Na początek trochę wspomnień i historii: młodsza część czytelników jest przyzwyczajona do pstrykania serii zdjęć (zresztą teraz tak zdjęć robi każdy). Wystarczy zrobić mnóstwo zdjęć, a potem wybrać coś najlepszego. Nie ma w zasadzie ograniczeń i robionych jest tysiące fotek. Wystarczy wycelować, „strzelić”, zatwierdzić (ewentualnie poprawić, czy dodać jakiś filtr) i tak w kółko. Efekty mamy natychmiast, bo to cyfrówka. Nie ma jednak tego, co było kiedyś. Niepewności. Zdjęcia robiło się na kliszach, a zdjęcia widziało dopiero po wywołaniu. Najczęściej po pewnym czasie. Oglądanie takiego albumu było dużo ciekawsze. Wierzcie mi! Co z tego, że sporo zdjęć było prześwietlonych lub źle wykonanych. Była satysfakcja z tych udanych. Nie można tego rozpatrywać w kwestiach jakości, bo dzisiaj jest o wiele łatwiej i wygodniej. Było jednak inaczej.

whitealbumapp

Jeśli kogoś bierze nostalgia, to jest szansa na zabawę w retro stylu. Możemy przemienić naszego iPhone’a w oldschoolowy aparat. Powoli przybywa propozycji w formie fizycznego druku fotografii. Są specjalne drukareczki, ale w nich uzyskujemy obrazki już nam znane (zatwierdzone wcześniej na ekranie w aplikacji). Apka WhiteAlbum chce przywrócić klasyczną formę pstrykania zdjęć – bez opcji podglądu efektów. Zdjęcia będziemy robić tak, jak do tej pory, czyli z ekranu smartfona, ale po ich wykonaniu, nie zobaczymy niczego, aż nie przyjdzie do nas fizyczny album z „odbitkami”. Czyli zupełnie tak, jak kiedyś.

Obecnie przeglądamy foty w cyfrowych albumach. Często z opcją streamingu na większe ekrany. Przyzwyczailiśmy się do wirtualnego formatu na monitorze, ekranie lub TV. Przyznam, że dawno nie miałem prawdziwej fotografii w ręce. Dawno nie przeglądałem starych zdjęć. Efekty cyfrowej ery. WhiteAlbum proponuje „kliszę” złożoną z 24 klatek. Tyle zdjęć jest w rolce i po ustrzeleniu tylu zdjęć utworzy się pełen album. Trochę mało, ale kiedyś i tyle musiało starczyć na całe wakacje. Dlatego kupowało się więcej filmów. Zdjęcia są potem drukowane, oprawiane w satynowy papier i wysyłane na nasz adres. Koszt: 20 dolców. To bardziej coś na prezent lub efektowną pamiątkę.

WhiteAlbum

Może takie podejście wydobędzie w nas nieco kreatywności i uwagi, a nie walenie zdjęć jedno za drugim (często bezsensownych). Jesteśmy dziś zalewani cyfrowymi śmieciami, a albumów już nie porządkujemy (no chyba, że kasujemy kompromitujące foty). Owszem, udaje się zapisać więcej chwil, ale mają jakąś taką mniejszą wartość. Na pewno zapis momentów przez aplikację WhiteAlbum będzie miał swój specjalny wyraz i charakter, ale może nie spodobać się większości młodych – zresztą nie do nich jest raczej kierowany taki specyficzny projekt.

źródło: WhiteAlbum via ubergizmo.com