Gwiazdą targów Mobile World Congress w Barcelonie miał być koncepcyjny Vivo APEX 2020. Imprezę z powodu koronawirusa odwołano, więc chiński producent musiał przełożyć premierę i zaprezentować gadżet po swojemu. Na zeszłorocznym MWC firma pokazała prototyp Vivo APEX 2019, mający ukazać potencjał możliwości marki. W tym roku powtórzono ten manewr, ale efekt wzmocniono kolejnymi technologiami. Wtedy skupiono się na jednoczęściowej bryle bez przycisków. Tegoroczny APEX wprowadza nowinki związane z aparatem pod wyświetlaczem, gimbalową stabilizację, szybkie ładowanie 60W oraz wyświetlacz „rozlewający się” na prawie całe krawędzie urządzenia. W sumie jest pięć charakterystycznych cech, na które warto zwrócić uwagę.

Vivo APEX 2020 – desing typu unibody

Już we wstępie odniosłem się do poprzedniego konceptu. Jego najważniejszym wyróżnikiem była konstrukcja w formie jednej bryły bez „szwów”. To zbędny bajer, ale demonstrujący możliwości produkcyjne. Wszystko w środku jest zamknięte w obudowie typu unibody. Jednoczęściowej, nieotwieralnej ramce bez przycisków. Te są tu dotykowe, a całość opływowa jak mydełko. Żadnych portów, żadnych otworów i opcji dostania się do wnętrza bez serwisu (o ile ten też może tego nie potrafić). To tylko prototyp, więc nie ma co nawet oceniać tego podejścia. Nie jest praktyczne, ale efektowne. Taki pomysł wymaga oczywiście ładowania przez magnetyczne złącze oraz bezprzewodowy transfer plików.

Vivo APEX 2020 z Waterfall Display 120°

Kolejnym elementem opływowości jest zastosowany przez Vivo panel typu Waterfall Display. Zakrzywienia ekranowe na dłuższych krawędziach nie są niczym wyjątkowym w świecie smartfonów. Stosował je już Samsung kilka lat temu, a obecnie taką konstrukcję stosuje sporo firm. Trafiają głównie do flagowców. Jedne modele mają większe, inne mniejsze objęcie bocznych krawędzi. Pod tym względem Vivo APEX 2020 kontynuuje format poprzednika, ale tym razem wyświetlacz „naciągnięto” jeszcze mocniej. Panel „120° FullView Edgeless Display” obejmuje prawie pełne boki. Jak sama nazwa wskazuje, daje to aż 120 stopni pola widzenia, gdy spoglądamy na ekran. Brak ramki jest tu traktowany tym razem niemal dosłownie. Widać ją tylko lekko u góry i u dołu. Poprawić ma się imersyjność odbioru treści, ale tylko w konkretnych przypadkach. 6.45-calowy OLED w takiej wersji to kolejny bajer, któremu można oczywiście znaleźć ciekawe opcje, np. w przy leżącym na płasko urządzeniu. Nie podano rozdzielczości ekranu, ani też parametrów odświeżania.

Vivo APEX 2020

Vivo APEX 2020 z aparatem pod ekranem

Przyzwyczailiśmy się już do bezramkowych wyświetlaczy, które nie są naruszone żadną kamerką selfie. Zaczęło się od notcha, pozwalającego zagospodarować więcej górnego obszaru na ekran. Potem pojawiły się obiektywy w otworkach i wyjeżdżające z obudowy aparaty w formie mechanizmów pop-up. Udawało się w ten sposób pozbyć przedniego aparatu lub przeznaczać dla niego coraz mniej frontu. Nawet moduły w otworkach zaczęły zmniejszać swoje średnice. Kolejnym etapem jest ukrywanie kamerki pod wyświetlaczem. Opracowuje to już kilku (a być może wszyscy giganci) producentów. Vivo APEX 2020 także prezentuje ten design. „Under-the-screen camera” będzie mieć swoje ograniczenia związane z dostępem światła, ale podejrzewam, że to tylko kwestia czasu. Odpowiednie materiały, większa czułość, trochę algorytmów i uda się stworzyć konsumencką edycję takiego modułu. Na ten moment udało się wykorzystać quad-pixel do poprawy czułości oraz specjalne ułożenie pikseli z aż sześć razy większą przepuszczalnością światła do matrycy.

Vivo nie robi tych rozwiązań tylko na pokaz. Zapewne są plany wdrożeniowe dla flagowych smartfonów nowej generacji. Nie wiadomo jednak kiedy to nastąpi. Xiaomi na przykład też opracowuje taką kamerkę, ale podkreśla, że nie należy jej się spodziewać w najbliższej przyszłości.

Vivo APEX 2020 z optyczny 5x-7.5x

Ciekawie prezentuje się też tylna kamerka. Nietypowy moduł na pleckach ma konstrukcję peryskopową, co też nie jest nowatorskie, ale Chińczycy wprowadzili tu interesującą optykę. Mechanizm „5x -7.5x Continuous Optical Zoom” pozwala na stałe (ciągłe?) zbliżenie z ostrością dla podanego zakresu. Oczywiście optyczną, czyli bezstratną. Kombinacje soczewek w ruchomym układzie to coś oryginalnego w segmencie smartfonów. W trakcie zbliżania automatycznie dopasuje się ostrość obrazu. To wszystko w profilu 6.2 mm. Smartfon jest smukły bowiem peryskop jest ułożony wzdłuż urządzenia. Drugi obiektyw otrzymał wsparcie gimbala. 48-megapikselowy sensor ma być stabilizowany mechanicznie, dając aż 2 razy lepszy efekt od klasycznego OIS. Tylko dwa aparaty, ale jakie! Nagrywanie stabilniejszych filmów będzie dużo lepsze od większości konkurentów. I tutaj Vivo postanowiło pokazać coś fajnego. Podczas rejestracji można usuwać obiekty z kadru i to w czasie rzeczywistym (pytanie z jaką skutecznością). Z kolei dźwięk otrzyma tryb „Voice Tracking Auto-Focus”, przypominający Voice Bokeh z nowego LG V60 ThinQ 5G, gdzie również możliwe jest „zoomowanie” nagrywania audio.

Vivo APEX 2020 z ładowaniem 60W

Na koniec bateria. Pojemność akumulatora ma znaczenie i ostatnio widać prześciganie się tych parametrach. Coraz więcej telefonów dysponuje ogniwami minimum 4000 mAh. Wymagają one szybkiego ładowania, by jak najkrócej telefon spędzał podłączony do gniazdka. Vivo APEX 2020 wykorzysta technologię 60W FlashCharge, przypominającą Super VOOC od Oppo. 100% w rekordowe 20 minut to rekord, ale trzeba podkreślić, że wewnątrz jest tylko 2000 mAh. Krótkie ładowanie umożliwia użytkowanie mniejszych baterii.

Futurystyczny projekt? Vivo dysponuje ciekawymi rozwiązaniami i mam nadzieję, że nie zawaha się ich użyć. Myślę, że APEX będzie tradycją i za rok znów poznamy kolejne możliwości, których doświadczymy za jakiś czas. To ostatnie pytanie jest najważniejsze. Kiedy tego typu koncepcje staną się powszechnością, przynajmniej we flagowcach. Muszą spaść przede wszystkim koszty. Nawet nie wiadomo, ile taki produkt kosztowałby w tej chwili. Na pewno bardzo dużo. Szkoda, że nie udało się zademonstrować APEXa 2020 na Mobile World Congress. W zamian jest filmik z laboratorium, potwierdzający, że to istniejący gadżet, a nie wyrenderowany obiekt.

źródło: vivo.com