W zeszłym roku cichą premierę miał nowy system Vive od HTC wykorzystujący doświadczenie tajwańskiej marki w dziedzinie pozycjonowania rozwiązań wirtualnej rzeczywistości. Projekt Mars Camtrack wykorzystywał Vive Trackery i stacje lokalizacyjne od gogli VR firmy, ale bardziej do celów filmowych. Marce udało się w końcu przygotować odpowiednie miejsce do demonstracji potencjału drzemiącego w całym zestawie, a ja miałem okazję zobaczyć to z bardzo bliska. Wręcz od środka! Zdarzało mi się już bywać na planach zdjęciowych/filmowych, ale pokaz HTC Vive Mars Camtrack

Vive Mars Camtrack (HTC to nie tylko gogle VR)

HTC Vive Mars CamtrackPrezentacja produktu Vive Mars odbyła się w studio JJW, gdzie HTC wspólnie z firmą Bemix Media przedstawiło urządzenie Vive Mars Camtrack. Nie jestem bezpośrednio z „branży” filmowej, ale miałem przyjemność zapoznać się z nowoczesnymi pomysłami na nagrywanie spotów i filmów technikami zapożyczającymi pewne technologie ze świata gogli Virtual Reality. Przyzwyczailiśmy się już, że Vive dostarcza coraz lepiej wyposażone headsety, ale oprócz modułów na głowę, w ofercie firmy jest też mnóstwo elementów towarzyszących. Czujniki Vive Tracker służyły dotąd głównie do śledzenia obiektów towarzyszących goglom (od peryferiów rozszerzających imersję kontroli, aż po dodatkowe obiekty 3D). Lokalizatory te postanowiono użyć do śledzenia kamer, co zaowocowało rozwiniętą, zaawansowaną infrastrukturą do kręcenia video w iście nowatorski sposób.

Vive Mars Camtrack, najprościej ujmując, to system pozwalający na nagrywanie video z silnikiem Unreal, wirtualnym tłem, zielonym ekranem oraz systemami oświetlenia dostępnymi w ramach studia. Nie będę się silił na stosowanie oficjalnego żargonu, bo jako bloger od mobilnych technologii go po prostu nie znam, ale z perspektywy amatora w dziedzinie nagrań też można coś przekazać. W trackie eventu prowadziłem relację na Instagramie, więc mieliście szansę obserwować wybrane fragmenty pokazu niemal na żywo. Tutaj pojawią się już wrażenia przełożone bardziej na tzw. „papier”.

Vive Mars Camtrack poczułem real time

Nie zdołam napisać o wszystkim co Mars potrafi, a nawet co dziś widziałem, bo było tego sporo, ale postaram się podkreślić najważniejsze ze spostrzeżeń z demonstracji. Zacznę jednak od ważnej uwagi – całe demo, którego byłem świadkiem obyło się w pełni w czasie rzeczywistym. Nie chodzi mi tylko o próbki możliwości, ale i procesy kalibracji, ustawień i przekonfigurowywania systemu pod różne ustawienia kamer, światła, greenscreenów, czy ekranów LED w tle. Zaprezentowano niemal wszystko i z każdego kąta, a wszystko po to, by ludzi obyci z pracą z kamerami, odczuli łatwość i szybkość zmian jakie można dostosować na potrzeby różnych warunków, scen i oświetlenia.

Od tej strony systemów Vive nie znałem. Do tej pory publikowałem na blogu głównie wrażenia z testów gogli HTC Vive, ale głównie dlatego, że mogłem je sprawdzić i ocenić w warunkach domowych. System Marc Camtrack wymaga studia, bo to propozycja bardziej rozbudowana. Kamery można uzbroić w trackery Vive i podłączyć do głównego urządzenia. Nie ma chyba ograniczeń, co do ilości kamer. Platforma funkcjonuje jako system plug-and-play i rzeczywiście nie sprawiała wrażenia skomplikowanej. Całość można podpiąć do PC, czy sterować z poziomu iPada. Od kalibracji ostrości, po zmiany/korekty oświetlenia. Wszystko tak, by dało się nagrywać szybko i niemal wszędzie.

HTC Vive Mars Camtrack

HTC Vive Mars Camtrack – studio zamiast pleneru

Po co powstał ssytem Vive Mars Camtrack? HTC dysponowało już pewnymi rozwiązaniami do śledzenia i pozycjonowania w przestrzeni, więc po prostu logicznie go rozwinęło i udostępniło. W działaniu stosowane są stacje bazowe z laserowymi pomiarami otoczenia oraz wspomniane już trackery Vive.

Skonfigurowany system łączymy z własnym planem, by kręcić filmy, reklamy i inne spoty (również relacje). Rzeczywisty fragment studia jest oczywiście na pierwszym planie, gdzie widać rekwizyty i aktorów. Dzięki trackerom kamer rozwijamy otoczenie poszerzając możliwości przenoszenia akcji w nowe miejsca. W JJW otrzymałem szansę zobaczenia tego w realu. Oczywiście część rozwiązań i efektów o jeszcze większym stopni zaawansowania przedstawiono na prezentacji, ale część można było poczuć bezpośrednio. HTC zapewnia, że system obniży koszty produkcji, rozwinie zakres budowania tła akcji i umiejętnie połączy VR z realem (czego byłem świadkiem). Platforma reagowała na odmienne oświetlenie (także samego ekranu LED dla cyfrowego tła wpływającego na warunki), a nawet ostrość drugiego planu przez moduły FIZtrack zmieniających ustawienia obiektywów. Nie wszystko można opisać, więc załączam video HTC z YouTube’a.

Vive Mars Camtrack za 26 tysięcy złotych

Ciężko jest mi określić koszty, bo nie jestem filmowcem. 26 tysięcy wydaje się kwotą sporą, ale z tego co zrozumiałem, mocno obniżającą koszty wyjazdów w plener, zatrudniania dodatkowych ludzi, większego studio, czy innych dodatkowych rozwiązań, które są niezbędne przy nagrywaniu i montowaniu materiału. Całość ma zapewniać odpowiednie synchronizacje danych, więc postprodukcja chyba też będzie oszczędniejsza. Nie wiem, wnioskuję z pozycji laika. Wszystkie powyższe uwagi są na gorąco (przygotowałem materiał prosto po prezentacji), więc mogłem coś jeszcze pominąć. Aha! Podobała mi się elastyczność software’u. Korzystająca z zestawu grupa filmowa pochwaliła się reakcją HTC na zgłaszane poprawki, które zaimplementowano w oprogramowanie, poprawiając efektywność działania platformy ogółem.

Vive Camtrack mocno wykracza poza obszar i tematykę mojego bloga, ale nie żałuję, że się z nim zapoznałem (jak i z surowymi warunkami praktycznie prosto z planu filmowego). Rozwój HTC w innym kierunku może bowiem rozwinąć też projekt samych gogli (a także dać zastrzyk finansowy na dalsze inwestycje w rozwoju headsetów przez usprawnienia analizy ruchu i pozycjonowania). Trackerów Vive nigdy dotąd nie testowałem, a teraz bardzo żałuję. Może będzie jeszcze okazja z kolejnymi goglami Vive. W trakcie eventu zyskałem też sporo cennego info do dyskusji na temat nowych technologii.