Jeszcze generację temu o zegarkach modowych (praktycznie wszystkich, bez wyjątku) napisałbym krótko: bardzo ładne, ale z wieloma ograniczeniami. W tym roku chyba wszystkie marki oferujące inteligentne zegarki zmieniły podejście i obok elegancji myślą też o pozostałych, bardzo ważnych dla klientów, funkcjach. Od kilku tygodni noszę na nadgarstku czwartą generację smartwatcha Fossil Q, więc mogę tylko potwierdzić – jest estetycznie, stylowo i z pełnią opcji jakie oferuje platforma Wear OS od Google. Przedstawiam model Fossil Q Explorist HR.

Test Fossil Q Explorist HR

Fossil Q Explorist – wprowadzenie

Zanim przejdę do tematu oceny nowego wariantu Explorist, muszę rozpocząć od krótkiej historii smart zegarków Fossil Group. Firma przeszła już dość długą drogę we wdrażaniu nowego rodzaju wyrobów w swoim portfolio. Pierwsze przedstawiciele smart kolekcji Q od samego początku były skierowane na stylowy wygląd. Z tego powodu myślano tylko o podstawowych opcjach inteligentnego wnętrza, natomiast liczyło się głównie „opakowanie”. Urządzenia przeszyły jednak imponującą ewolucję i teraz są w stanie rywalizować z gigantami rynku, a przy tym pokonywać ich wzornictwem i siłą modowych marek.

Fossil Q Explorist HR to moim skromnym zdaniem jeden z atrakcyjniejszych modeli zegarków typu smart nie tylko w całej rodzinie grupy Fossil, ale też na całym rynku. To oczywiście moje prywatne zdanie. Mam tu na myśli odmianę zegarka w edycji męskiej, bo z tych mniejszych zwrócił na siebie mogą uwagę też Skagen Falster. Mi osobiście zależało jednak na dużym ekranie, więc wybór był dosyć prosty (rozważałem jeszcze Diesela). Do noszenia modowej propozycji (a nie np. Galaxy Watcha) przekonało mnie połączenie cech świetnej estetyki oraz pełnego wnętrza, jakie jest obecnie w stanie zaoferować Wear OS (nie licząc łączności LTE, która nie ma jeszcze na świecie wystarczającej infrastruktury).

Fossil Q Explorist – wykończenie

Pierwsze, co od razu rzuca się w oczy w Fossil Q Explorist HR, to oczywiście wygląd przypominający tradycyjny zegarek. Taki był zresztą główny zamysł producenta. Wariant HR to udoskonalona wersja Explorista z 2017 roku. Zegarek ma ten sam, przyjemny design, ale dodatkowo z bardzo poważnym upgradem w swoim wnętrzu. Udało się zachować bryłę i kształt poprzednika, uwzględniając przy tym ważne ulepszenia. Trochę później napiszę o jaką aktualizację chodzi. Teraz zajmę się warstwą zewnętrzną.

Fossil Q Explorist HR
Fossil Q Explorist HR

Zegarek przygotowano w aż sześciu odmianach kolorystycznych. Ja wybrałem tą najbardziej nietypową, bo granatową. Koperta ma bardzo oryginalny kolor, ale już bezel jest bardziej tradycyjny, tj. srebrny. Ma charakterystyczne wypustki. To jedyne co nie podoba mi się w tej konstrukcji. Ta jest naturalnie wykonana ze stali nierdzewnej. W komplecie skórzany pasek, u którego od wewnętrznej strony jest silikonowa warstwa (granatowa). Można jedna wybrać też dwie bransolety dla szarawych odmian, całkowicie czarny wariant z elastycznym zapięciem, a także wersję złotawą z kontrastującym paskiem w czerni. Jak jesteśmy już przy paskach to dodam, że te można naturalnie szybko wymienić dzięki specjalnemu złączu.

Smartwatch jest wodoszczelny (3ATM), więc o zniszczenia martwić się nie musimy. Nie testowałem zanurzania, tylko podczas mycia rąk. Skóry nie warto specjalnie męczyć wodą, ale przez krótki czas nic jej się nie stanie. Odnotuje raz jeszcze wewnętrzną stronę paska, gdyż silikon wzmacnia wytrzymałość, zwłaszcza na treningu. Może stylistyka nie jest sportowa, ale w zestawie jest pełen zestaw sportowych czujników. Z prawej strony (wciąż nie mogę znaleźć sposobu na odwrócenie ekranu) znalazły się aż trzy fizyczne przyciski. Ekran jest dotykowy, ale alternatywny system kontroli jest bardzo pomocny i uatrakcyjnia gadżet. Dwa skrajne przyciski przyspieszą aktywacje wybranych funkcji, np. fitness, natomiast środkowy jest obrotowy. Przypomina w działaniu Digital Crown z Apple Watcha. Pomaga w nawigacji i jest bardzo intuicyjny w użyciu. Przesuwa listę aplikacji, powiększa mapy, czy przewija powiadomienia.

Z tyłu koperty Fossila znalazł się lekko wypukły czytnik optyczny do monitorowania tętna oraz dwa pierścienie do ładowania baterii. Sprytne rozwiązanie do szybszego podpinania ładowarki (jej koniec z dwoma pinami od razu łączy się z pierścieniami w dowolnym układzie). Z tym wydawać by się mogło mało znaczącym elementem różnie bywa w świecie smart zegarków. W Polar M600 trzeba było zadbać o bardzo dokładnie połączony z kopertą przewodzik, co bywało irytujące. Explorista HR można stawić do ładowania intuicyjnie, a w dodatku mini krążek jest przy okazji podstawką.

Gabaryty zegarka są spore, ale jak na inteligentny zegarek jest dobrze. Nie wygląda specjalnie grubo, a cały odbiór jest bardzo premium. Gdybym miał coś dopracować to zmniejszyłbym ramkę wokół wyświetlacza. To zadanie dla następnej generacji. Mówiąc krótko. Z estetyki jestem zadowolony i pozytywnie zaskoczony. Znając podejście marki, nie powinienem mieć wcześniej żadnych wątpliwości. Mam niewielką rękę, więc na moim nadgarstku zegarek wygląda na spory, a ma 45 mm średnicy. W ogóle mi to nie przeszkadza. Liczyła się dla mnie wielkość ekranu, a ta jest pod moje potrzeby optymalna. Jeśli jednak taka konstrukcja jest dla was za duża to Fossil ma jeszcze do dyspozycji mniejszą  i chyba bardziej kobiecą odmianę Q Venture HR (42 mm). W odpowiedniej konfiguracji będzie też pasować na męską rękę. Tutaj też jest sporo opcji w personalizacji. Nie powiem wam ile ważą zegarki, ale do ciężkich nie należą. W zasadzie zaznaczam to tylko z rzetelności recenzji.

Fossil Q Explorist – wyświetlacz

Ekran to główny powód, dla którego Fossil Q Explorist się wyróżnia. Zegarek oferuje aż 1.4 calową średnicę, co w całym segmencie należy do większych propozycji. Zdecydowana większość rywali, ale też modeli z kolekcji Fossil Group, to mniejsze tarcze. Ja osobiście wolę te większe, bo pokazują treści na większym obszarze. Jest więcej niż kilka sytuacji, gdzie większy panel pokaże swoje możliwości. Nawigacja to jedna z nich, ale nie jedyna.

Test Fossil Q Explorist HR

Okrągły front ma rozdzielczość 454 x 454 pikseli, więc jest przy okazji ostry i wyraźny. Do tego wykonano go w technologii AMOLED, a to nie tylko fajny kontrast, ale też szansa na tryb always-on, czyli odciążanie pracy baterii. Kolorowe tarczki są efektowne, ale drenują akumulatorek. Aktywują się na gest przystawiania urządzenia do twarzy, natomiast w pozostałym czasie ekran robi się czarno-biały (z konturami i zarysem motywu). W razie chęci utrzymania energii można ustawić ten tryb jako główny. Gdy ekran robi się czarny, po prostu nie świeci, a więc energię pobierają tylko diody LED świecące na biało.

Always-on sprawdza się też podczas podróżowania z mapami na nadgarstku. One też pokazują w trybie oszczędnym zarysy informacji. Wciąż są czytelne, a smartwatch będzie działał dłużej. Wrócę jeszcze do samych tarczek, bo akapity dotyczące wyświetlacza to idealne miejsce na poruszenie tematu. System Wear OS posiada jeden z najbogatszych sklepików z wirtualnymi cyferblatami, a te można zmieniać bezpośrednio na zegarku (polecam wgranie Facera). Można ustawić sobie odmienne tarczki na każdy dzień (karuzela przez Facera), by zaskakiwać się każdego dnia innym wyglądem urządzenia. Fossil ma w swojej bazie sporo własnych, świetnie dopasowanych tarczek. Na uwagę zwracają zwłaszcza te imitujące klasyczne wskazówki. Od pewnego czasu Google umożliwia ustawienie widgetów, więc część informacji można odczytywać tylko zerknięciem na panel zegarka, bez wchodzenia głębiej w system.

Test Fossil Q Explorist HRTest Fossil Q Explorist HR

Fossil Q Explorist – Snapdragon 2100

Wnętrze Fossila pewnie mało kogo zainteresuje, ale warto wiedzieć na czym pracuje elektroniczny zegarek. W smartwatchu pracuje procesor Snapdragon 2100, czyli najpopularniejszy w ostatniej generacji dla sprzętu Wear OS. Uważni obserwatorzy rynku zauważą, że nie jest to najnowszy chip, ale ten dopiero co wkracza ze swoimi możliwościami. Nie miałem jeszcze nawet z nim do czynienia, ale w przypadku mojego Explorista nie odczułem jeszcze żadnych braków z tego powodu. Wersja 2100 to wciąż dobrze działający „mózg”.

Procesor korzysta z 512MB RAM i towarzyszy mu 4 GB pamięci na dane. To standardowe specyfikacje w serii Wear OS. Smart zegarki opierają się na takich właśnie parametrach, które wydają się na ten moment optymalne. Urządzenie działa płynnie i poprawnie. Różni się w użytku od smartfonów, więc inaczej odbiera się pracę systemu.

Fossil Q Explorist – Wear OS

Powyższe moduły to idealne warunki dla systemu operacyjnego Wear OS, który w ostatnim czasie przeszedł sporo zmian. Fossil Q Explorist działa na najnowszej jego wersji. Ostatnie aktualizacje starały się dopasowywać interfejsem do ubieralnego formatu i muszę przyznać, że jestem zadowolony z nowego UX oraz UI. Przewijane apki na liście są atrakcyjnym schematem, ale warto sobie uporządkować ich kolejność, a te najważniejsze przyporządkować do przycisków.

Test Fossil Q Explorist HR

Platforma Wear OS na Fossilu dostarcza wszystkie funkcje jakie jest w stanie zaoferować system Google. Najważniejsze, by zacząć od kompatybilności. Zegarek można połączyć z oboma najpopularniejszymi obecnie systemami na smartfony, czyli Androidem oraz iOS. Wear OS z iPhonem ma kilka ograniczeń, ale ostatnio daje naprawdę bardzo dużo możliwości. Sparowanie Fossila z iPhonem to prawie pełen potencjał funkcji, nie licząc integracji z serwisami Apple (te są zarezerwowane dla Apple Watcha). Smartwatch pracujący na Wear OS może działać niezależnie, ale potrzebuje dostępu do sieci. Dane synchronizuje albo przez połączenie z telefonem  albo przez sieć Wi-Fi.

Fossil Q Explorist HR ma obecnie kompleksowy zasób modułów, więc jest w stanie zaproponować komplet funkcji. Co pośród nich? Powiadomienia docierające na rękę, możliwość instalacji aplikacji, serwisów, odsłuch muzyki, Google Asystent (niebawem po polsku), ale też monitorowanie aktywności, no i jasna sprawa – wskazywanie czasu (z automatyką stref czasowych). Część z powyższych opcji przedstawię szerzej poniżej, ale wszystkiego się nie da. Zwrócę uwagę na te najistotniejsze. W ostatnich miesiącach Google wprowadziło trochę poprawek i ulepszeń w Wear OS, więc obcowanie z zegarkiem stało się… rzadsze. Wiem jak to brzmi, ale to tylko na plus, zwłaszcza dla baterii. Z poziomu naręcznego ekranu mamy też dostęp do kalendarza, zapisu notatek, smart alarmu z budzikiem, no i odbierania połączeń (najlepiej sprawdza się w połączeniu ze słuchawkami, ale można to też zastosować w trybie wyciszonym jak informator).

Fossil Q Explorist – tracker aktywności

Wcześniejsze generacje smartwatchy Fossila (ale i wszystkie modowe propozycje na całym rynku) potrafi śledzić aktywność, ale tylko w bardzo podstawowym zakresie. Explorist HR, jak sama nazwa wskazuje, dorzucił do swoich możliwości czytnik tętna, ale miejsce znalazło się też na moduł GPS. Z tymi dwoma odczytami tracker fitness jest zdecydowanie bogatszy w monitoring ruchu, ale docelowo nie jest to konstrukcja sportowa. Taki model producent wprowadzi jednak niebawem do sprzedaży. Mowa o Fossil Sport.

Żeby optyczny sensor pracy serca oraz GPS mogły zmieścić się do koperty Explorista, potrzebne było lekkie jej powiększenie. Na szczęście to tylko dodatkowy, niezauważalny wręcz milimetr grubości (zegarek ma 13 mm). Jako domyślny tracker ustawiony jest oczywiście Google Fit (teraz z Move Minutes i Heart Points), ale możemy spokojnie zainstalować inne popularne serwisy do analizowania aktywności. Podczas treningu zauważyłem jeszcze pewne niedoskonałości, ale nie ma co porównywać do typowo sportowych rywali. To nie ten typ urządzenia. Jestem przyzwyczajony do algorytmów i możliwości Polara M600, natomiast w zegarku modowym jest to raczej zakres podstawowy dla okazjonalnego biegacza.

Standardowe dane z aktywności można obserwować w widetach na tarczkach, więc warto je sobie dostosować. Niekoniecznie do bardzo szczegółowej analizy, a np. ogólnej aktywności za dnia. GPS powinien rozszerzyć nam zakres informacji o zapis trasy, ale przyznam, że ja częściej stosuję go do orientacji w terenie i nawigacji. Przez Google Asystenta można wskazać punkt docelowy i kierować się przewodnikiem na tarczy, ale „złapanie” satelity trwa moim zdaniem trochę zbyt długo. Ważne jednak, że można wyskoczyć na trening bez potrzeby zabierania ze sobą telefonu. Późniejsze śledzenie tempa i dystansu wygląda już całkiem dobrze. Czytnik tętna śledzi zapis w sposób ciągły podczas trybu fitness.  Podsumowując? Fossil Q Explorist HR nie specjalizuje się w sporcie, ale ma wszystko, by śledzić aktywność (Google Fit Workouts mają do dyspozycji kilka ciekawych zadań). Najnowsza, czwarta generacja smartwatcha jest pod tym względem o wiele ciekawsza od poprzedniej. Stylistyka i wykończenie trochę nie pasują do sportowego zegarka, ale to chyba plus, że możemy wykorzystać smartwatch o wiele szerzej niż poprzednio?

Na koniec sportowej sekcji chciałbym jeszcze zaznaczyć, że pełna wodoodporność pozwala na monitorowanie aktywności na basenie, ale że tego jeszcze nie testowałem to wolałbym się na razie nie wypowiadać. Do tego warto zastosować jakiś silikonowy pasek. Jak już uda mi się zbadać jak konkretne są funkcje podczas pływania to zaktualizuję wpis.

Fossil Q Explorist – Google Pay

Kolejną nowością, którą ja doceniam najbardziej, jest obecność w kopercie Fossila Q Explorist HR chipa NFC. Google mocno promuje teraz swoje usługi Google Pay, więc stara się namawiać producentów smart zegarków do stosowania technologii Near Field Communication. Płatności zbliżeniowe przy użyciu serwisu giganta z Mountain View są obecne na polskim rynku już od kilkunastu miesięcy. Płacenie smartwatchem Wear OS – gdzieś od połowy 2018 roku. W naszym kraju usługi te są wspierane już przez naprawdę sporo banków.

Test Fossil Q Explorist HR

Aby móc płacić zbliżeniowo zegarkiem trzeba przeprowadzić proces konfiguracji systemu Google Pay. Oczywiście nasz bank musi wspierać platformę, a do podpięcia konta potrzebna jest karta płatnicza (ja stosuję wirtualną). Niebawem przygotuję tej funkcji cały oddzielny wpis z krótkim tutorialem jak wszystko uruchomić, więc na razie ograniczę się tu tylko do zakomunikowania możliwości NFC.

Fossil Q Explorist – bateria

Praca baterii to dla smart zegarków największy problem. Czy to Samsung, czy to Apple, czy każdego innego producenta, na którego wyrobie pracuje zaawansowany system operacyjny. To specyfika smartwatcha. Explorist wytrzymuje około doby i oczywiście wszystko jest zależne od sposobu użytkowania urządzenia. Częste powiadomienia z wibracjami, regularny trening oraz spoglądanie na tarczę powodują, rzecz jasna, szybsze rozładowywanie się baterii. Kilka nowych modułów w kopercie to także większe ryzyko szybszego wyczerpywania się energii, ale to od nas zależy jak będziemy je wykorzystywać. Lepiej, że są niż odwrotnie, ale cierpi na tym akumulatorek.

Test Fossil Q Explorist HR (7)

W dni bez intensywnego korzystania z GPS i czujników tętna udaje się nawet wydłużyć działanie Fossila do 1,5 dnia. Na szczęście z pomocą przybywa szybkie ładowanie. Byłem pozytywnie zaskoczony krótkim czasem ładowania. Aż z ciekawości zajrzałem do instrukcji, gdzie znalazłem info na temat możliwości podładowania aż 80% baterii w jedną godzinę. Przewód do indukcyjnego ładowania jest zakończony mini stacją, więc nie będzie ciężarem przy transporcie, ale trzeba czasem o nim pamiętać i zabierać ze sobą. Szukałem w smartwatchu trybu oszczędnego, ale nie znalazłem (nie licząc ogólnego always-on).

Każdego dnia mojego użytkowania dawało mi się wieczorami dojść do ok. 10-20% pojemności baterii i przez wieczór ładowałem ją do prawie pełna.  Zegarek był gotowy do pracy od samego rana następnego dnia. Przez noc można wykorzystać analizy snu, a rano wybudzić się alarmem wibracyjnym.

Fossil Q Explorist – mój werdykt

Przyszła pora na ocenę zegarka Fossil Q Explorist HR. Postaram się zrobić to obiektywnie i zwięźle, żeby nie przedłużać tekstu. Od strony stylistycznej smartwatch jest elegancki i dobrze wykończony. Ma mnóstwo odmian i mniejszego brata w postaci modelu Q Venture HR. Wygląda dokładnie jak zeszłoroczna konstrukcja, ale z rozszerzeniem o czytnik tętna, GPS oraz chip NFC dla Google Pay. Jak wskazali mi sami przedstawiciele Fossil Group, ich głównym celem przy czwartej generacji jest dalsze stawianie na estetykę, ale z uwzględnianiem wszystkich standardów Wear OS. W kopercie są wszystkie niezbędne do monitorowania aktywności sensory, ale nie jest to zegarek sportowy. Nie oczekujmy od niego wielkich rzeczy przy śledzeniu ruchu.

Ważne jednak, że w stylowym zegarku znajdują się wszystkie funkcje, czego wcześniej trochę mi brakowało. Fossil Q Explorist to zegarek typowo męski z racji swoich gabarytów. Jest jednym z większych, więc zadowoleni będą zwłaszcza amatorzy dużego cyferblatu, na którym wszystko jest wyraźne i czytelne. Nie jest to najbardziej zaawansowany ze smartwatchy na rynku, ale tym rywalom z bardziej topowymi parametrami brakuje do Fossila stylistyką. Fossil ma swoją charakterystykę, która mi przypadła do gustu. Zegarek cieszy oko i wygląda na nadgarstku bardzo prestiżowo. Do tej pory wybierając między zegarkami pracującymi na platformie Wear OS trzeba było wybierać patrząc na specyfikacje, zwłaszcza w sekcji modowej. Od najnowszej kolekcji produktów Fossil Group nie musimy się o to martwić. Możemy wybierać oczami, czyli oceniając wygląd modelu.

Pewnie zaważyliście, że mało napisałem o Google Asystencie, ale nie bez powodu. Chcę pozostawić sobie ten temat, gdy asystent wystartuje w naszym języku, a ma to nastąpić już wkrótce. Wtedy też o wykorzystywaniu mikrofoniku z nadgarstka będzie o czym pisać. Jeśli chodzi o cenę to zegarek znajduje się w kategorii mid-range. Fossil wycenił model Q Explorist HR na 1250 zł.

Największe zalety:

  • płatności zbliżeniowe Google Pay
  • świetny design imitujący tradycyjny zegarek
  • duży, ostry wyświetlacz AMOLED
  • pełen serwis usług Wear OS

Zauważone wady:

  • stosunkowo krótki czas pracy
  • tylko podstawowa precyzja trackera fitness
  • trochę zbyt długie lokalizowanie GPS
  • nienajnowszy, choć wystarczający chip Snapdragon 2100