Sony kilka lat temu stworzyło nową niszę na rynku przenośnych urządzeń – e-papierowe tablety z rysikiem, które są nietypowymi notatnikami do szkicowania, kreślenia, notowania i czytania/modyfikowania dokumentów PDF. Sekcja fajna, bo sprzęt ponoć wygodny, ale okropnie droga. Za 13.3-calowy Digital Paper z 2014 roku japońska marka chciała aż 1100 dolarów! Kosmiczna cena! Mamy 2017 rok, więc kilka lat w technologiach musiało zrobić różnicę. Następca – Sony DPT-RP1 – ma kosztować już „tylko” 700$.

Sony Digital Paper DPT-RP1

Jak widać, Sony się nie poddaje i stawia na dalszy rozwój i promowanie high-endowego sprzętu, utrzymując niszowy segment przy życiu. Wciąż e-papierowy tablet z rysikiem jest urządzeniem kierowanym do profesjonalistów (to nazewnictwo producenta), czyli prawdopodobnie korporacji, gdzie pracownicy muszą poruszać się po biurach z czymś do ciągłych zapisków lub badaczy/inżynierów, którzy również często coś notują. Nowy Digital Paper ma ten sam format, czyli przekątną, będą gigantem jak na standardy w e-tuszu (e-ink kojarzy nam się głównie z poręcznymi czytnikami do e-booków).

Panelowi poprawiono rozdzielczość z 1200 x 1600 do 1650 x 2200. Spory skok. Tablet jest oczywiście odchudzony, no i lżejszy. Sony (jak zwykle) dorzuca do środka chip NFC – tutaj do szybkiego odblokowywania gadżetu specjalnymi kartami dla pracowników. Digital Paper dalej radzi sobie wyłącznie z plikami PDF, ale tym razem przygotowano specjalną aplikacją na desktopy, która szybko przemienia widoki stron www, czy innych dokumentów na format PDF, przesyłając je bezprzewodowo do e-notatnika. Zastosowano tu rozwiązania chmurowe, ale tylko z komputera, więc z plikiem trzeba znów wrócić do PC.

Sony Digital Paper DPT-RP1

700 dolarów za taki sprzęt to dużo, ale Sony broni systemu wszystkimi możliwymi zaletami e-papieru: większej i lepszej czytelności w trudniejszych warunkach, nie męczącego wzroku panelu, dłużej działającej baterii, precyzyjnego rysika – wszystko ma wiernie imitować rzeczywisty papier, a przynajmniej starać się to robić. Urządzenia będą na razie w sprzedaży tylko w Kraju Kwitnącej Wiśni, co też (poza ceną) ogranicza dostępność. Dopiszę na koniec, że mimo niszowości projektu, Sony nie może czuć się bezpiecznie, czyli dbać jednak o odpowiedni poziom ceny. Przykładem bezpośredniego konkurenta jest np. reMarkable, ale to wciąż model prototypowy, czekający na wejście na rynek.

źródło: Sony