Popularyzacja dronów, zwłaszcza tych śmigłowych, jest tak duża, że rynek rozwija się w szybkim tempie. Oczywiście bardziej zaawansowane hexa- i quadcoptery już od dawna można budować po swojemu (wedle potrzeb), ale to sekcja bardziej komercyjna, czyli modeli „gotowych”, ma o wiele gwałtowniejsze zainteresowanie. Wynika to z powszechniejszego dostępu do takich gadżetów, ale i zwiększonych potrzeb na operatorów na dzisiejszym rynku. DJI od kilku lat dostarcza gotowe i coraz lepsze modele, a często wystarczające do większości zadań (głównie nagrywania z lotu ptaka). Kolejne warianty są oczywiście ulepszane, ale trzecia generacja otrzyma aż dwa modele.

Phantom 3 to następca modelu Phantom 2 Vision+. Myślę, że to wciąż całkiem wystarczający sprzęt, więc posiadacze tychże wersji nie muszą interesować się „trójką”, ale nowi klienci powinni już rozważyć nowszego drona. Co prawda w listopadzie zadebiutował też Inspire 1, ale firma postanowiła odświeżyć linię Phantomów. Seria Phantomów jest lepiej znana, także jeśli chodzi o stylistykę. DJI przygotowało dwie opcje do wyboru: Phantom 3 Professional i Phantom 3 Advanced. Będzie można tym razem dobrać kilka opcji, a nie kupować to co zaoferuje producent. To ważna sprawa, bo klienci mają coraz większe wymagania, ale również w kwestiach możliwości.

Zacznę od cennika. Bardziej zaawansowany model Professional to koszt ok. 1260 dolarów, natomiast Advanced zmieści się w tysiaku. Oba powinny być dostępne za kilka tygodni. Wizualnie nie widać może zbyt wielu zmian. Są raczej kosmetyczne, ale widać za to, że to model od DJI. Jedynie kolorystyka się nieco zmieniła, choć nadal króluje biel. Jakie są największe różnice między nowymi modelami trzeciej generacji? Oczywiście kamera. Wersja Pro to opcja nagrywania w 4K w 30 klatkach, a Advanced 1080p w 60 fps. Obie kamerki zawisną na trzyosiowym gimbalu, będą „strzelały” 12-megapikselowe zdjęcia, optykę F2.8, sensor 1/2.3 cala oraz 94-stopniowe pole widzenia. Sensory matrycy będą czulsze niż w Phantomach 2.

Kolejna świetna funkcjonalność to opcje streamingu wprost na YouTube’a. Specjalna technologia DJI Lightbridge ma pozwolić na strumieniowanie (prawie w czasie rzeczywistym) jakości 720p z odległości 1.6 kilometra. Warto zauważyć, że wcześniej był to opcjonalny dodatek za 1400 dolców! Pozwoli to na nagrywanie obrazu w nieco słabszej jakości, ale od razu wrzucanie jej do serwisu online. Tutaj potrzebna będzie aplikacja na smartfon, a najlepiej tablet (na obrazkach widać, że kontroler posiada wygodny uchwyt  np. na iPada mini, który gabarytami jest tutaj najlepszy). Możemy więc podglądać widok z kamerki i w ten sposób starać się operować dronem. Z poziomu smartfona/tabletu ustawimy też ISO, migawkę, czy ekspozycję, ale manualnie można to zrobić też ze wspomnianego pada radiowego.

Nowa funkcja w aplikacji pozwala sterować wirtualnym dronem, aby lepiej nauczyć się sterować tym prawdziwym.

Aplikacja przydaje się lepiej do tworzenia przelotu na mapie, obserwacji logów dotyczących lotu, czy symulacji (można poćwiczyć bez konieczności używania prawdziwego drona, co zminimalizuje ryzyko zniszczeń podczas nauki). Co jeszcze zmieniono? Poprawiono działanie modułu GPS (lokalizacja jest też wspierana przez GLONASS). Wewnątrz budynków modele mają korzystać z nowej technologii Visual Positioning System, czyli wykorzystanie wizualnego oraz ultradźwiękowego modelu poruszania się między przeszkodami. Jeśli się nie mylę, to AR.Drone posiadał podobne możliwości. Można też wystartować nowymi dronami przy pomocy jednego przycisku, co ułatwi pracę.

Nadal ten chyba najpopularniejszy z dronów, ma też ułatwiony system sterowania (wsparty żyroskopami, obliczaniem stabilizacji itp.). Dla mnie najważniejsza jest jednak odpowiednia i coraz bogatsza współpraca z aplikacjami mobilnymi.

źródło: DJI