych trybów aktywowanych ze smartfona. Nie ma zatem potrzeby używania oddzielnego kontrolera z joystickami. Ma to być sprzęt dla amatora. W środku 64 GB. Komunikacja do 91 metrów, maksymalna prędkość 40 km/h i ok. 16 minut lotu na jednym ładowaniu. A cena? Prawie 2500 dolarów to dużo, ale pewnie zaoszczędzimy na kosztach operatora. Śmiało możemy też potraktować R1 jak kamerkę akcji.

źródło: Skydio.com