Przewagą zajęć fitness na siłowni jest realne uczestnictwo w konkretnych ćwiczeniach, ale i pomoc trenera. Aktywność na sali z innymi jest chyba też nieco wydajniejsza, bo nie chcemy być gorsi od innych. Myślę, że jest więcej plusów niż parzy śledzeniu aktywności trackerem fitness. Owszem, ubieralne monitory oferują coraz więcej i odczytują każdy nasz ruch przypisany do konkretnych powtórzeń, a niektóre bransoletki i zegarki można nawet sparować z dużym ekranem TV oraz zajęciami video. Fiit proponuje coś w tym stylu, ale w bardziej interaktywny sposób.

Fiit

Niedawno przedstawiałem na blogu rozwiązania Fitbit oraz smartbandów i smartwatchów Gear od Samsunga, które proponowały wyświetlanie tętna z wearable bezpośrednio na filmie instruktażowym (np. na Smart TV). W ten sposób śledzenie wyników jest łatwiejsze, bo widać wszystko na większym ekranie. Fiit wykorzysta podobny schemat z paskiem na klatkę piersiową, ale doda tu jeszcze interaktywność. W pewien sposób przeniesiemy trenera do naszego domu, gdzie też często ćwiczymy. Ma to dać efektywniejszy trening i być może pozwoli na zrezygnowanie z kursów na siłowni. Trenerom fit pewnie się to akurat za bardzo nie spodoba.

Przez aplikację na smartfon połączymy wszystko z telewizorem, gdzie będzie można monitorować ćwiczenia Cardio, Strength (siła) lub Rebalance (zen). Progres będzie odczytywany prosto z trackera na klatce piersiowej. Oczywiście, by wszystko miało sens, w czasie rzeczywistym. Platforma oferować ma bazę zajęć fitness z instruktorem. Od prostych, po bardziej zaawansowane, czyli z dostosowaniem do stopnia zaawansowania lub wydolności oraz formy. Możemy dobrać ćwiczenia pod konkretne cele, np. partie mięśni itp. Nawet muzyczkę w tle można wybrać. Pośród interaktywnych trenerów mają być Chessie King, Alex Crockford i Tyrone Brennand.

Z trenerami można wykonać ćwiczenia HIIT, trochę się porozciągać, czy przypakować. Cały system ze śledzeniem efektów, raportami, spalonymi kaloriami i wszystkim co niezbędne przy analizowaniu aktywności. Różnicą jest praca w domu, czyli stacjonarnie. Nie zabraknie też opcji współrywalizacji, np. ze znajomymi. Wyniki innych też pokażą się na TV, więc jeszcze bardziej zmotywują (ten tryb jest w drodze, podobnie jak apka na Androida – na początek tylko iOS). Do tego trzeba dopisać o dostępności na terenie UK, choć nie wiem w jaki sposób miałoby to ograniczać dostęp do usług. Może aplikacja dostępna jest tylko w sklepikach brytyjskich (choć i to można obejść).

Fiit proponuje ciekawy sposób na przyciągnięcie klientów w erze ostrej konkurencji na rynku fitness. Przedstawiłem projekt jako ciekawostkę. Możliwe, że za jakiś czas takich zajęć będzie na rynku więcej. To w zasadzie logiczne rozwinięcie możliwości sportowych trackerów. Jak już wyżej pisałem, niektórzy producenci zaczynają już nawet to wdrażać, ale na razie bez interaktywności. Niestety nic za darmo. Przygotowanie kursów i zajęć w tej formie wymagało kosztów. Firma chce pobierać od klientów po 20 funtów miesięcznie, 45 za dostęp przez pół roku lub 120 za roczny pakiet. Mam troszkę wrażenie, że to po prostu typowe ćwiczenia w nieco nowszym opakowaniu. Jasne, że można ćwiczyć samodzielnie i bez tego, ale tego typu rozwiązana mają podkręcić tempo i w jakiś nakręcać do pracy. Gdzieś na twitterowym koncie znalazłem ciekawe określenie dla Fiit. To „Netflix dla ćwiczeń”.