Surfline Sessions

Surfing w Polsce nie jest zbyt popularny, ale i nad Bałtykiem można poszaleć (o ile oczywiście są odpowiednie fale). Alternatywnie można skorzystać ze sztucznych generatorów, co służy jednak głównie do nauki. Najlepsze są fale oceaniczne. Nad brzegami amerykańskich kurortów jest gdzie poślizgać się na falach. Ruch jest tam na tyle duży, że powstają nawet specjalne serwisy do monitorowania warunków pogodowym, sprzyjających surfowaniu. Surfline ma nawet swoje kamerki do podglądu fal. Właśnie wprowadził ciekawą funkcję w  apcę na Apple Watcha, która będzie z tym współpracować.

Surfline Sessions z kamer na brzegu

Serwis Surfline przygotował bardzo ciekawy zestaw dla surferów. Jego działanie jest bardzo proste i posłuży do nagrywania sesji oraz zapisu towarzyszących im danych. Wszystko oprze się o komplet aplikacji oraz synchronizację rejestracji z kamerek rozmieszczonych nad brzegiem. Tych samych, które normalnie pokazują morze/ocean. Skoro można podejrzeć na nich ruch na zbiorniku, a także wysokość fali i warunki do surfowania, to dlaczego nie dać szansy nagrania na samych surferów?

Surfline Sessions

Surfline Sessions działa następująco: tworzymy konto w serwisie, instalujemy aplikacje na iPhonie i Apple Watchu i w chwili pojawienia się na falach po prostu uruchamiamy programik na smartwatchu. Po skończeniu zabawy lub treningu wyłączamy śledzenie, podobnie jak robimy to przy okazji monitorowania innych dyscyplin na sportowych zegarkach (o ile robimy to manualnie, a nie wykonują tego automatyczne algorytmy). Potem wystarczy uruchomić aplikację na smartfonie i przejrzeć nagrane ujęcia z nami w roli głównej (w bazie jest 500 kamer z wielu miejsc). Taki filmiki można zachować dla siebie, a nawet dzielić się nimi w portalach społecznościowych. Jest nawet opcja zoomowania. Oczywiście jakość i kadr zależy od odległości kamery od fal, ale zawsze się coś nagra. Przypomina to crowdsourcingowe rejestrowanie, które kiedyś może rozwinąć się znacznie ciekawiej, np. z poziomu aparatów i kamer zwykłych użytkowników. Będzie zależało trochę od przypadku, ale przy dużej liczbie użytkowników mogłoby zarejestrować więcej niż nam się wydaje.

Wracając do apki Surfline na Apple Watche. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że jest to program dostępny na zegarki od jego drugiej generacji, gdy wprowadzono wodoodporność. Smartwatch nie tylko aktywuje tryb Sessions, ale zbiera też odczyty prosto z deski. Zliczy ślizgi, a także ich dystans oraz prędkości – jak tracker aktywności. Dane zintegrują się też z agregatem Zdrowie (Apple Health), więc możemy uwzględnić je w zbiorach fitness. Każdy ciekawszy przejazd będzie nagrywany, tak, by zapisać tylko to co ciekawe i nie marnować pamięci na niepotrzebne ujęcia. Większość surferów woli nagrywać swoje ślizgi kamerkami GoPro, ale to zwykle widok z perspektywy pierwszej osoby lub z bardzo bliska (np. mocowania na desce). Ujęciami z daleka można fajnie uzupełnić nagrania. Surfline Sessions to fajny przykład wykorzystania potencjału ubieralnych gadżetów.

źródło: surfline.com