Oglądając wczorajszą konferencję WWDC 2014 dotyczącą nowego systemu iOS w wersji 8, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że wiele prezentowanych funkcji już skądś znam. Nie chcę być złośliwy wobec Apple, ale nie pasowało mi trochę to, jak gigant z Cupertino porównał się korzystniej z Androidem, a potem nic z tego ni z owego pokazał kilka nowości, które Android już wcześniej posiadał. Zaczęło się od pokazania zadowolenia klientów – 97% zadowolenia z ostatniej platformy. Osobiście nie jestem zbyt zachwycony iOS 7 w wersji na iPada 2 (ale to starszy już sprzęt, więc może źle zoptymalizowany). 89% użytkowników sprzętu zainstalowało „siódemkę”, a u rywala tylko 9% korzysta z najnowszego Androida KitKat 4.4.

Warto chwalić się takimi informacjami, ale nie w momencie kiedy zaraz po tym przedstawiane są elementy iOS 8, które posiadacze Androidów mają u siebie już od jakiegoś czasu. Żeby nie być gołosłownym pokaże te z nich, które wydają się być „ściągnięte” od Google. Dodam, że firma z Cupertino zwykle trzyma się kurczowo swoich racji i nie daje się przekonać do konkurencyjnych dobroci. Na szczęście ulegają i słusznie! Znane funkcje, ale w wydaniu iOS powinny zadowolić wielu malkontentów. Trzeba jednak nadmienić, że pojawiło się też wiele nowych możliwości, które odpowiednio bilansują się z „kopiami”. Apple robi to jednak swoją własną ścieżką, a często spływają „ochy i achy” wraz z ich wdrożeniem.

Interaktywny system powiadomień

Zacznę od systemu powiadomień. Notyfikacje Apple są przydatne. Mnie osobiście nie męczą tak jak to robi Android (u niego jest ich zdecydowanie za dużo). iOS 8 pożyczyło kilka opcji od konkurenta. Nareszcie można odpowiadać na niektóre z nich wprost z belki. Wygodne i na górze ekranu, bez wychodzenia z aplikacji, którą aktualnie używamy. Developerzy Androida znają tę usługę od pewnego czasu. Przykładowo można odpowiedzieć szybko na wiadomości z Gmaila po wysunięciu ekranu notyfikacji (fakt, że zakrywają cały ekran, a w iOS 8 nie, ale to już było).

Zmiany w AppStore

Przejdźmy do sklepiku. Tutaj Apple pochwaliło się, że znajdziemy tam już aż 1.2 miliona pozycji. Teraz każda z nich w iOS 8 będzie miała w AppStore kilka dodatkowych funkcji. W końcu otrzymamy coś na wzór demek, czyli możliwości potestowania programu we wczesnej fazie beta. Zanim pojawi się oficjalna, stabilna wersja, będziemy mogli sprawdzić ją tak jak to robimy w Google Play, a nawet Windows Phone store. Tę funkcję nazwano TestFlight. Innym usprawnieniem będzie możliwość obejrzenia trailera w akcji. Tak jak Google umożliwia dodanie linku do YouTube, tak Apple obok screenshotów udostępni pole do opcjonalnej video pokazówki. To oczywiście ułatwia decyzję przez ewentualnym zakupem lub instalacją większych plików.

Nowa własna klawiatura i instalacjach obcych

QuickType to nowa wirtualna klawiaturka Apple z systemem przewidywania tekstu. Będzie posiadała system sugestii na podstawie analizy treści konwersacji. Oszczędzimy czas na pisanie, jeśli tylko propozycje będą odpowiednio dopasowane. Będzie to działać nawet przed wpisaniem jakiegokolwiek znaku – jeśli prowadzimy z kimś wymianę wiadomości, to inteligentna klawiatura podpowie kilka fraz kojarzonych z danym tematem. System będzie bazował na słowach kluczowych. Android już od dawna umożliwia instalowanie klawiatur, a i u siebie ma preinstalowane oficjalne wersje z podpowiedziami (bogactwo instalacji jest ogromne).

To co w przypadku klawiaturek było najmniej przewidywalne stało się jednak w przypadku Apple faktem. Wreszcie będzie można na iPhone’a pobrać wariant z AppStore, czyli wersje od developerów third-party. Otwiera się zatem nowy rozdział i możliwości w systemie iOS. Naturalnie Android już od dawna posiada opcję doboru wirtualnej klawiaturki wedle uznania. Tych jest w Google Play zatrzęsienie. Są te ślizgowe, są też i te innowacyjne – projekty nietypowe, pozwalające cieszyć się efektami prób zdolnych i pomysłowych programistów. Jeszcze dzisiaj informowałem, że swoje propozycje szykują SwiftKey, Fleksy i Swype – dobrze znani przedstawiciele sekcji z klawiaturkami.

 Widgety w iOS? Niemożliwe!

To z czego słynął Android to bogate widgety do ekranu głównego. Widgety to coś czego fani Apple zazdrościli posiadaczom Androida, a wgrać mogli jedynie z nieoficjalnych sklepików po tzw. jailbreaku. Apple bronił się od nich jakby było to zło największe. Fakt, że słabsze „Andki” czasem nie radzą sobie z takimi dodatkami, ale iPhone czy iPad to zwykle jedne z najmocniejszych przedstawicieli urządzeń mobilnych. Coś jednak drgnęło. Apple się ugięło, ale nie do końca. Widgety się pojawią, ale w wysuwanym centrum powiadomień, gdzie ma być dla nich sporo miejsca. To nie jest zła myśl. Wszystkie otrzymamy po szybki ruchu palca wyciągającego ukrytą kartę. Nie będzie to jednak do wglądu na ekranie głównym. W iOS 7 tylko apple mogło wrzucać tam swoje propozycje, teraz dostępne będzie to dla wszystkich developerów. Znając ich pomysłowość pojawi się sporo ciekawych rozwiązań.

 Co Siri zapożyczyło od Google Now?

Siri i Google Now konkurują między sobą o miano najlepszego asystenta głosowego. My tylko się przyglądamy, bo język polski dla jednego jest niczym, a dla drugiego tylko podstawami. Apple dodało 22 nowe języki do komend swojego wariantu, ale na razie nie są one potwierdzone (liczycie na nasz język? 22 języki to sporo, a nuż w końcu i Polska będzie miała szansę się tym pobawić bez konieczności przeskakiwania na inne wersje językowe?). W czym Siri przypomni teraz Google Now? Nie trzeba będzie przyciskać home button lub w ogóle dotykać telefonu. iPhone lub iPad zareaguje na samą komendę głosową. „Hej Siri!” wystarczy, tak jak „OK, Google” w Androidzie. Bardzo ważne moim zdaniem usprawnienie w samochodzie, gdy ręce mają leżeć na kierownicy. Siri będzie nasłuchiwać. Ciekawe co na to akumulatorek.

Zauważyliście jeszcze jakieś podobieństwa? Piszcie w komentarzach. Uzupełnię wpis.

źródła grafik: apple.com