Kontakt z aparatami natychmiastowymi miałem okazjonalny. Stałem raczej przed ich obiektywami, choć zdarzało się też czasem „pstryknąć” jakąś klatkę. Ogólne możliwości nowszych generacji tych gadżetów jednak śledziłem, ale nigdy jakoś nie ciągnęło mnie do zagłębienia się w ten format mobilnej fotografii. Jako dzieciak dostawałem na kolonie aparaty jednorazowe, więc możliwe, że moje mniejsze zainteresowanie tematem wynika z pewnego rodzaju „doświadczenia” z modelami na film/kliszę. W moje ręce wpadł najnowszy Instax Square SQ40, a więc nadarza się okazja do zapoznania się, nie tylko z samym urządzeniem, ale też zrozumieniem idei szybkiego „wywoływania” zdjęć.
Instax SQ40 – dla kogo aparat natychmiastowy?
Przyjęło się, że aparaty natychmiastowe kuszą głównie nastolatki. Współczesna generacja młodych ludzi już nawet nie pamięta aparatów wymagających filmu. Era aparatów na klisze dawno minęła, a cyfrowe „odbitki” pozostają głównie na ekranach smartfonów lub serwisów społecznościowych. Owszem, w każdej chwili możemy „wywołać” nasz zdjęcia w kioskach, ale rzadko kiedy mają klimat Instaxa. Klatki of Fujifilm i do Polaroidów mają swój styl i coraz ciekawsze opcje. Znacznie lepiej wyglądają na tablicy korkowej, siatce drucianej, czy po prostu ścianie lub drzwiach pokoju. Do tego natychmiastowy wydruk – jest efekt „lubię to”!
Fujifilm oferuje bogatą linię Instaxów. Faktycznie część jest kierowana do młodszego klienta, ale bardziej klasyczne wzornictwo oraz szerszy zakres funkcji pozwalają na dotarcie również do amatorów kreatywnego podejścia do fotografii natychmiastowej. Ja swoje pierwsze szlify sprawdzam z najświeższym SQ40, czyli analogiem w retro wydaniu.
Instax S40 jest surowy, ale właśnie dzięki temu mogłem lepiej zrozumieć, czym właściwie jest fotografia natychmiastowa. Na czym polega, czego uczy, gdzie wymaga kompromisów i co tak naprawdę daje. Początkowo byłem sceptyczny, ale ostatecznie znalazłem powody do zainteresowania się innymi konstrukcjami portfolio marki Fujifilm. Już na wstępie przyznaję bez bicia, że z uwagi na moje preferencje, wolałbym ocenić hybrydę. Instax SQ40 to jednak super wprowadzanie w świat fotografii natychmiastowej i nie żałuję tych kilku tygodni doświadczeń z pełnym analogiem. Skoro dopiero zaczynam to najlepiej po kolei – krok po kroku. Od podstaw.
Instax Square SQ40 to aparat analogowy
Wypada w tym momencie wyjaśnić, czym różnią się od siebie jednostki analogowe od hybrydowych. Fujifilm już od lat oferuje modele obu tych grup (oraz różniste ich wariacje). Widać, że segment jest w miarę elastyczny i japoński producent stara się dotrzeć z aparatami natychmiastowymi do różnych odbiorców. Modele analogowe pozbawione są bajerów związanych z modyfikacjami zdjęć przed ich wydrukiem lub wysyłką na smartfon, a to sprawia, że wymagają większej uwagi przy ujmowania kadru. Filmy do Instaxów nie należą do tanich, więc każda klatka wymusza skupienie. Nie „strzelamy” na lewo i prawo jak aparatem telefonu. Tu każde zdjęcie ma swoją wartość.
Na szczęście miałem do dyspozycji sporo filmów, a to dało mi pole do nauki. Przed głównymi sesjami wykonałem kilka ujęć próbnych. Pierwszy film poświęciłem zapoznaniu się z opcjami urządzenia i funkcjonowaniem mechanizmu. Poszło szybko. Aparat jest intuicyjny w użyciu, więc tak naprawdę na tzw. straty poszło ledwie kilka zdjęć. Świeżym klientom polecam jutubowe filmiki wprowadzające w natychmiastową fotografię, która zawsze da nam na start cenne wskazówki. Reszty musimy po prostu doświadczyć samodzielnie. BTW: zdaje się, że są smartfonowe aplikacje imitujące koncepcję aparatów natychmiastowych, ale nie odwzorują wszystkiego. Wprowadzą, ale nic więcej.
Aparat analogowy to super sprawa dla każdego amatora fotografii. To coś odmiennego od wszelkich cyfrówek. Insanty mogą wzbogacić nasz codzienny warsztat nawet przy zwykłej fotografii. Wypowiadam się oczywiście we własnym imieniu. Osobiście czuję, że zakres mojego postrzegania tych rozwiązań rozwinął się o konkrety! Wciąż nie wiem, czy kupiłbym aparat natychmiastowy na stałe, ale znalazłem powody, by za niedługi czas (mam nadzieję) spróbować jego kolejnych wariacji. Po tym nieco przydługim wywodzie przejdę już do opisu wrażeń.
Instax SQ40 – filmy w kwadracie
Zacznijmy od najważniejszego. Nie ma aparatu natychmiastowego bez filmów (jak maszynek do golenia bez wymiennych ostrzy). Instaxy to przenośne „drukarki” termiczne, do których niezbędne są pakiety. Urządzenia Fujifilm mieszczą wkłady dysponujące dziesięcioma „klatkami”. W Instaxach są wymieniane szybko (by nie użyć adekwatniejszego – natychmiastowo), ale mimo różnych stylów ramek, nie można ich zmienić w środku „walki”. Poszczególne rundy trzeba dograć do ostatniego gongu.
Szkoda, bo musimy pozostać przy danym stylu do końca, a czasem chciałoby się dobrać ramkę do lokalizacji. W ostatniej sesji dobierałem kadry właśnie pod dany film Instaxa. Te klasyczne są oczywiście białe, ale do wyboru są jeszcze kolorowe (z fajnymi deseniami), marmurowe, czy w motywie „sunset”. Znalazłem też mono, czyli czarno-białe oraz te z czarnym obramowaniem. Wymieniam tylko te oryginalne. Właściwie nie sprawdziłem nawet czy są zamienniki. Na obudowie jest oczywiście licznik klatek. Przy starcie trzeba jedynie uwolnić pakiet pustym zdjęciem (zdejmuje osłonkę, która chroni zestaw przed prześwietleniem).
Proporcje zdjęć, jak sama nazwa serii wskazuje, są kwadratowe. Seria Square daje większe zdjęcia, ale oczywiście kosztem gabarytu samego aparatu. Instaxy SQ są większe, choć nadal można uznać je za kompaktowe. Nie są kieszonkowe, ale od czego jest pasek? Pasuje tu stylistycznie i jest praktyczny. Instaxy mini miał głównie smyczki. W retro wydaniu pasek wygląda znacznie lepiej. Zerknąłem jeszcze na trzeci, największy format filmów. Wide są rzecz jasna najszersze, więc i aparaty zapewne większe.
Zdjęcia Square mają format 86 x 72 mm z czego w kadrze jest kwadrat o boku 62 x 62 mm. To niewielkie fotki, ale znacznie poszerzające te prostokątne z mniejszych Instaxów. Filmy wywołują się w około półtorej minuty. Wszystko zależy od warunków. Zdjęcia potrzebują czasu na ukazanie ujęcia (załączony timelapse pokazuje wszystko w przyspieszeniu), co również ma swój klimat. Często ocenę efektu odkładałem na później, ale w chwilach, gdy sprawdzenie wydruku jest ważne, trzeba cierpliwie poczekać. Tak działają aparaty natychmiastowe. Pod tym względem nie są do końca „natychmiastowe”, ale właściwie oczekiwanie na rezultat to cała frajda. Pamiętacie wspomniane aparaty na kliszę? Dawniej obejrzenie całego filmu trzeba było pozostawić do wywołania. Tu też można pobawić się w takie podejście i zostawić cały pakiet na powrót z wycieczki, imprezy, czy randki. Na koniec to bardzo fajny prezent i pamiątka.
Cena arkuszy jest naturalnie zależna od wydania. Za podstawowy wkład z dyszką ramek musimy zapłacić ok. 40 zł. Są oczywiście większe i mniejsze zestawy, ale zawsze w pakietach. Nie chcę odnosić kosztów do zwykłego wydruku odbitek, bo nie jest to porównywalne. Tu wliczony jest jeszcze fun, choć myślę, że powinienem poszukać ciekawszego określenia. Tak naprawdę, wszystko zależy od fotografa. Jedni kupią Instaxa jako gadżet, inni do podniesienia swojej kreatywności, jeszcze inni do uzupełnienia portfolio usług.
#Instax w time-lapse. Model SQ40. pic.twitter.com/p1Ry37wguC
— Smartniej (@smartniej) July 23, 2023
A ile w ogóle zdjęć zrobimy na jednym „ładowaniu”? Instax działa na dwóch bateriach CR2, które wytrzymają ok. 30 pakietów po 10 odbitek. Nie widzę na stronie producenta informacji, czy z uwzględnieniem lampy błyskowej.
Instax SQ40 z obrotowym obiektywem
Fujifilm skonstruował Instaxa SQ40 do szybkiego, intuicyjnego działania. Aparat ma nie tylko efektowny, tradycyjny wygląd, ale też pasującą do konstrukcji obsługę. Obiektyw urządzenia ma obrotowy mechanizm, a więc przypomina nieco w działaniu moduły ze zmienną ogniskową. Wystarczy obrócić pierścień i gadżet jest gotowy do działania. Do dyspozycji jest jeszcze podwójny obrót – uruchamia tryb selfie.
Właściwie nie potrzeba tu nawet instrukcji obsługi. Łapiemy za aparat i od razu wiemy co robić. Wokół obiektywu są odpowiednie oznaczenia obu funkcji. Ta do ujęć z wyciągniętej ręki zmienia pole ostrzenia z nieskończoności do około metra (chyba ok. 70 cm), by twarze w kadrze były wyraźne i lepiej objęte. Generalnie Instax SQ40 to tzw. „point-and-shoot „, więc naszym zadaniem ma być tylko „wycelowanie” i aktywacja przycisku migawki.
Oczywistym jest, że aż tak łatwo nie będzie. Mam tu na myśli już kwestie dopasowania do warunków. I telefonem można szybko pstryknąć fotę, ale jak nie zachowamy pewnego minimum to obraz też może być poruszony, niewyraźny lub źle ujęty. Z aparatem natychmiastowym jest podobnie, tylko nieco odmienne zasady. Mimo wspomnianej intuicyjności zdarzało mi się zapomnieć obrócić pierścienia. To jednak kwestia przyzwyczajenia, jak ze zdejmowaniem denka z normalnego aparatu.
Dobry moment na kilka zdań o wizjerze i mini lusterku w Instaksie. Oba są ważnymi modułami aparatu, ale oba mogłyby być precyzyjniejsze. Pierwsze ma dziwnie zlokalizowane centrum. Kółeczko ma w zamyśle pomagać w planowaniu kadru, wszystko jest jakby przesunięte w jedną ze stron. Problem ten występuje szczególnie przy zdjęciach z bliska. To akurat nie jest intuicyjne. Główny obiekt całkowicie znikał z kadru. Innej osobie, która chciała zrobić fotkę w ten sam sposób wyszło to samo, więc definitywnie wizjer w Instax SQ40 jest do poprawy. Trzeba brać poprawkę i nauczyć się działania aparatu. Przydałaby się jakaś ramka w szkiełku. A lusterko? Z wiadomych względów jest jak najbliżej obiektywu, więc ograniczono mu przestrzeń. Do kadrowania wystarczy, ale chciałoby się większe.
Instax ma też własną lampę. Sama dobiera błysk do zastanych warunków. Jeśli w waszym procesie twórczym wydaje się zbędna, po prostu zasłońcie ją palcem. Ogólnie cały proces zdjęciowy jest możliwie minimalistyczny, więc tak naprawdę możemy skupić się na zdjęciach. Chwytamy za aparat, obracamy obiektyw, celujemy i naciskamy przycisk spustu. Simple as that.
Instax SQ40 – „sesje” fotograficzne
Napisałem wyżej, że proces robienia zdjęć jest może prosty, ale cały urok w tym, że nie jest wcale łatwy (choć zależy od przeznaczenia). Naturalnie chodzi o wyniki wydruków. Jak już wiecie, dopiero zapoznawałem się z charakterystyką aparatu natychmiastowego, a początki zawsze są trudniejsze. Wszystko jest trudne zanim stanie się łatwe. Trzeba zaznajomić się z właściwościami sprzętu, którym wykonuje się zdjęcia. Instaxa SQ40 wziąłem na kilka sesji. Raz byłem sam, raz z kimś. Moja najważniejsza uwaga – aparaty tego typu to zdecydowanie urządzenia na wspólne wyjścia.
Staram się być kreatywny i samodzielny, ale nie ukrywajmy, takimi aparatami chcemy robić pamiątki, a w towarzystwie będzie zdecydowanie więcej okazji do ich osiągnięcia (no i zawsze ktoś dodatkowy do stanięcia za obiektywem). Instax to idealny sprzęt na imprezy, spacery, wakacje, czy do celów turystycznych. Swoje wypady z aparatem połączyłem właśnie ze spotkaniami ze znajomymi i rodziną. Zawsze to okazja na dobrą kawę 😉
W temacie ujęć natychmiastowych wciąż jestem laikiem i tego nie ukrywam, ale wiem, że aparaty natychmiastowe do ujęć dynamicznych nie są przeznaczone. Nie znaczy to jednak, że nie da się nimi wykonać fajnych, poruszonych zdjęć. Nie zawsze sprzęt łapał odpowiednią głębię ostrości, ale na pięćdziesiąt zdjęć tylko ze trzy mi nie wyszły. Im robiło się ciemniej (mimo wakacji), tym mniej detali na obrazku. Prześwietlenia to norma, trzeba umieć tym zarządzać. Nie zaliczam tych cech do wad. Tak działają „natychmiastówki”. Cieszą nawet nie do końca udane zdjęcia.
Jestem oczywiście pod świeżym jeszcze wrażeniem pierwszego efektu, ale wydaje mi się, że wykonałem na tyle dużo zdjęć i spędziłem z Instaxem SQ40 wystarczający czas, że mogłem poznać główne wady i zalety sprzętu. Najważniejsze, że wszystkie sesje spędziłem znacznie ciekawiej, niż podobne ze smartfonem. To zupełnie inny klimat. Mając przy sobie Instaxa masz więcej chęci do uwieczniania chwil. A może to efekt przyzwyczajenia do wszelkich cyfrówek? Zbadanie tego tematu wymaga czasu. Jestem pewien, że jeszcze jakiś model od Fujifilm mi na to pozwoli. Jestem w fazie 🙂 Kolejny etap to hybrydy.
Instax SQ40 – aplikacja INSTAX UP!
Ten model Instaxa, jak już wiecie, należy do grupy „analogowców”. Oznacza to, że nie znajdziemy w środku rozwiązań do obróbki fotek przed wydrukiem, czy ich bezpośredniej wysyłki do smartfona. Fujifilm chce dać klientom do wyboru różne odmiany aparatów natychmiastowych i Square SQ40 jest tym koncentrującym się głównie na wydruku chwil. Klatki filmu mają swoją wartość. Fizyczne zdjęcia wędrują najczęściej na ścianę, lodówkę lub tablicę – jako pamiątki. Pojedyncze, niepowtarzalne obrazki. W fizycznym formacie bez opcji duplikacji, a więc wyłącznie do domowej „galerii”.
Da się jednak zrobić „odbitki”, ale wyłącznie cyfrowo. Do tego służy aplikacja mobilna na smartfony z systemem iOS lub Android. INSTAX UP! to nic innego jak kieszonkowy skaner dla wykonanych fotek. Narzędzie jest stosunkowo proste w użytkowaniu. Ma zapewne swoje algorytmy rozpoznawania ramki oraz trochę ustawień korekcji (łącznie z automatyczną). Większość elementów możemy skorygować, także prawidłowość objęcia kadru (jeśli automat nie złapał wszystkiego idealnie).
W INSTAX UP! nie brakuje też kilku opcji edycji zdjęć. Możemy pozbyć się odblasków, obrócić obraz, pobawić się suwaczkami od kontrastu, jasności, saturacji, czy nawet temperaturą kolorów. Innymi słowy, da radę nieco podrasować ujęcia. W programie są też labele do lepszej organizacji plików, czy opcja oznaczenia lokalizacji, czyli szansa na organizowanie swoich prac podobnie do rolek ze zdjęciami w smartfonach. Twórcy zadbali też o wirtualną tablicę, gdzie możemy „przypiąć” nasze fotki i przeglądać je niczym te wiszące w realu. To najfajniejszy widok. Nie odda prawdziwych zdjęć, ale jest ich cyfrową alternatywą, którą można przedstawić każdemu i wszędzie – oczywiście na ekranie swojego telefonu.
Tak skanujemy zdjęcia apką INSTAX UP! pic.twitter.com/8ixUtQDW8Z
— Smartniej (@smartniej) August 9, 2023
Instax Square SQ40 – moje podsumowanie
Pora podsumować mój naprawdę owocny miesiąc z Instaxem SQ40. Mam wrażenie, że boom na instanty nieco przyhamował, ale aparaty tego typu wciąż cieszą się popularnością. Obecna oferta modeli jest na tyle szeroka, że każdy fan mobilnej fotografii znalazłby jakiś pod swoje potrzeby. Osobiście uważam, że moje preferencje spełniłby bardziej hybrydowy wariant, ale doceniam możliwość sprawdzenia „analogowca”. To właściwa dla mnie kolejność.
Instax Square SQ40 wygląda bardzo dobrze. Retro stylistyka wpadła mi w oko. W tej grupie aparatów wolę te klimaty. Obsługa urządzenia jest szybka i łatwa, mówiąc wprost – natychmiastowa. Wszyscy moi znajomi mieli frajdę ze wspólnych wypadów. Rozdałem sporo pamiątek, a i moja „ścianka” się ładnie wzbogaciła. Kiedyś mam nadzieję urozmaicić je pionami i wide’ami.
Moje uwagi? Do poprawy wizjer, powiększyłbym też lusterko do selfie. Zabrakło mi też mocowania do statywu. Co prawda, ciemne warunki są zdecydowanie trudniejsze dla aparatów natychmiastowych, ale poprawa stabilności to zawsze zaleta. Szkoda też, że Instax korzysta z nietypowych bateryjek. Wolałbym ładowanie bankiem energii (np. wstecznie ze smartfona), bo w razie niedoboru energii łatwiej zasilić urządzenie. Na szczęście praca na baterii jest wystarczająco długa. W specyfikacjach znalazłem zapis o ok. 30 pakietach po 10 zdjęć, czyli trzystu wydrukach.
Zabawa z Instaxem jest super, ale trochę kosztuje. IMO SQ40 z racji raczej prostszej budowy mógłby być nieco przystępniejszy cenowo. Swoje kosztują też filmy, ale te koszty liczę inaczej, bo to w zasadzie ja zakup pamiątek, których późniejsza wartość przerasta wydane pieniądze. Wraz z upływem lat obrazki z Instaxa nabierają wartości sentymentalnej. Grunt to dobrze je wykonać, złapać chwilę. Zapamiętać moment. Charakterystyczny dół ramki warto wykorzystać do zapisu daty i miejsca. Instax wyda nam zdjęcie, które stanie się pamiątką, a nie jednym z tysięcy fotek galerii smartfona.
Cena aparatu natychmiastowego Instax Square SQ40: 550-650 zł (zależnie od sklepu)
Cena filmów Fujifilm Square, z których korzystałem (pakiety po 10 sztuk):
- ramka podstawowa – ok. 40 zł
- ramka marmurowa – ok. 50 zł
- ramka tęczowa – ok. 50 zł
- zdjęcia monochrome – ok. 50 zł
- ramka sunset – ok. 50 zł
- ramka czarna – ok. 50 zł
Najlepsze cechy i wybrane elementy do poprawy w modelu SQ40:
- mnogość ramek do wyboru
- instynktowna obsługa i działanie (obrotowy mechanizm)
- alternatywne podejście do fotografii
- wydruk pamiątek w postaci natychmiastowych odbitek
- retro wydanie (klasyczna stylistyka)
- wygodna apka do skanowania zdjęć
Moje uwagi:
- tylko analogowe wydanie (alternatywa dla hybryd)
- relatywnie drogie pakiety z filmami (choć warto oceniać je pod kątem „pamiątek”)
- nieprecyzyjny wizjer (niekiedy celujemy w ciemno)
- naprawdę miniaturowe lusterko do selfie (ale dobrze wkomponowane do możliwości)
- dość spore rozmiary (zapewne z uwagi na większy film i analogowość)
- aplikacja wyłącznie do skanowania zdjęć (więcej funkcji znajdziemy w hybrydach)
- przydałby się gwint do statywu