Pamiętacie moje niedawne żale na temat gadżetu Spark Socket, a konkretnie problemów z jego wdrożeniem? Byłem nieco zły, że takie projekty nie są dalej rozwijane. Chodziło o uniwersalny adapter do żarówek, przemieniający dowolną z nich w tą typu smart. Innymi słowy: stara żarówka mogła stać się częścią inteligentnego domu, o ile tylko miała kompatybilny, standardowy gwint. Spark porzucił model i zajął się bardziej ogólnie elementem Spark Core, tymczasem na Kickstarterze środki zbiera rywal – Emberlight, czyli niemal ten sam pomysł. To nie znaczy jeszcze, że uda się go wprowadzić na rynek, gdyż tak samo fundusze uzbierał Spark, ale problemy nadeszły później. Jesteśmy jednak dwa lata dalej, więc może technologia wystarczająco przyspieszyła.

Na początek przypomnę, że inteligentne oświetlenie to już bardzo bogata oferta na rynku. Przejrzyjcie mój dział blogowy dotyczący smart żarówek, a sami zobaczycie, że „do wyboru, do koloru” i to dosłownie, gdyż są także warianty wielokolorowych LEDów. Wszystkie modele są jednak budowane na tej samej zasadzie: otrzymujemy gotową „żarówkę”. Przeważnie bańkę w wbudowanym modułem Bluetooth lub Wi-Fi. Najbardziej znanym przykładem jest Philips Hue, ale ma wielu naśladowców. Wystarczy kupić i zaisntalować, sparować ze smartfonem i zainstalować aplikację i już można bawić się światłem, sterować nim z poziomu ekranu lub budować automatyzację.

Problem w tym, że mają one konkretne parametry (często bardzo bogate, ale i drogie). a co jeśli moglibyśmy tak wykorzystać własną żarówkę? Jakąś nietypową lub po prostu klasyczną – tak wiem, teraz o takie ciężko, tak samo jak o rtęciowy termometr. Mamy jednak tego w domach sporo i nie każdy region na świecie ma tak ostre normy jak my w Unii Europejskiej. Właśnie do tego przyda się adapter Emberlight. Nie będzie potrzebował nawet żadnego bezprzewodowego huba. Prawdopodobnie będzie to tańszy wariant jeśli wykorzystujemy już w mieszkaniu droższe modele energooszczędnych żarówek i nie bardzo opłaca nam się wymiana na kolejne, drogie systemy oświetlenia.

Są jednak pewne ograniczenia. Adapter Emberlight działa z żarówkami z serii „dimmable”, czyli gotowymi do zmiany intensywności światła. Takich modeli jest jednak bardzo dużo. Zadziałają halogeny, CFL, LED, czy te z żarnikiem. Plany są jednak takie, by moduł działał z każdą żarówką, nie tylko reagującą na przygaszanie. Adapter wystarczy wkręcić jak zwykłą żarówkę, a dopiero do niej tą prawdziwą. Konfigurację przeprowadzamy przez smartfon, łączymy z domowym Wi-Fi i już mamy smart bulb. Właściwie to Emberlight używa kombinacji Blutooth 4.0 z Wi-Fi. Dzięki temu będzie ona mogła współpracować z iBeaconami.

Chodzi o zbliżeniowe reagowanie na poruszanie się użytkownika po domu – do jeszcze przyszłość, ale już nieodległa. Zależy jak szybko uda nam się zainstalować gadżety takie jak Airfy Beacon.Na razie jesteśmy w fazie kampanii rozwojowej. Developer przygotowuje apki na iOS oraz Androida i to one będą na razie najważniejszymi elementami kontrolowania światła. Możliwe będzie w ten sposób zaprogramowanie poziomów oświetlenia, np. względem nastroju, zdalne włączanie/wyłączanie światła, czy wspomniane przyciemnianie. Możliwe ma być też ich łączenie z alarmem w budziku. Oczywiście nie znajdziemy tutaj opcji znanych z kolorowych LEDów, ale wtedy lepszym zakupem będzie gotowy wariant.

Autorzy pracują też na wersją reagującą na nasze wejście/wyjście z pomieszczenia (prawdopodobnie wchodząc/wychodząc ze smartfonem), ale to późniejszy etap software’owy, na który producent ma jeszcze czas. To pierwsza faza wspomnianych iBeaconów. Ogólnie, reszta bajerów będzie docierała do klientów poprzez aktualizacje aplikacji. Na Kickstarterze można zamówić wcześniej adapterek Emberlight za 49 dolarów (10 sztuk za 399$). Ostateczna cena ma wynieść 60$ lub 499$ za 10 sztuk (i dużo i mało, zależy jak patrzeć na urządzenie). Ma być wydane także API, więc developerzy będą mogli współpracować z własnymi apkami. Wysyłka w pierwszym kwartale 2015 roku.

źródło: Kickstarter