Dosłownie wczoraj wieczorem naszła mnie myśl, że dawno Garmin nie wydał jakiegoś nowego zegarka. Chyba wyczułem temat, bo dzisiaj marka zaprezentowała swój najnowszy wyrób z segmentu wearables. Garmin Lily to najmniejszy smartwatch jaki producent dotąd wyprodukował. Przypomina Vivomove trzeciej generacji, ale w mniejszym i wyłącznie damskim wydaniu. Oczywiście nadal jest to gadżet dla aktywnych.

Garmin Lily

Garmin Lily jest hybrydowy

Garmin lubi różnorodną ofertę. Widać to po całym portfolio smart zegarków. Czasem nawet myślę, że jest ich trochę za dużo. Niewiele z nich jest przygotowanych konkretnie pod damski nadgarstek. Oczywiście personalizacja pozwala na dobranie odpowiedniego wykończenia, ale formatu w stylu Lily jeszcze nie było. To najmniejszy z dotychczas wyprodukowanych przez Garmina. Kopertka ma tu ledwie 34 mm średnicy, natomiast pasek – 14 mm. Jest ciekawie łączony z obudową.

Design naprawdę bardzo kobiecy. Opcje kolorystyczne też dopasowane do gustu pań. Oczywiście w związku z podejściem i grupą docelową tych opcji jest sporo. Naliczyłem sześć. Mówimy o różnych kolorach koperty, jak i samych pasków. Różną kolorystykę mają też cyferblaty, które są hybrydowe. Główny motyw tarczy jest stały (dla wybranego wariantu), ale wierzchnia warstwa treści już nie. Na przezroczystym szkiełku wyświetlą się treści ze sparowanego smartfona lub czujników zegarka (podsumowania aktywności). W bardzo podobnym stylu działa Vivomove 3. Garmin Lily ma być sprzedawany w dwóch edycjach: sportowej i klasycznej. Odpowiednio z paskiem elastycznym i w aluminium oraz skórzanym i w stali nierdzewnej.

Garmin Lily smartwatch

Garmin Lily dla aktywnych

Jak zwykle – co jest oczywiste dla marki Garmin – zegarek bazuje głównie na trackerze aktywności. Wyświetli proste powiadomienia z telefonu, więc jest smart, ale skupi się na analizach ruchu. Kopertka jest może niewielka, ale udało się w niej zmieścić optyczny czujnik tętna (pomiar całodobowy) wraz z trybem pulsoksymetru. Gadżet zmierzy oprócz aktywności również stan emocjonalny oraz ogólną kondycję. Pojawią się sugestie, przypomnienia o nawodnieniu, możliwość monitorowania wypoczynku (snu), a także spraw kobiecych.

Nie zabraknie też klasycznych statystyk, m.in. spalonych kalorii, czy wyników z krokomierza. Jest też kilka trybów sportowych. Od tych outdoorowych, po domowych. To ogólnie dość prosty tracker (jak na ofertę Garmina), ale w stylowym wydaniu. Czas pracy określono na nawet 5 dni na jednym ładowaniu. Lily wyróżnia się nie tylko na tle pozostałych modeli marki, ale też całej konkurencji. Taki był chyba zamiast producenta. Ceny określono na niecałe 200€ za Lily Sport i niecałe 250€ za Lily Classic.

źródło: garmin.com