Śledzenie danych sportowych stało się tak popularne, że trackery fitness z podstawowym zakresem monitorowania aktywności to już tylko „zabawka” dla mas, mająca popularyzować ruch. Bardziej zaawansowane wearables są jednak wyrobami korzystającymi na popularności tych pierwszych. Dzięki nim profesjonaliści mogą cieszyć się lepszymi czujnikami oraz algorytmami. W sekcji pływackiej też jest już sporo modeli do ciekawszego analizowania odczytów. Wciąż jednak można tu zaoferować coś więcej. TritonWear chce dostarczyć niezłe funkcje, ale do szerszego grona odbiorców.

TritonWear tracker na basen

Ubieralny gadżet na głowę ma zaproponować analizy pływania dla pływaków zaawansowanych, ale i amatorów. Pokazywałem na blogu już wiele urządzeń dla jednej i drugiej grupy. Czas na coś bardziej uniwersalnego. Spokojnie mogę jednak dodać moduł do listy najlepszych trackerów na basen, którą tworzę już od kilku lat. Aż dziwne, że nie trafiłem na ten projekt wcześniej, bo ma już kilka lat. Możliwe, że interesowałem się bardziej nowymi funkcjami w popularnych zegarkach, a pomijałem te moduły kierowane specjalnie do sportowców wodnych. Apple, Samsung, Fitbit – one w swoich smartwatchach posiadają funkcje do pływania. Ciekawe rozwiązania ma też Suunto, Polar, czy Garmin, ale jeśli chcemy czegoś do rzeczywistego poprawienia wyników, a nie tylko monitorowania spalonych kalorii, to trzeba przyjrzeć się czemuś wyspecjalizowanemu w analizach.

Całkiem możliwe, że nie zauważałem TritonWear, ponieważ był kierowany do zawodowców. Teraz firma chce, by i amatorzy mogli wykorzystać możliwości trackera. Zestaw składa się oczywiście z czujników oraz aplikacji. Sensory zakładamy na głowę (są przytrzymywane okularkami lub opierają się z tyłu głowy na gumowym czepku). Konstrukcja ma być możliwie nieinwazyjna, czyli nie krępować ruchów, zwłaszcza rąk. Ruchy i powtórzenia są rozpoznawane przez głowę. Ona ma swój wzór i rytm w trakcie pokonywania dystansu różnymi stylami, więc algorytmy mogą bezproblemowo wszystko przeliczyć. W dodatku znacznie więcej niż monitor na nadgarstku! Do analizowania poprawności techniki jest to lepsze narzędzie. Zegarki zbierają pomiary z ręki, więc mają ograniczony zakres przetwarzania ruchu w wodzie (ułożenia).

TritonWear tracker do pływania

TritonWear zbierze znacznie szerszy zakres informacji. Te dane dotrą do bazy Triton Connect, którą umieszczamy obok basenu. Dopiero ona prześle odczyty przez Bluetooth do tabletu, np. trenera. Ten będzie mógł sprawdzać wszystko w czasie rzeczywistym. Tutaj może on śledzić tempo, zmęczenie na poszczególnych etapach, błędy techniczne itd. W dodatku może obserwować do 50 użytkowników na raz. Benchmarki sprawdzimy po pewnym czasie, bo wymagają porównania z danymi historycznymi. Może to ułatwić budowanie kolejnych programów treningowych. Dostosowywanie intensywności do aktualnych pomiarów, aby ograniczyć ryzyko kontuzji. Jak wcześniej pisałem, to zaawansowany gadżet. Autorzy chwalą się, że to prawdopodobnie najbardziej zaawansowany tracker do pływania (padły nawet konkrety: cztery razy lepszy od czujników popularnych producentów monitorów fitness).

Aby jednak osiągnąć prawdziwy sukces i rywalizować z gigantami (którzy mają słabsze urządzenia, ale lepszy marketing i więcej pieniędzy) trzeba sprzedać na rynku typowo konsumenckim. Producent nie chciał jednak robić tego za szybko. Taka odmiana jest już opracowywana i pewnie będzie nieco mniejsza. Ma być kierowana do klienta indywidualnego, a nie wykorzystywana poprzez trenerów, więc część funkcji trzeba będzie przeprojektować i dostarczać w bardziej zrozumiałym przekazie (możliwe, że poprzez wirtualnego asystenta). Podejrzewam, że uda się też wszystko nieco zmniejszyć. Poczekam na premierę tego wynalazku w tej wersji i wtedy dodam go do listy, o której wspominałem już wyżej.

źródło: TritonWear.com