Firma Razer jest związana bardziej z rynkiem gier niż fitnessem, ale wcześniejszy ubieralny projekt (Nabu) wystarczająco przekonał producenta do przygotowania czegoś nieco innego. Nabu X to jakby następca poprzedniej bransoletki. Jest dosyć nietypowym projektem, wykraczającym poza typowe odczyty sportowych gadżetów. Będzie jednak wewnątrz sporo tego co znamy z trackerów fitness, ale społecznościowe funkcjonalności dla graczy. Wcześniejszy wariant również pokazano na targach CES, ale w zeszłym roku. Model ten posiadał ekranik OLED i koncentrował się na graczach. Nie osiągnął jeszcze masowej sprzedaży, a teraz wersja X nieco różni się, zwłaszcza w kwestiach samych powiadomień. W ofercie mają być jednak oba.

razernabux1

Nabu X mierzy to, co znajdziemy w każdym innym trackerze: akcelerometr zliczy kroki, dystans, spalone kalorie, czy ogólną aktywność za dnia lub nasz wypoczynek przez noc. Informacje nie trafią do nas przez mini wyświetlacz, a wyłącznie przez trzy diody LED oraz wibracje. Motorek wibracyjny przypisujemy wraz z kolorem do rodzaju powiadomienia. Skromnie, prawda? O połowę tańszy niż Nabu, czyli wyceniany na 50 euro, jest stosunkowo tanim wariantem. Są tańsze, ale i tak cena jest bardzo atrakcyjna. Wizualnie jest w porządku, a dostępna ma być tylko w dwóch kolorach: czarny lub białym ze złotymi wstawkami. Materiał jest hipoalergiczny i nie będzie wpadki przypominającej tą u Fitbit.

To też odporna na wodę opaska. Posiada certyfikat IP67 (czyli do metra zanurzenia przez 30 minut). Tak przyglądam się funkcjom i stwierdzam, że prawie niczego odkrywczego jeśli chodzi o sport w bransoletce Nabu X nie ma. Owszem, zbada wszystkie podstawowe parametry aktywności, a progres ocenimy tylko na podstawie tych trzech diodek. To z jednej strony ograniczenia, z drugiej zwiększenie żywotności baterii. Producent zakłada, że jest sporo użytkownikom, którym wystarczy jedynie informacja jakie powiadomienie dociera, a nie co ono zawiera. W razie czego można dopłacić i kupić Nabu z ekranikiem (i tak oszczędnym). Z różnic między nimi zauważę jeszcze brak wysokościomierza. Może komuś ta informacja się przyda.

Razer przygotował też aplikację Nabu Fitness i będzie ona do zainstalowania w systemie iOS lub Android. Sprzęt ma też współpracować z aplikacjami sportowymi innych developerów, a także z Apple Health (zdrowie), czyli agregatem wielu odczytów w jednym miejscu. Oprócz zbierania tych wszystkich danych na temat naszej ruchliwości, Nabu nadal będzie integrować się z graczami. Mamy wymieniać się pomiarami, a sam tracker jest także platformą do interakcji między amatorami gry. Chodzi o gry w trybie wielu graczy. Przykładem będzie zbliżenie do siebie naręcznych urządzeń w celu wymiany kontaktów (np. konta na Facebooku/Twitterze przez wykrycie gestu przybicia „piątki”). Żeby uzmysłowić o co chodzi z łączeniem fitnessu z grami dam przykład. Jedną z opcji jest przemiana punktów za aktywność na tzw. power-upy w grach. To sprawi, że gracze nieco zwiększą swoją aktywność.

Platforma jest otwarta, a propozycji tego typu ma przybywać. Razer udostępnił API i SDK dla programistów. Bateria w Nabu X ma podziałać przez 5-7 dni. Projekt wyróżnia się ideą, choć w ogólnej formie zbierania danych na temat ruchu jest bardzo standardowy. Dopiero pomysły developerów mają sprawić, że ubieralny gadżet posiądzie ciekawsze funkcje. Zobaczymy.

źródło: Razer