Dosłownie wczoraj robiąc porządki znalazłem w pudełku aż cztery czyste kasety magnetofonowe (jeszcze w foliach). Gotowe do nagrań. Nie wiem, ile czasu przeleżały, ale ja zawsze miałem zapas różnych nośników. Bez Walkmana (dosłownie, bo zawsze korzystałem z Soniaków) nigdzie się nie ruszałem. Potem był Discman (Minidisca sobie darowałem), no i już era iPodów oraz smartfonów, czy serwisów typu Spotify. „Kaseciak” to miłe wspomnienie. Zobaczymy go tylko w rękach hipstera. Jeszcze z 6-7 lat temu korzystałem z kasetki z Bluetooth, by wykorzystać radio w aucie (muza leciała bezprzewodowo z telefonu). Czy retro „walkman” jest dziś potrzebny? We Are Rewind to projekt przywracający do życia ten niegdyś kultowy gadżet.

We Are Rewind walkman retro

We Are Rewind na kasety

Walkmany miały swoją premierę ponad 40 lat temu. Czasy swojej świetności miały w latach osiemdziesiątych poprzedniego wieku, natomiast w kolejnej dekadzie rywalizowały z nowocześniejszymi rywalami na płyty CD. Obecnie marka „Walkman” jeszcze istnieje, a japoński gigant kontynuuje je promocje przy odtwarzaczach wyższej jakości (dla plików Hi-Res). Wa Are Rewind to próba wskrzeszenia przenośnych odtwarzaczy na kaset. Nie pierwsza zresztą. Co pewien czas jakaś kolejna firma widzi w tym sens. Sam chyba o czymś podobnym już na blogu pisałem (wrzucę do powiązań, jak przypomnę sobie nazwę). Nowocześniejsza wersja ma chyba zaciekawić młodsze pokolenie. Fanów elektroniki retro, którzy są znudzeni kontrolowaniem kawałków przez smartwatch lub przez panel słuchawki na uchu.

Obecnie zarządzanie bibliotekami muzycznymi jest tak wygodne, że już sama myśl o przewijaniu taśmy powoduje zwijanie się zwojów mózgowych. Możliwe jednak, że popkultura przyciąga do old-schoolowych gadżetów. Do głowy momentalnie przychodzą mi serial Stranger Things i postać Starlorda ze Strażników Galaktyki (z tych nowszych produkcji). We Are Rewind chce dać współczesnej generacji namiastkę tego, jak kiedyś słuchało się muzyki. Są fizyczne przyciski i możliwość odtwarzania dźwięku prosto z kaset. Te chyba nadal gdzieś są produkowane. Mam na myśli czyste, bo te od artystów znajdziemy na aukcjach dosłownie za grosze. Starsi fani muzy mają pewnie też swoje własne, dawne składanki. Ja mam ich całe pudło. Takich rzeczy się nie wyrzuca!

Wa Are Rewind z Bluetooth i nagrywaniem

Edycja na XXI wiek jest oczywiście bardziej adekwatna do swoich czasów. Obudowę (zawiązującą stylistycznie do pierwszego Walkmana Sony) wykonano całkowicie z aluminium, a wewnątrz nie zabrakło modułu z połączeniem Bluetooth 5.0. Otwiera ono drogę do zastosowania nowocześniejszych słuchawek, ale też bezprzewodowych głośniczków. Taki przenośny komplet będzie nietypowy, ale jeśli wolicie poczuć dawne klimaty to jest też klasyczny port słuchawkowy 3.5 mm. W odróżnienia od pierwowzoru, ten nowy „walkman” nie tylko odtwarza, ale i nagrywa. Posłuży do tego wspomniany wyżej port line-in. Wystarczy podpiąć się nim do smartfona lub komputera, by zapisać audio na czystą kasetę i stworzyć własny mix ulubionych kawałków.

Zamiast tradycyjnych dwóch paluszków AA znajdziemy akumulatorek do ładowania. Ma wystarczyć na nawet 10 godzin czasu pracy. Analogowa muzyka raczej nie przyciągnie zbyt wielu chętnych, ale pozwoli poczuć, jak to kiedyś było. Winyle mają swój urok oraz klimat, więc niektórym wydaje się, że to samo da się osiągnąć z kasetami magnetofonowymi. Szczerzę wątpię, ale kto wie? Ile taka nostalgiczna podróż może kosztować? W tej chwili projekt bierze udział w crowdfundingowej kampanii na Kickstarterze, gdzie najtańsza propozycja to 89€. Finalnie ma to być kwota równa 129€ (o ile ruszy masowa produkcja). Jeśli uda się zebrać odpowiednią kwotę to wysyłka powinna nastąpić jakoś po wakacjach.


Powyższy artykuł jest na temat urządzenia/rozwiązania z crowdfundingowej platformy (miejsca, w którym wczesny prototyp zbiera fundusze na dalszą realizację). Sprzedaż na masową skalę odbywa się zwykle po kilku miesiącach od udanego zakończenia kampanii. Z uwagi na setki produktów na moim blogu, nie jestem w stanie śledzić losów poszczególnych projektów. Aktualizacje o postępach warto szukać na stronie kampanii (zakładka o aktualizacjach), stronie producenta lub kanałach społecznościowych start-upów. Warto też zapoznać się z ryzykiem związanym z wpłacaniem kwot.