Jestem fanem kosmosu w każdym wydaniu. Od dobrej książki, przez dokument, aż po filmy science fiction. Innymi słowy, łykam wszystko co pochodne. Pewnie dlatego nie ominąłem „Nie patrz w górę”, który debiutował w serwisie Netflix w okresie grudniowych świąt. Seans zbiegł mi się ze startem teleskopu Jamesa Webba oraz ebookami Neila deGrasse’a Tysona, które trafiły na mojego Kindle’a jako gwiazdkowe prezenty. Komedia z 9-kilometrową kometą lecącą wprost na naszą planetę? Czemu by nie sprawdzić? Właśnie obejrzałem i jestem pozytywnie zaskoczony.

„Nie patrz w górę” – czarny humor czy coś głębszego?

Zwiastun, który widziałem kilka tygodni wcześniej był interesujący. Aktorzy na bogato (m.in. DiCaprio, Jennifer Lawrance, Meryl Streep, Cate Blanchett), moja tematyka, komedyjne podejście. Tylko jedna sprawa mnie trochę odstraszała, ale finalnie nie wpłynęła na decyzję. Czy tylko mi Jonah Hill kojarzy się z jednym typem filmów i powtarzalną grą? Gość w obsadzie jest dla mnie niczym spoiler alert. Zaklepałem jednak datę premiery i w świąteczny wieczór zbadałem film.

„Nie patrz w górę” wrócił z katastroficzną kometą, ale nie jest wtórny. To zupełnie inny przekaz niż w Armageddonie z lat 90tych (choć pomysł na pokonanie pędzącego w Ziemię niszczyciela ludzkości podobny. Fabuła skupia się na całkowicie czymś innym. Astronom i jego doktorantka odkrywają, że kometa „Dibiasky” (nazwisko doktorantki, bo precyzyjniej to ona zlokalizowała obiekt, a Dr Randall Mindy wyliczył jej trajektorię) uderzy w Ziemię za około pół roku. Kometa klasy „unicestwiacz planet”, więc sprawa na tyle poważna, że raczej potrzebująca dłuższego przekonywania. Czyżby?

nie patrz w górę recenzja filmuAdam McKey (m.in. „Big Short” o ostatnim kryzysie gospodarczym i „Vice” o historii Dicka Cheneya) znalazł sposób na wyśmianie współczesnego społeczeństwa – nas wszystkich ogółem – nieco abstrakcyjnym pomysłem. Myślę, że nieprzypadkowo. Ignorancję na poważne tematy najlepiej obrazować skrajnymi przykładami. Kometa likwidująca ludzkość jest tu tak niepoważnie nierealna, właśnie po to, by urzeczywistnić widzom filmu moment w jakim się znaleźliśmy. Żyjemy w erze social mediów, nowych technologii, a w krótce przeniesiemy się to metawersum. Czy zauważamy poważne problemy i zagrożenia?

Nie patrz w górę, ale dlaczego?

Kometa staje się metaforą. Próbą odzwierciedlenia sytuacji aktualnej generacji ludzkości. Owszem, wskazujemy różne problemy naszego globu (część kontrowersyjnych, jak ocieplenie klimatu, które nie jest wcale dostatecznie zbadane) i w pewnym stopniu je ignorujemy, choć podejmujemy wysiłek na rzecz walki z nimi. Nie zauważamy jednak czegoś znacznie gorszego. Naszej obojętności na rzeczywistość. Jesteśmy pochłaniaczami treści mało ważnych. Wpadliśmy w wir konsumpcjonizmu shit-contentu.

Właśnie dlatego doktorowi Mindy i jego doktorantce tak ciężko dotrzeć z wydawałoby się szokującym przekazem do kogokolwiek. Media mają swoje celebryckie tematy, władza walkę o głosy, a większość widzów wodę z mózgu. Ludzie nie są w stanie uwierzyć w prosty komunikat, nim nie zobaczą go na żywo (a jest już za późno). Ufają i śledzą tematy celebrytów, a nie wierzą nauce, matematyce i naukowcom. Stało się! Prawdziwej informacji ciężej przedostać się przez współczesne „śmieci”, clickbajtowe leady i społecznościowe rolki.

Ciekawostka: właśnie ogłoszono, że niebawem nasz Układ Słoneczny odwiedzi kometa Leonarda. Powróci po 80 tysiącach lat. Uspokajam! Nie jest na kursie kolizyjnym z Ziemią 😉

Tytuł filmu („Dont Look Up”) jest jak slogan wyborczy. I to dosłownie. Gdy sytuacja dla Ziemian staje się prawie że patowa, politycy zaczynają walczyć z rzeczywistością, by zakłamać sytuację (odzwierciedlając zresztą całą klasę polityczną z dowolnego regionu świata). Próbują uspokoić skłóconych ludzi (oczywiście dwóch zwaśnionych stron konfliktu, które wojują ze sobą niezależnie od tematu sporu), by nie patrzyli w górę. Gdy świat jednak dostrzega kometę, wszystko przestaje mieć znaczenie. Niezależnie od pozycji, statutu i branży – wszyscy szukają bliskich. Chcą spędzić ostatnie chwile z rodziną i znajomymi. Dopiero na godziny przed nieuchronną katastrofą?

Nie patrz w górę – podsumowanie

„Nie patrz w górę” jest wyjątkowo długim jak na komedię filmem. Nie podpasuje wszystkim. Wielu uzna go za stratę czasu. Ja uważam inaczej. Myślę, że dobrze jest zrozumieć sens i przesłanie. Zostało podane w lekko strawnej formie. Chyba nieprzypadkowo. Co jest obecnie naszą „kometą”? A może leci ich więcej z kilku stron i jesteśmy bez wyjścia? Już straceni. A może nie jest jeszcze za późno na zmiany? Trzeba je jednak zlokalizować. Najpierw jednak trzeba oczyścić nasze pole widzenia. A zasłaniają go tony bezużytecznych informacji. Często tworzonych, by odwrócić uwagę od poważnych tematów. Relatywizujące prawdę, ośmieszające rzeczy ważne.

Bardzo podobał mi się motyw ultra nowoczesnych technologii, które okazują się niczym w walce z prawdziwym zagrożeniem. Z ludzkim ogłupieniem nie nic wygra. Nawet Sztuczna Inteligencja będzie miała problem z przekopaniem się przez bimbaliony bezużytecznych danych w bazach serwerów naszego globu. Produkujemy coraz mniej wartościowych treści. Zerknijcie zresztą na TikToka.

Moja ocena: 7+ (czasem trzeba przebić się przez głupkowate dialogi, ale nie są przypadkowe – odwzorowują współczesny świat – zrozumiałem obecność Jonah Hilla w obsadzie 😉 )