Honor Magic 5 ProWyczekiwałem kontaktu z tym telefonem! W moje ręce wpadł w końcu Honor Magic 5 Pro, czyli najnowszy flagowiec chińskiej marki, która niedawno powróciła na polski rynek (przy okazji potwierdzając, że Europa stała się dla niej jednym z ważniejszych regionów).

Smartfon debiutował w lutym i stosunkowo szybko trafił do naszego kraju (i ogólnie poza Chiny). Seria Magic należy do najwyższej półki, więc spodziewałem się adekwatnych efektów w każdym z najważniejszych obszarów oferty. Jak zwykle mocniej skupiłem się na aspektach fotograficznych. Przedstawiam moje doświadczenia z aparatami high-endowego Honora. To najlepiej przetestowany na moim blogu smartfon z Androidem. Zapraszam na krótką relację.

Honor Magic 5 Pro – design „okiem muzy”

Już na wstępie muszę przyznać, że bazując na samych renderach Honor Magic 5 Pro, marudziłem co do jego estetyki. Wydawało mi się, że nie prezentuje się tak dobrze, jak poprzednik. Po wyjęciu telefonu z pudełka szybko zmieniłem zdanie. W rzeczywistości smartfon wygląda znacznie lepiej niż na obrazkach. Moduł „Eye of the muse”, czyli okrągła „wysepka” (jak potocznie przyjęło się ją określać) wyraźnie podkreśla potencjał drzemiący w zestawie zaproponowanych sensorów. Początkowo kwestionowałem zastosowanie w module z czujnikami tego samego koloru, co reszta obudowy, ale mieniący się w świetle pierścień szybko zmienił moje zdanie.

Honor Magic 5 Pro

Z przodu też widać charakter premium. Dwa elementy w Honor Magic 5 Pro już na pierwszy rzut oka „krzyczą” o swoich high-endowych właściwościach. To zakrzywienia wyświetlacza i podłużny otworek na dwa czujniki do selfie. O ekranie nieco nieco szerzej już za chwilę. Pozostanę jeszcze przy ogólnych wrażeniach odbioru telefonu.

Trzymając urządzenie w rękach da się odczuć Androida z górnej półki. Niektórzy mogą narzekać na materiał „plecków”, ale IMO jest bardzo dobry. Telefon nie ślizga się w rękach jak mój ostatni Xiaomi czy iPhone. Smartfony i tak trzymamy dziś w etui, ale stylistycznie oceniamy przecież „nagą” konstrukcję.

Podoba mi się kolor Magica 5 Pro. W moich rękach znalazł się Meadow Green, czyli ten zdecydowanie fajniejszy z proponowanego na polskim rynku duetu. Obok jeszcze pospolita, ale bardziej biznesowa czerń. Łąkowa zieleń nie wygląda mi specjalnie łąkowo, ale to tylko nazwa. Odcień super. I jeszcze w macie, czyli bez odcisków. Dość przypadkowo, ale wariacja trafiła w mój gust. Mam słabość do rzadszych kolorków obudowy. Tak zresztą dobrałem ostatniego Galaxy Watcha (w ciemnej zieleni).

Spodobała mi się też domyśla tapeta i motyw, który Honor zaproponował w Magic 5 Pro. Świetnie komponuje się z tyłem urządzenia. Akurat zwykle dobieram tapetki właśnie pod „plecki”, więc tu miałem ułatwione zadanie. Na koniec zatrzymam się jeszcze chwilkę przy profilu. Honor zmieścił się w 8.8 mm, a smukłości wizualnie dodały jeszcze zaokrąglenia konstrukcji (m.in. samego wyświetlacza). Generalnie – telefon bardzo estetyczny i dobrze wykończony. Lżejszy od mojego iPhone’a 14 Pro, mimo, że ekran ma większy.

Honor Magic 5 Pro z wyświetlaczem OLED

Honor Magic 5 Pro (Michał Sitnik)Teraz obiecana przestrzeń dla panelu. Skoro już użyłem słowa przestrzeń to zacznę od gabarytów. Wyświetlacz ma aż 6.81 cala w przekątnej, a jego część zawija się na dłuższych krawędziach telefonu. Mamy dzięki temu wrażenie większej „bezramkowości”. OLED ma bardzo delikatne zaoblenia wyświetlacza i zajmuje ok. 91% frontu. Ramka jest wystarczająco wąska. Wychodzenie poza ramy (znów gra słów) traciłoby sens. Przede wszystkim z uwagi na wytrzymałość całej konstrukcji. Ekran nie przesadza z efektem, a dzięki delikatnym zakrzywieniom powinien być wytrzymalszy. Nie aż tak jak „płaskie” panele, ale dodane w pudełku etui pomaga w ochronie.

Jak się pewnie domyślacie, ekran Magic 5 Pro oferuje specyfikacje „top-of-the-range”. OLED dostarczono w technologii LTPO. W uproszczeniu: jest oszczędniejszy i ma dynamiczniejsze ściemnianie oraz odświeżanie. Odczują to nasze oczy (zmniejszając ich zmęczenie). Kolorów też w bród, bo aż miliard. Nie zabraknie wsparcia HDR10+, a i jasność szczytowa bardzo wysoka. Jest aż 1800 nitów (normalnie 1300). Rozdzielczość akurat – 2848 x 1312.

Płynność, odświeżanie i wspomniane ściemnianie też jak należy. Bez rekordów, ale wysoki poziom zachowano: zakres 1-120Hz oraz 2160Hz PWM. Nie miałem możliwości odnieść poprawek wyświetlacza w stosunku do poprzednika, ale doczytałem w sieci o odczuwalności szczególnie przy czerni. Treści w trakcie użytkowania smartfona przeglądało się z przyjemnością, zwłaszcza zdjęcia. Załączone powyżej foto nie oddaje pewnie wrażeń, ale celowo dobrałem jedno z ujęć z Festiwalu Kolorów, na którym zrobiłem sporo zdjęć.

Honor Magic 5 Pro (test)

Honor Magic 5 Pro – fotografia z najwyższego topu

Teraz przejdę do mojej ulubionej części, czyli oceny możliwości fotograficznych smartfona. Honor Magic 5 Pro w chwili debiutu wspiął się na sam szczyt rankingu serwisu DxOMark (który specjalizuje się w analizach sensorów w telefonach). Jako pierwszy przekroczył barierę 150 punktów (konkretnie 152) i do marca królował na liście. Obecnie jest na trzecim miejscu, ale spokojnie utrzyma się w czołówce jeszcze przez dłuższy czas.

Tak wysokie oceny to gwarancja, że w kwestii mobilnej fotografii będzie więcej niż zadowalająco. Magic – jak sama nazwa wskazuje – ma tu magiczne właściwości. Aktualnie użytkuję iPhone’a 14 Pro, ale mimo bardzo dobrej oferty od Apple tęsknię za flagowcami z Androidem. Od dawna w ich zasobach jest znacznie więcej możliwości oraz szersze wykorzystanie kamerek.

Honor Magic 5 Pro przywitał mnie kompletnym zestawem funkcji fotograficznych. Wielu z nich w iOS po prostu brakuje lub są mocno ograniczone. Nie chcę się tłumaczyć z iPhone’a. Praca zmusiła mnie do zakupu telefonu z Cupertino z uwagi na tego typu porównania. Chciałem mieć bezpośrednią szansę na zestawianie urządzeń ze sobą. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak z perspektywy fotografa (nadal amatora) miło było ponownie zobaczyć natywną aplikację aparatu z mnóstwem ustawień. Nie wiem, czy wszystkie uda mi się przedstawić. Myślę, że większość najistotniejszych odczujecie po samych galeriach zdjęć.

Honor Magic 5 Pro (test)

Honor Magic 5 Pro – potrójne 50 mega

Wrócę jeszcze na momencik do designu flagowego Honora piątej generacji. Moduł fotograficzny wystaje z obudowy telefonu mniej od propozycji konkurencji, ale nie oznacza to, że optycznie ustępuje bezpośrednim rywalom. Bryła „Eye of the muse” jest sprytnie i estetycznie ścięta. Nadal widać, że potrójny aparat kryje trzy bardzo konkretne obiektywy. Magic 5 Pro dysponuje trzema aparatami w rozdzielczości 50 megapikseli. Jest duży sensor główny, teleobiektyw z makro oraz peryskopowe telemakro. Na przodzie ultra wide ze wsparciem czujnika głębi. Tak wyglądają dokładne specyfikacje każdego z aparatów:

  • 50 mpx z f/1.6 (sensor 1/1.12″) z OIS/EIS, pełnym PDAF i laserowym AF
  • 50 mpx z f/2.0 (sensor ultra wide 122°) z super makro z 2.5 cm z AF + EIS
  • 50 mpx z f/3.0 (Sony IMX858) peryskopowe tele z optycznym 3.5x + telemakro, PDAF z OIS/EIS
  • czujnik głębi 3D ToF (m.in. do głębi oraz analizy twarzy – blokada Androida)
  • selfie: 12 mpx z f/2.4 (sensor ultra wide 100˚) + 3D ToF

Honor Magic 5 Pro (fotografia)

Z tyłu z wymienionego trio tylko aparat z ultra szerokim kątem nie dysponuje optyczną stabilizacją obrazu, ale jest przynajmniej elektroniczna. Najważniejsze, że OIS jest dostępne w peryskopie, gdzie mamy 3.5-krotne zbliżenie optyczne. Tego cyfrowego nie liczę. Nie lubię go oceniać, bo choć daje efektowne 100x to raczej ciężko sensownie go wykorzystać (chyba głównie jako lornetkę). Dopisek „100x” obok sensorów wygląda efektownie, ale z doświadczenia stwierdzam, że tak do ok. połowy tego zakres zdjęcia wyglądają ok.

Honor Magic 5 Pro na sesjach

test Honor Magic 5 ProNowego Honora zabrałem na kilka tematycznych sesji fotograficznych. Chciałem sprawdzić telefon w różnych warunkach. Odwiedziłem Warszawę wieczorową porą, zwiedziłem miasto i w dzień (tu najwięcej testów tele). Wybrałem się również na przedmieścia, gdzie sprawdziłem sensory w typowo wiejskim krajobrazie. Obiektyw portretowy i selfie oceniłem na jednym z lokalnych festiwali kolorów. Galerię smartfona wypełniłem ponad trzema tysiącami zdjęć. To naprawdę sporo. Selekcja zajęła przez to więcej czasu niż przewidywałem, ale głowa od nadmiaru nie bolała. Było w czym wybierać.

Więcej zdjęć to głębsza ocena potencjału każdego z czujników. Przy tak pokaźnej bazie prac łatwiej dostrzec wady i zalety. Spróbuję zatem odnieść się uwagami bezpośrednio do każdej z wykonanych sesji. Galerie mają różny charakter. Są zdjęcia sytuacyjne, są też próby uchwycenia widoków w nieco ciekawszy sposób. Łącznie zdjęciom poświęciłem wiele godzin, ale wycieczki należały do przyjemnych.

Sesja „miasto za dnia”

Zacząłem od najłatwiejszego. Wyjście „na miasto”, szczególnie tak zabudowane jak nasza stolica, to mnóstwo okazji do złapania czegoś interesującego. Zawsze lepiej sprawdzać ustawienia aparatu, gdy w obiektywie jest co uwiecznić. Na tym etapie testów bawiłem się przede wszystkim peryskopowym teleobiektywem. Obecność takiego modułu nie jest już wyłącznie domeną flagowców, ale wciąż większą ogniskową znajdziemy głównie w tych droższych telefonach. Dla mnie tego typu aparat to już smartfonowy niezbędnik. Nie dziwię się, że producenci prześcigają się w technologiach poprawiających bezstratne zbliżenia.

Honor Magic 5 Pro proponuje optyczne 3.5x oraz hybrydowe 10x. W obu przypadkach rezultaty są bardzo dobre. Satysfakcjonujące efekty udawało mi się też uzyskać nawet przy 50x (to już jednak cyfrowo, m.in. bociany łapane w polu). Powiększanie obrazu zaczęło jednak zdradzać „ziarnistość” tła. Nie jestem do końca pewien, ale pewne artefakty pojawiały się przy użyciu wsparcia algorytmów Sztucznej Inteligencji. Wykonywałem zdjęcia zarówno z jak i bez pomocy AI (zarówno dla siebie, jak i na potrzeby testów). Praktycznie wszystkie z prezentowanych zdjęć robił  „z ręki”, więc przy okazji widać efekty OIS i EIS (optycznej i elektronicznej stabilizacji obrazu).

Poniżej dodałem jeszcze trzy zdjęcia tego samego obiektu z różnym zbliżeniem. Wykonałem je z jednego z tarasów wieżowca przy ulicy Chmielnej. Przy użyciu natywnie oferowanych w aplikacji aparatu zbliżeń uchwyciłem widoczne w tle budynki. Od oryginału (1x), przez 3.5x, aż po zoom 10x. Nie decydowałem się na użycie 100x, bo wolałem skupić się na efektywnych opcjach trybu tele.

 

Sesja wieczorna i nocna

Dzisiaj każdy smartfon i to nie tylko ten z wyższej półki, musi potrafić wykonywać dobre ujęcia w trudniejszych warunkach świetlnych. Jedną z sesji poświęciłem wyłącznie zdjęciom wieczornym i nocnym. Zrobiłem tu dwa podejścia. W pierwszym sprawdziłem, jak Magic 5 Pro radzi sobie w trybie automatycznego dobierania ekspozycji, w drugim spróbowałem ustawień w manualu. W przypadku automatu zabrakło mi rozwinięcia funkcji „Nocne”. Wzorcowo rozwiązał to Xioami w modelu Mi 11 Ultra, gdzie miałem do wyboru kilka opcji malowania światłem. Honor takich rzeczy nie dostarczył, przynajmniej ja nie znalazłem ich wśród dodatkowych opcji. Rozwiązaniem jest doinstalowanie aplikacji, które się w tym zakresie specjalizują. Natywnie będzie ciężko. Liczę, że Honor będzie aktualizować swoje narzędzia.

A dlaczego w ogóle software’owe wsparcie przy długim naświetlaniu się przydaje? Bo czasem dość trudno uzyskać oczekiwaną ekspozycję, gdy w tle jest mocniejsze źródło światła. Mi się nie udało, ale nie bierzcie mnie za wyznacznik. Jestem amatorem. W sesji dostarczyłem nocne ujęcia przy użyciu chyba wszystkich tylnych aparatów, nawet ultra wide. Jeśli dobrze pamiętam, wszystkie przy użyciu statywu. BTW: jeśli chcecie zrozumieć, o jakie efekty długiego naświetlania mi chodziło to zapraszam do przejrzenia zdjęć z Mi 11 Ultra, do którego przekierowanie dodałem wyżej.

Honor nie pokusił się na dodanie w aplikacji aparatu dedykowanego Księżycowi trybu. Nie znaczy to jednak, że nie zrobimy naszego naturalnemu satelicie dobrego zdjęcia. 3 sierpnia trafiłem na tzw. Super Księżyc. Tej nocy wycelowałem w niebo smartfon umieszczony na statywie i skorzystałem z opcji maksymalnego zbliżenia. Efekt załączyłem poniżej. Nie jest idealny, ale słuchajcie… to fotka wykonana telefonem! Bez sztucznego dopieszczania, jak w Galaxy od Samsunga. Pamiętacie niedawną aferę związaną ze sztucznym podrasowywaniem wyników? Honor takich rzeczy nie robi, choć być może algorytmy Sztucznej Inteligencji mają tu jakieś możliwości.

Sesja portretowa

Współczesne telefony już od dawna posiadają wyspecjalizowane w portretowaniu kamerki. Praktycznie każdy smartfon posiada taki tryb i coraz częściej oferuje je zarówno z tyłu, jak i przodu (autoportety to jeszcze odmienna od selfie kategoria). Ujęcia portretowe można przygotować z większą i mniejszą głębią ostrości, ale o wiele efektowniej wyglądają w tym drugim przypadku. Bokeh skupia uwagę na twarzy, czyli głównym planie. Tło staje się mniej istotne, choć oczywiście mimo rozmycia jest integralną częścią całego kadru.

W sesji portretowej robiłem zdjęcia głównie w dobrych warunkach. Udało mi się sprawdzić aparat także w trudniejszych warunkach. Podczas wykonywania portretów zauważyłem okazjonalne, nieznaczne problemy z ustawieniem pełnej ostrości na sylwetce fotografowanej osoby. Trafiały mi się ujęcia, w których mimo obecności dwóch postaci stojących obok siebie w tej samej linii, twarz jednej była ostra, a drugiej już lekko rozmyta. Żeby tego uniknąć tego zjawiska warto wykonywać kilka zdjęć tego samego kadru lub stosować tryb seryjny.

Aha, byłbym zapomniał. W trybie portretowym można wykorzystać zbliżenie 2x, co daje dodatkowy efekt głębi. Robimy zdjęcia z dalszej odległości, więc mamy szansę na dodanie trzeciej warstwy (np. rozmytych liści na pierwszym planie).

Sporo opcji ma też tryb portretowy przy użyciu przedniej kamerki. Do dyspozycji mamy trzy kąty widzenia (0.7x, 0.8x i 1x), co daje szansę ujęcia w kadrze nawet kilku osób. Obiektyw jest ultraszerokokątny i ma aż 100˚. W szerokim otworku ekranu obok aparatu głównego znalazło się jeszcze miejsce na czujnik głębi 3D ToF, który zapewne jest angażowany przy dobieraniu ostrości (i efektach Bokeh). Nie zabrakło też doświetlenia ekranem, czyli ramką jasnego światła, które poprawi odwzorowanie twarzy po ciemku (pokazałem to na jednym ze zdjęć w sekcji z selfie). To w alternatywie dla lampy błyskowej.

Sesja „na polskiej wsi” (+ natura)

Jeden z sierpniowych dni poświęciłem całodniowej wycieczce rowerowej. Idealna okazja do „nastrzelania” malowniczych widoków, a że trasa nielicha, materiału wpadło naprawdę sporo. Przejechałem łącznie 222 km i to głównie za miastem. Start był z Zielonej Białołęki, a pętla objęła tereny wiejskie, Pułtusk, Ciechanów i Nowy Dwór Mazowiecki. Zakończyłem na warszawskiej Winnicy. Tereny w większości dzikie, czyli świetne do sprawdzenia ogólnych właściwości Honor Magic 5 Pro. W ruchu były prawie wszystkie aparaty, ale wszystkich obrazków nie dało rady zmieścić w jednym artykule.

Takie wyprawy lubię najbardziej. Pojechałem rekreacyjnie, a smartfon był po prostu w ciągłej gotowości. Na tak długiej trasie zawsze znajdzie się coś wyjątkowego, więc dla amatora fotografii (i jednośladów) to dodatkowe atrakcje. Raz, że można fajnie udokumentować sobie wyjazd, a dwa, mamy różnorodną turystycznie tematykę. Przy testach fotosmartfonów zawsze planuję minimum jeden dzień na tak długą sesję, a jak czas pozwala to nawet i kilka dni. Rzecz jasna, nie zawsze jednośladem. Większa mobilność pozwala szybko zmieniać perspektywę.

Jeszcze inny z wakacyjnych dni poświęciłem na zdjęcia fauny i flory. Tu już bezpośrednio w Warszawie. Zarówno na jej obrzeżach (gdzie pomieszkuję), jak i w ścisłym centrum. Zajrzałem do ogrodów na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej (skąd też są dobre widoki dla tele) oraz Łazienek Królewskich. To był zresztą dzień podwójnej sesji. Jeśli śledzicie moje wszystkie testy to możecie pamiętać wyjście w te rejony z aparatem natychmiastowym Instax SQ40. To był jeden z bardziej pracowitych dni tego miesiąca, ale i bardzo owocny w fotograficzne doświadczenia.

Na jednym ze zdjęć (tym ze wspomnianym wyżej Instaxem w rękach) pojawił się efekt tęczy. Zdarzył mi się jeszcze dwukrotnie, ale tylko w tym konkretnym przypadku wypadł na tyle korzystnie, że zdecydowałem się dodać go do galerii. Nie zawsze „glich” zaliczymy do wad. Efekty halo, flary itp. są chętnie wkomponowywane w wiele zdjęć. Dodam tu jeszcze, że prawie we wszystkich poniższych ujęciach korzystałem z optycznego zbliżenia. Potwierdza się, że jest ważnym elementem funkcji fotograficznych, także smartfona.

Sesja z teleobiektywem

Wspominałem już wyżej, że uwielbiam ujęcia tele? W swoim Nikonie miałem Sigmę o sporym zasięgu, więc gdy tylko w telefonach pojawiły się peryskopowe obiektywy byłem nimi mocno zainteresowany. Optyka z bezstratnym zbliżeniem daje sporo nowych narzędzi, a także lepsze zdolności przy kadrowaniu. Owszem, można bawić się w cropowanie fragmentów z sensorów o dużej rozdzielczości, ale to daje tylko przybliżenie ogólne. Teleobiektywami wykonuje się zupełnie innego rodzaju kadry.

Nie siliłem się tu na jakieś efektowne prace. Chciałem raczej pokazać, ile można zdziałać kamerką o dużym zbliżeniu. Jedną z sesji wybrałem specjalnie pod peryskopowy teleobiektyw Honora. 15 sierpnia idealną okazją było do tego Święto Wojska Polskiego, a konkretnie przelot samolotów i śmigłowców. Załączam trochę materiału z pozycji Mostu Świętokrzyskiego. Oprócz tego kilka dodatkowych ujęć miejskich. Kilka efektów widzieliście już przy okazji wcześniejszych sesji.

 

Zdjęcia z Supermakro 

Z makro korzystam rzadziej, ale pewnie nie tylko ja. W smartfonach taka opcja wydaje się jedynie ciekawostką, ale dla osób szukających wszechstronnego telefonu taką opcja również jest przydatna. Honor w Magic 5 Pro proponuje tzw. Supermakro. Funkcję znajdziemy w zakładce „więcej”, gdzie wcześniej spodziewałem się dodatkowych trybów, np. długiego naświetlania. Być może chiński producent będzie w tym miejscu oferował więcej opcji, ale aktualizacji już nie sprawdzę (nie mam urządzenia na aż tak długi okres).

Makro starałem się sprawdzić przy szczegółach kwiatów i owadów, ale okazało się, że najwygodniej było w domu, gdy na ekran iPhone’a padła kropla wody. Dobre światło z wyświetlacza, odpowiedni kąt skierowania obiektywu Honora i widać nawet poszczególne subpiksele matrycy. Efekt załączyłem już wcześniej na Instagramie. Post dołączam teraz do mojego testu.

Selfie i Motion Sensing Capture

Nie jestem jakimś wielkim fanem selfie, jak już to bardziej tych grupowych, a o to Honor w Magic 5 Pro zadbał. Przedni obiektyw ma szeroki kąt 100 stopni, więc obejmuje a kadrze więcej. W aplikacji aparatu mamy do wyboru obraz 0.7, 0.8 i 1x. Wśród funkcji dostępnych przy ujęciach przodem telefonu jest tryb nocny i portret, a więc szansa na skorzystanie z ulepszeń znanych głównie z tylnych zestawów.

Bardzo ciekawą opcją przy zdjęciach selfie jest wykorzystanie trybu Motion Sensing Capture („Rejestrowanie wykrytego ruchu”). Tu jednak mówimy o głównym module, czyli czujnikach na „pleckach” Honora. Funkcja ta inteligentnie dopasuje szybkość migawki pod poruszający się w kadrze obiekt. Ma to ułatwiać uchwycenie najlepszej chwili, ale sprawdza się też przy selfiakach. Wystarczy spojrzenie w obiektyw i uśmiech (bez z niego też rozwiązanie powinno działać).

Inne zdjęcia (wcale nie odrzuty!)

Część zdjęć z powyższych sesji zebrałem do jednej końcowej, gdzie znajdziecie „misz-masz” wszystkich dostępnych w Honor Magic 5 Pro aparatów: peryskopu, zwykłego tele, czy ultra wide. Nie wiem czy nie zarzuciłem Was zdjęciami, ale naprawdę wykonałem ich tak dużo, ze to wręcz garstka dostępna w pamięci telefonu. Lubię robić zdjęcia, a gdy mam w ręku dobry aparat, to po prostu „strzelam”.

Honor Magic 5 Pro – podsumowanie

Pora podsumować kilka ostatnich tygodni spędzonych z telefonem Honor Magic 5 Pro. Oceniam ten okres bardzo pozytywnie. Smartfon nie sprawiał żadnych problemów, choć kilka uwag oczywiście się znajdzie. Większość z napotkanych błędów zaliczam do mało znaczących. Zdarzało się jednak, że wirtualny przycisk migawki nie reagował na kontakt z palcem, a to przy dynamicznych ujęciach powodowało problemy. Generalnie jednak urządzenie było płynne i responsywne.

Największymi niedogodnościami był brak jakiegoś dostępu do opcji ustawiania HDR. Założyłem, że jest oferowane automatycznie, bo nie znalazłem wyłączenia tego trybu. Dziwił też bug z podwójną nazwą „FILM” w apce aparatu (to zapewne przeoczenie developerów). Apropos filmów, nagrywałem video, ale nie czuję się jeszcze filmowcem, by silić się na ocenę jakości rejestratora.

Honor Magic 5 Pro Michał SitnikBardzo zadowolony byłem w szansy szybkiej oceny efektów zdjęć na wysokiej jakości wyświetlaczu. Obrazy na takim panelu prezentują się wyśmienicie, a ich późniejsze oglądanie na zwykłych ekranach rozczarowywały. Z tego powodu najlepiej prezentować efekty w galerii telefonu. Panel Honora jest spory, więc to sama przyjemność.

Większość ze zdjęć dodanych do mojego testu została wykonana sytuacyjnie, tj. przy okazji codziennego funkcjonowania (mimo tematyczności sesji, o których wspominałem). Owszem, wychodziłem na sesje, ale zawsze były spontaniczne. Nie kierowałem się w konkretne miejsca celowo. Ujęcia są oczywiście przemyślane, ale ad-hoc (zależnie od napotkanego kadru). Myślę, że to warte wspomnienia, ponieważ telefon w rękach osoby profesjonalnie obsługującej aparat fotograficzny byłyby zapewne lepszej jakości. Ja jestem amatorem świadomym błędów, np. przekrzywień (celowo nie prostowałem fotek, by odzwierciedlały naturalność). Większość z nas właśnie tak „pstryka” zdjęcia – dysponując nim w kieszeni. Do tego każdy z trzech sensorów ma topowe parametry, więc nie musimy się obawiać, że zabraknie możliwości.

Wielu z tych zdjęć nie zrobiłbym iPhonem, a przynajmniej nie w intuicyjny, prosty sposób. Pod tym względem zawsze będę ganić funkcje fotograficzne Apple. Wielu rozwiązań brakuje, a niektóre z nich wręcz rozczarowują. Stwierdzam to porównując z kilkoma topowymi Androidami. Honor Magic 5 Pro startuje od prawie 5000 zł, więc mówimy o absolutnym topie.

Honor Magic 5 Pro zestaw

Najlepsze cechy Honor Magic 5 Pro (kwestie fotograficzne):

  • technologie łączenia efektów fuzji z kamerek (dla poprawy finalnego zdjęcia)
  • „Magiczne ujęcie” w video (inteligentne rozpoznawanie chwil)
  • „Ostrość inteligentna” (ostrość zablokowana na poruszającym się obiekcie)
  • trzy klasowego aparaty w rozdzielczości 50 megapikseli
  • bardzo szeroki zakres zbliżeń (tele i persykopowe tele)
  • świetnej jakości wyświetlacz odwzorowujący efekty wykonywanych zdjęć
  • szerokie pole widzenia dla selfie i czujnik 3D ToF
  • wykrywanie uśmiechu lub spojrzenia w stronę aparatu (automatyczna migawka)
  • tryb Pro z dostępem do manualnej kontroli ustawień
  • tryb Super macro
  • obrazowanie przy użyciu topowego procesora Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2

Elementy, które bym w Honor Magic 5 Pro poprawił:

  • pewne braki w detalach przy portretach (szczegóły pierwszego planu nie zawsze dobrze wyglądają na rozmytym tle, m.in. kosmyki włosów)
  • nie zawsze dobrze pracujące algorytmy AI (czasem lepiej je wyłączyć) – artefakty
  • brak natywnej opcji wygodnego robienia zdjęć z długim naświetlaniem (malowanie światłem)
  • dostęp do HDR (brak przycisku natychmiastowej aktywacji/dezaktywacji)
  • niezbyt potrzebny zoom cyfrowy z aż 100x (powyżej pewnej krotności jakość spada zbyt wyraźnie)
  • czasem odnotowywałem lepsze efekty przy podglądzie w czasie rzeczywistym, a później pewne przekłamania na obrazkach przeglądanych w rolce aparatu
  • brak nagrywania w 8K (choć to zapewne dla wielu wciąż niszowa potrzeba)