Jedni konferencji Apple wyczekują i nie mogą wytrzymać, inni spuszczają zasłonę milczenia, by  nie dobijać fanów marki. Jeszcze inni mają ubaw i lubią sobie poużywać. Dla giganta z Cupertino to miks, który podbija zainteresowanie tematem nowości. Nie inaczej jest i przy premierze nowych generacji zegarków, smartfonów i słuchawek. W tym roku bazowe jednostki nie zaoferowały nic nadzwyczajnego (w kwestiach upgrade’u), natomiast high-endowe modele z niektórymi specyfikacjami przesadziły.

Reakcje na premiery Apple iPhone 14
iPhone 14 i iPhone 14 Pro. Foto: apple.com

Jak zwykle Apple chwali się standardami, które powinno wdrożyć lata wcześniej. Taką mają strategię. iPhone’y 14 i iPhony’y 14 Pro to wciąż bardzo dobre telefony, a Apple Watche Series 8 pozostaną liderami sprzedaży, ale rynek, media i potencjalni klienci (+ hejterzy) rozpoczęli swoją krucjatę. Poniżej kilka IMO trafnych uwag. Postaram się aktualizować listę ciekawszymi znaleziskami. Just for fun.


Zginiesz bez Apple Watcha

Już kilka lat temu w mediach zaczęły pojawiać się wzmianki o efektach pracy czujników zdrowia w zegarkach Apple Watch. Przypadki ratowania życia robiły się nawet coraz powszechniejsze, bo faktycznie wykrycie oznak schorzenia lub sygnały zagrożenia życia pozwalały na wcześniejsze reakcje. Niezależnie od tego, czy był to efekt monitoringu, czy ogólnej statystyki, temat robił się dla Apple wizerunkowo bardzo pozytywny. Powoli jednak okazjonalne wzmianki przeradzały się w nieco bardziej nachalny przekaz zahaczający już o marketing. Ten z ostatniej prezentacji Apple odebrał podobnie. „Dear Apple” zaczyna działać na mnie odwrotnie. Mam wrażenie, że Apple to wykorzystuje.

Jak słusznie zauważył serwis TheVerge, w świecie Apple życie bez ich smart zegarka na ręce to istne ryzyko zgonu… Historie przedstawione na załączonym filmiku są poruszające, naprawdę! Sam latami przekonywałem, że w niedalekiej przyszłości smartwatche będą ratować nam życie, dbać o zdrowie i pilnować wielu rzeczy. Nie zrozumcie mnie źle, ale tę kampanię odbieram zbyt marketingowo.

Przypomnę, że wraz z watchOS 9 przybędzie w nowych modelach tryb wykrywania zderzeń samochodowych, a to kolejny strażnik, który może ocalić życie. Tu piszę już całkowicie na poważnie. To praktyczna funkcjonalność. Byle Apple nie robiło z tego melodramatycznych clipów. A może faktycznie takich rozwiązaniom potrzebna jest większa promocja?


499$ za naprawę Apple Watcha Ultra!

Apple Watch UltraTen wątek będzie pewnie wałkowany przez wielu rywali Apple. Sądzę, że niebawem ruszy lawina postów bezpośrednich konkurentów, którzy wytkną amerykańskiej marce koszty naprawy ich flagowego zegarka. Nie dość, że Apple Watch Ultra kosztuje majątek (799$, a w Polsce 4799 zł) to trzeba się jeszcze liczyć z wysokimi kosztami jego naprawy. MacRumors wskazuje, że kwota ta bez ubezpieczenia AppleCare+ wyniesie 499$. To ok. 2/3 ceny nowego modelu lub równowartość Apple Watcha Series 8 z LTE lub dwa Apple Watche SE (2022)!

Wymiana baterii (nawet z AppleCare+) to 99$. Inne zegarki też nie lepiej, bo koszt naprawy ósmej generacji to 299-399$ (to prawie startowy cennik wariantów entry-level), a Apple Watcha SE – 199-229$ (cennik zegarków startuje od 249$). Dla przypomnienia, AppleCare+ to 99$.


Kolejka po nowego iPhone’a

Tradycją jest, że po pierwsze iPhone’y ustawiają się długie kolejki. Maniaków i freaków nie brakuje. Co roku staje się to okazją do drwin i trollingu. W sieci znajdziecie mnóstwo śmiesznych filmików spod sklepów Apple, a pewnie traficie też na jazdy popularnych amerykańskich showmanów (chyba kojarzę nagrania Jimmy’ego Kimmela i Jimmy’ego Fallona). Nowe telefony Apple, szczególnie w podstawowej wersji, nie kuszą niczym szczególnym.


Garmin reaguje na Apple Watcha Ultra

Nowy i przeraźliwie drogi Apple Watch Ultra będzie jednym z najdłużej działających zegarków marki. To model starający się włączyć do walki z producentami zaawansowanych, outdoorowych wearables, więc musi pracować dłużej. Te „dłużej” to jednak nic szczególnego przy wynikach sportowych zegarków konkurencji. 36h to maksymalny czas działania Apple Watcha Ultra przy normalnym użytkowaniu (2x dłużej od normalnych modeli Apple) i przy oszczędniejszym użytkowaniu nawet 60h. W tej kwestii jako pierwszy odezwał się Garmin. Wskazał, że jego zegarki liczą maksymalny czas prawy, nie w godzinach, a w miesiącach.

Tu jednak trochę wybronię Apple, bo z kolei zegarkom Garmina daleko w byciu tak smart jak robią to Apple Watche. To wciąż zupełnie inna kategoria urządzeń. Oba celują w profesjonalną grupę aktywnych, ale proponując inne zakresy możliwości. Garmin i inni (m.in. Polar czy Suunto) powinni jednak brać pod uwagę konkurenta na poważnie, bo podobnie kiedyś wyśmiewało Apple środowisko szwajcarskich marek klasycznych zegarków. Apple jest od kilku lat liderem sprzedaży, nie tylko wśród inteligentnych, ale i normalnych zegarków (ogółem!).


Dynamic Island, czyli…

Apple znane jest z późnego wdrażania wybranych standardów rynkowych. Sądzę, że związanego z ekonomią (czytaj: wyciskaniu kasy z wcześniejszych rozwiązań). Idealnym przykładem opóźnienia są tu ekranowe otworki. Fakt faktem, że mocniejsze modele iPhone’ów mają sporo frontowych czujników, a to kłopot z wyjścia z wcięcia, ale no… tyle lat? Co w tym czasie opracowało Apple, by pokazać, że warto było na zmianę czekać? Powstała Dynamic Island (tak tak, Apple ma na wszystko swoje nazwy), czyli podkręcona software’owo „wysepka” ekranowa na sensory.

Czy to zażre? Pamiętacie Touch Bar w Macbookach Pro? Może być podobnie, choć nie chcę przesądzać, bo w tym wypadku górny obszar iPhone’a ma sporo do zaoferowania. Podejrzewam, że wszystko i tak skończy się ukryciem aparatów pod wyświetlaczem. Tylko, ile lat to Apple zajmie? Czy marce uda się przekonać użytkownika, że ten czarny obszar nie będzie przeszkadzać? Do współpracy mają być zaangażowani developerzy third-party, a i Apple pokaże, jak natywnie taka dynamiczna opcja będzie funkcjonować od strony praktycznej.


W końcu większy sensor 48 mpx

Większej rozdzielczości sensory to niekoniecznie gwarancja lepszej jakości zdjęć, ale w przypadku rozwiązań łączenia sąsiadujących pikseli to zawsze zastrzyk możliwości. Inaczej Apple nie chwaliłoby nowych funkcji głównego aparatu w iPhone’ach 14 Pro. W tym roku udało się w końcu zastosować matrycę z 48 milionami pikseli. Po kilku ładnych latach od debiutu takich czujników. Zwiększają one czułość, a więc dostarczają więcej światła, a to daje znacznie ciekawsze efekty finalne. Zdjęcie ma znacznie więcej detali. Są też opcje kadrowania. W końcu natywnie to mega rozdzielczość.

Tutaj łatwo było przewidzieć, że konkurenci, a szczególnie Samsung, uruchomią swoje działy marketingowe i zaczną podszczypywać Apple. W telefonach Galaxy sensory 48, 64, a nawet 108 mega są już od lat. W dodatku nadchodzi wariant 200 mpx, co zapewne Koreańczycy pomysłowo wykorzystają w ośmieszaniu Apple. Megapiksele nie są najważniejsze, bardziej liczą się: optyka, wielkość sensora, technologie PDAF, czy algorytmy przetwarzania sygnału, a to akurat Apple ma na poziomie, więc o jakość zdjęć martwić się akurat nie trzeba. Sony też trzyma się sensorów 12 mpx, a Samsung go specjalnie nie podgryza 😉


RCS w iPhone’ach chyba nieprędko

iOS to naprawdę fajny system, ale część funkcji ma większy sens dopiero w wewnętrznym ekosystemie. Użytkownicy mają sporo wygodnych narzędzi do komunikacji między sobą, co jest ograniczane zamknięciem do softu Apple. Marce to wystarcza, bo pozwala na utrzymanie lojalności i przyciąganie nowych członków społeczności. Są jednak standardy, których amerykański producent nie chce przyjąć (ewentualnie robi to po wielu latach, co już wyżej wskazywałem w kilku przykładach). Jakiś czas temu Google zaproponował RCS, czyli nowy, bogatszy format wiadomości SMS. W iPhone’ach nie jest dostępny, gdyż Apple nie spieszno do ułatwień dla konkurencji. Firma woli swój iMessage, który nie „gada” z Androidem zbyt poprawnie przy wysyłaniu informacji.

Trwa kampania #GetTheMessage od Google, która stara się przekonać giganta z Cupertino do włączenia standardu w systemie iOS i ułatwienia komunikacji między posiadaczami Androidów i iPhone’ów. Trochę słabo wypadał ostatnio odpowiedź Tima Cooka na pytanie, dlaczego nie chcą wprowadzić RCS do iOS. Jednemu z dziennikarzy dającego przykład mamy z Androidem (z problemami w wysyłce poprawnych wiadomości) zaproponował proste rozwiązanie: „kup swojej mamie iPhone’a”… To chyba jasny przekaz, że standardu szybko w iPhone’ach nie zobaczymy.


Macie ciekawe wrzutki w podobnej tematyce? Podrzucajcie w komentarzach.