Na swoim blogu testuje głównie elektronikę i aplikacje, ale że platformy mobilne są coraz częściej integralną częścią wielu rozwiązań (co zresztą regularnie w kolejnych wpisach demonstruję osobiście) to kolejnych pomysł na wpisy przybywa. Zauważyłem pewną prawidłowość w świecie gier. Te na smartfonach zaczynają „wychodzić” na zewnątrz (Rzeczywistość Rozszerzona), a te rzeczywiste – łączyć swoje możliwości z wirtualnym przekazem. Tymi pierwszymi zajmuję się często, natomiast zaległości w tych drugich postanowiłem nadrobić nowa serią blogowego materiału. Od dziś zaczynam eksperyment z testowaniem gier planszowych. Głównie tych hybrydowych, czyli wyposażanych w aplikacje mobilne na telefony lub tablety. Takich tytułów stale przybywa, więc przewiduję regularne publikowanie kolejnych recenzji. Bardzo zresztą liczę, że planszówki rozwiną swój potencjał o korzyści wynikające z powiązania ich z mobilnym ekranem. Oby to były pomysłowe koncepcje.

Alchemicy gra planszowa z aplikacją

Hybrydowe planszówki, czyli?

Hybrydowa planszówka to gra łącząca cechy klasycznej rozgrywki (z pionkami, kartami i rzeczywistą planszą) z możliwościami aplikacji mobilnej na smartfony lub tablety. System ten rozszerza rozgrywkę lub wprowadza elementy dotąd nie spotykane w klasycznym rozdaniu.

Będę się starał przedstawiać w nowej serii również tradycyjne gry planszowe (te bez aplikacji), by lepiej orientować się w ogólnym temacie „planszówek”. Pomoże to w ocenie tych w wersji „smart”. Moje ostatnie analizy wskazują, że wydawcy zauważają potencjał aplikacji, a niebawem dostrzegą też korzyści z integracji z trybem AR, w którym przez ekran rozszerzamy widok o wirtualne dodatki. Powoli pojawia się też współpraca plansz z asystentami głosowymi, co również może wnieść na rynek gier planszowych powiew świeżości. Oby tylko nie na siłę! Te wszystko przekonało mnie do recenzowania gier planszowych nowej generacji. Powyższe wprowadzenie będę wklejał w każdą najbliższą recenzję. Chciałbym, by było widoczne zwłaszcza przez producentów i wydawców gier. Róbcie więcej takich tytułów!

Drugą grą nowej serii, którą przestawię są Alchemicy. To kolejna propozycja od Rebel – wydawcy tytułu na polskim rynku – który ułatwia mi zapoznanie się z tytułem.

Alchemicy Matúša Kotrego (CGE)

Najpierw krótkie wprowadzenie. Gra planszowa Alchemicy to projekt autorstwa czeskiej grupy Cech Games Edition. Dopiero zapoznaję się z potencjałem poszczególnych twórców gier, ale CGE już zapisałem sobie do listy tych, których inne dzieła warto będzie obadać. Celowo użyłem tu określenia dzieła, bo stopień złożoności gry świadczy o pomysłowości na rozgrywkę. Od pojawienia się tytułu na rynku minęło już kilka lat, ale wciąż jest to pozycja warta uwagi. To planszówka, więc nie traci specjalnie na czasie. Propozycja na spędzenie czasu idealna dla graczy bardziej zaawansowanych i lubiących dedukcję. Mimo, że nie czuję się jeszcze weteranem godnym oceny poziomu skomplikowania, to przyznaję, że obszerność instrukcji, ogrom elementów i planszy zrobią wrażenie nawet na hardcore’owcach. Ja spróbuję wydać opinię trochę spoza „branży”, ale wierzę, że taka ocena poszerzy wam zakres ocen.

Od razu zaznaczę, że zrozumieć grę to jedno, wygrać ją to zupełnie inna sprawa. Nie próbujcie ogarnąć tematu na YouTube. Żaden filmik, a obejrzałem ich wiele, nie wprowadził mnie w świat Alchemików, tak, jak wspólne rozkminianie w paczce czterech łebskich gości. Pierwsza rozgrywka zajęła nam aż sześć godzin (z przerwą na pizzę). Były chwile zwątpienia, ale u każdej z osób po pewnym czasie włączył się tryb większego zainteresowania. Kolejne rundy, poszerzające zakres możliwości, wciągały jeszcze bardziej. Udawało się lepiej zrozumieć, co autorzy instrukcji mieli na myśli. Niby wszystko potem okazuje się logiczne, ale ja bym książeczkę z etapami trochę dopracował. To zresztą uwaga każdego z moich kumpli. Instrukcja powinna nieco inaczej prezentować kolejne etapy rozgrywki. Długo siedzieliśmy przy pierwszym podejściu, ale nie czuliśmy zmęczenia. To planszówka! Spędzaliśmy wspólnie fajny czas. Aplikacja dawała dodatkową frajdę, będąc ekstra rozwiązaniem, rozwijającym potencjał całości. O niej oddzielny akapit nieco później.

Muszę zauważyć, że było bardzo klimatycznie. Za nastrój odpowiada autor – Słowak Matúš Kotry. Mój team od gier zabawnie zauważył, że koleś musiał sam wcześniej wypić jakąś niezłą miksturę, by wymyślić Alchemików. Podczas gry polecam odpalić w tle jakąś średniowieczną melodię, a być może szybciej wczujemy się w role. Rozgrywka obejmuję rywalizację w wyścigu o miano najlepszego alchemika. Speca od rozwikływania zagadek dotyczących składu poszczególnych roztworów. Przez 5-6 rund (odpowiadających dniom) zbieramy składniki, badamy ich połączenie, by potem publikować teorie, podważać podejrzenia innych i budować swoją reputację. Brzmi ciekawie? W międzyczasie gromadzimy złoto, które otrzymamy za sprzedaż niepotrzebnych (już zbadanych) składników. Finalnym celem jest sława, która złoży się z wielu różnych elementów. Punktacja obejmie wspomnianą łamigłówkę, ale też zdobywanie kart, pieniędzy i tytułów naukowych.

Mój spory stolik okazał się nie wystarczający na pomieszczenie tak wielu elementów, w skład których wchodzą Alchemicy. Musiałem dostawić stołki, by każdy miał swobodę prywatności. Jest niezbędna. Stacja każdego gracza jest spora, a artefaktów też niemało. Przede wszystkim kart. Wciąż mam poczucie, że nie wszystko jeszcze dokładnie poznałem, a to zachęta do podjęcia kolejnych pojedynków na najlepszego alchemika. Wiadomo, inaczej rozgrywamy ruchy, gdy wiemy już czego się spodziewać, np. w ramach losowanych kart. Najlepiej grać z tą samą grupą, by rywalizować na tych samym poziomie trudności. Niektórych może przerazić rozmach z jakim do tematu podeszli autorzy, ale regularnie grających to nie zniechęci. Mnie stopień trudności zachęcił.

Alchemicy – dedukcja z aplikacją

Niewątpliwą zaletą gry jest uwzględnienie w niej aplikacji mobilnej na smartfony. Teoretycznie można ją zastąpić specjalną planszą, ale potrzebny jest wtedy mistrz gry, który będzie pilnował sytuacji. Nawet nie próbowałem rozgrywki w trybie manualnym, bo apka jest jak kalkulator, a w dodatku wszyscy mogą normalnie zagrać. W grze uczestniczyć może jeden smartfon, ale o wiele wygodniej, gdy każdy dysponuje własnym. To właśnie smartfon umożliwia wygenerowanie za każdym razem nowej, niepowtarzalnej gry, by alchemicy mogli sprawdzać swe umiejętności i dochodzić drogą dedukcji do rozpoznania alchemonów. Nie jest to łatwe, ale trudne, też. Dodatkowo ograniczone sytuacją na planszy i losowością (dobieraniem kart), więc musimy starać się o konkretne pozycje. Ułatwimy sobie zadanie większą ilością danych.

Proces dedukcji jest clue całej rozgrywki. Można wygrać grę bez opublikowania teorii, bo to zależy od naszej strategii, ale warto główkować nad składem, ponieważ zwiększa szanse na wygraną i daje niesamowitą satysfakcję. Powyżej pokazałem na krótkim filmiku, jak wygląda tworzenie eliksirów, ale potrzebny jest tu komentarz. Po co w ogóle skanujemy karty? Każdy z alchemonów ma swoją niepowtarzalną kombinację symboli, które w połączeniu dają konkretne mikstury. Im więcej kart zestawimy, tym więcej danych i możliwości w publikacjach teorii. Kart jest na planszy sporo, ale część niedostępna lub wymagająca pomyślunku w poruszaniu się po polach. Telefonem odkrywamy właściwości poszczególnych połączeń, a dalej wkraczają nasze procesy myślowe. Liczba kart jest ograniczona, a w dodatku czasem składnikami trzeba handlować, bo potrzebna jest mamona.

Przyda się kartka i długopis. W zestawie jest bloczek specjalnych wydruków, ułatwiających oznaczanie kombinacji. Bez zrozumienia procesów dedukcji trudno będzie wygrać, bo każda kolejna runda zależy od tego, czym aktualnie dysponujemy. Nawet próby sprawdzania kart trzeba deklarować, a o mieszaniu eliksirów decyduje kolejność deklaracji graczy (odpowiadają porom dnia). Sami widzicie, jak wiele jest zmiennych. Brzmi skomplikowanie, więc warto rozpocząć grę na łatwiejszym poziomie. Są dwa, ale moim zdaniem mogłoby być ich więcej. Łatwiej wprowadzałyby w grę przez etapowe podnoszenie stopnia trudności. Troszkę szkoda też, że nie udało się dać graczom alternatywy dla kartek i długopisu w postaci macierzy w aplikacji. To podpowiedź do twórców, którzy w każdej chwili mogliby zaktualizować apkę. Jeśli właśnie zabieracie się za instrukcję to polecam zagrać całą grupą w samo rozwiązywanie składów poszczególnych kart. W trakcie gry nie zwlekajcie z publikacjami. Kombinujcie z kartami od samego początku, bo nawet jeśli nie macie pełnej wiedzy, możecie obalić teorię innych alchemików. Za to też są punkty.

Gra wydaje się dosyć trudna już w uproszczonej wersji, a oprócz bardziej skomplikowanego trybu jest jeszcze dodatek Alchemicy: Królewski Golem z aż czterema rozszerzeniami rozgrywki. Niestety nie miałem przyjemności włączenia na planszy dodatków, ale ich opis jest przyciągający. To płatne rozszerzenie, ale dla fanów warte dopłaty. Dopasujemy dzięki nim początkowe zasoby naszego laboratorium, urozmaicamy rundy nowymi nagrodami/kosztami, rozwijamy obszar do publikacji badań. Pojawi się też tytułowy „Golem”, którego ożywimy konkretnymi działaniami. Zapoluję kiedyś na to rozwinięcie.

Zostać uznanym Alchemikiem to nie wszystko!

Jak już wcześniej zauważałem, nie wszystko w grze zależy od nas, a oprócz sytuacji losowych (np. związanych z otrzymanymi kartami lub artefaktami czekającymi na planszy) są jeszcze nasi przeciwnicy. Oni też uczestniczą w wyścigu o miano najlepszego Alchemika. Główkowanie nad miksturami to nie wszystko. Autorzy połączyli cechy innych gier, by całość przypominała grę turową. To fajni krok, choć uważam, że priorytetem powinny być głównie publikacje. To one powinny być premiowane, a reszta elementów tylko bonusem. Może się jednak zdarzyć, że postanowimy zlekceważyć okazje na planszy, będziemy zbyt chętnie wydawać złoto i na koniec okaże się, że przeciwnicy walczący o sławę w światku naukowym lepiej wszystko rozegrali. Mamy myśleć nad składnikami, ale też nad pozostałymi elementami rozgrywki.

Generalnie dostępnych działań jest naprawdę sporo. W każdej rundzie (ja wolałbym stosować określenia turze) określamy swoje ruchy, co daje nam szansę na zbieranie składników, zakup przedmiotów, testowanie receptur (tu w ruchu smartfon), sprzedaż mikstur, publikację prac lub obalanie teorii rywali. W dodatku musimy sprawnie zarządzać ograniczonymi zasobami. W tym wszystkim uczestniczy jeszcze przedstawiony proces dedukcyjny. Innymi słowy: mamy etapy, strategię (lub taktyki), analizy, dedukcję, losowość i fajny klimat. Mi się spodobało i to mimo naprawdę długiego zapoznawania się z mechaniką rozgrywki. Jeśli lubicie spędzać czas we wspólnym gronie to gwarantuję wam, że spędzicie udany czas. Wypada jeszcze trochę ponarzekać. Moi kumple zauważyli pewne mankamenty już w pierwszych rundach. Przede wszystkim zwrócono uwagę na instrukcję. Mogłaby być nieco lepiej dopracowana. Trochę jednak rozgrzeszam z uwagi na stopień zaawansowania gry. Wprowadzenie kilku poziomów więcej, mogłoby przyspieszyć i ułatwić naukę. Ja dałbym inny rozkład wag punktowych w rundzie finalnej – położyłbym największy nacisk na publikacje teorii. Dobry Alchemik ma wykazać się głównie miksturami, a nie spełnianiem oczekiwań napotkanych podczas podróży postaci. Karty akcji i postaci nie są głupie, bo poszerzają działania, ale pokombinowałbym z ich końcowymi wagami.

Alchemicy od Rebel – podsumowanie

Premiera „Alchemików” odbyła się w 2014 roku, co należy przy końcowej ocenie uwzględnić. Smartfony były wtedy już codziennością, ale gry planszowe z aplikacjami nie (wciąż w sumie nie są). Gra od CGE, wydana w naszym kraju przez Rebel, należy do pozycji kierowanych do bardziej wymagających graczy. Wysoki stopień trudności, zwłaszcza w fazie zapoznawania się z mechaniką, przyciągnie głównie grupę lubiącą dużo zasad. Połączenie planszy z apką wnosi dodatkowy element rozgrywki, bez rezygnacji z klasycznego systemu. Rywalizacja zmusza do pilnowania różnych aspektów, co troszeczkę odciąga od najważniejszego – dedukcji nad składami eliksirów. Daje jednak szansę walki tym graczom, którym nie idzie karta. Trochę niepotrzebnie punktuje się publikacje, które nie dają faktycznych osiągnięć. W zabawie można umówić się na grę ograniczoną wyłącznie do walki na publikację, ale modyfikujemy wtedy całą rozgrywkę po swojemu.

Rebel
Alchemików wydał w Polsce Rebel.

Kilka drobnych wad nie przesłoni jednak wielu zalet, zwłaszcza głównego pomysłu na eksperymentowanie ze składnikami, poszukiwanie odpowiedzi i główkowanie nad teoriami. Klimatyczna plansza, mnóstwo elementów i bogactwo zasad wciągają. Gra jest wyjątkowa nie tylko przez aplikację, choć właściwie to właśnie dzięki niej otrzymujemy aż tak szczegółową rozgrywkę. Jedno jest pewne – to gra raczej dla doświadczonych graczy. Na sam koniec trochę marzeń. Potrafię sobie wyobrazić ulepszenie Alchemików asystentem głosowego w smart głośniku. Byłby mistrzem gry ułatwiającym naukę rozgrywki i przyspieszającym późniejszą zabawę. Z tego typu dodatkiem zestaw byłby mega. Alchemików uważam za udanych. Tylko często grający w planszówki dopatrzą się większych niedociągnięć. Moja ocena: 8-/10. Minus za instrukcję.

  • Cena: ok. 150 zł (lub mniej)
  • Liczba graczy: 2-4 (od 13 lat)
  • Czas gry: ok. półtorej godziny (przy znanych zasadach)
  • Stopień trudności: dla zaawansowanych

Kolejną grą z cyklu planszówek będzie Terraformacja Marsa. Tytuł równie skomplikowany i wymagający, ale w zupełnie innej scenerii. Jeśli znacie jakąś fajną propozycję dla mojej nowej serii, dajcie znać w komentarzach. Dorzucę ją do listy.