Hannspree Active 24
Hannspree Active 24 wygląda niecodziennie. Frotkę zintegrowano z trackerem.

Kiedy piszę, że inteligentny zegarek powinien być oferowany w różnych wariantach, zwykle mam na myśli ze dwie wielkości koperty i różnorodne opcje pasków. Wszystko po to, by propozycje były ciekawsze dla różnych grup klientów. Personalizacja jest ważna i przyciąga do zakupu. Coraz więcej producentów stosuje taki manewr i staje się już to normą. Hannspree poszło w jeszcze innym kierunku i chce sprzedawać aż cztery różne modele, które różnią się od siebie bardzo mocno. To prawdziwa rodzina smartwatchy – do wyboru, do koloru.

Jeden zegarek marka już w tym roku zaprezentowała. Jeden to widocznie za mało. Linia zostanie poszerzona o cztery nowe modele i można je podzielić na różne sekcje. Jest typowy tracker aktywności, są też hybrydy (fitness + zegarek) i bardziej stonowane „klasyki”, czyli tradycyjne inteligentne zegarki. Najciekawiej prezentuje się wariant Active 24, bo przypomina frotkę, którą przecieramy pot w trakcie treningu. Bardzo fajne połączenie kojarzących się ze sobą elementów. Oczywiście wewnątrz jest wyświetlacz, który można wyjąć, a opaskę wyprać. To najtańszy model z nowej serii – ok. 75$. Ma analizować standardowe parametry, tj. kroki, spalone kalorie, dystans, ale i pracę serca.

Następny w kolejce (idę według ceny) jest model Prime. Kosztujący ok. 90$ smartwatch ma slocik na kartę SIM. Można go jednak sparować też ze smartfonem przez Bluetooth 4. generacji i uzyskiwać na tarczy powiadomienia. Z wyglądu przypomina Samsunga Gear (drugiej generacji), gdzie też wbudowana była kamerka. Ten wariant wyposażono w aparacik 0.3 megapiksela i w całości gadżet przypomina typowy inteligentny zegarek. Dotykowy, 1.54-calowy ekranik ma 240 x 240 pikseli i posiada wgranych trochę aplikacji, które kojarzymy głównie z smart zegarkami. Jest nawet slocik na kartę microSD. Prawdziwy kombajn na rękę. Można z niego bezpośrednio dzwonić, wysyłać smsy, czy wgrać muzykę.

Legend wygląda zdecydowanie lepiej od Prime. Ma ciekawszą stylistykę i bardziej opływowe kształty. Kosztuje już 110$, czyli jest droższy, ale ubyło mu kilka funkcji. Smuklejsza koperta to efekt rezygnacji ze slotów na karty SIM lub pamięci. Nie wszystkim potrzeba takich funkcji, a liczy się bardziej wielkość gadżetu. Na pewno ten będzie prezentował się na ręce dużo lepiej. Nawet paski pasują lepiej do urządzenia – zwłaszcza te skórzane. Kwadratowa tarcza 1.54 i 240 x 240 pikseli to pewnie ten sam wyświetlacz co w Primie. Jest odporny na zadrapania i rysy, a obudowa metalowa. Wewnątrz raczej standardowe programiki z sekcji zegarkowej.

Hannspree legend

HANNspree Pulse

Zauważyłem, że sporo producentów oferuje swój smartwatch w wersji okrągłej. Jest efektowna i lepiej wygląda z analogowymi, wirtualnymi tarczami. Takiej wersji nie mogło zabraknąć pośród czterech nowych zegarków Hannspree. Jest to jednocześnie najdroższy z nowej oferty. Pulse wyceniono na 140$. Płacimy za design, bo w środku praktycznie te same opcje co w Legend, ale ze wsparciem sensorów do pomiaru pulsu (stąd pewnie nazwa). To projekt przypominający bardziej sportowy tracker z funkcjami smartwatcha. Hybryda, ale wyglądająca stylowo. Metalowa koperta, opcja eleganckich pasków, ale i motorek wibracyjny, bezprzewodowe ładowanie, no i aplikacje. Nadal nie jest to drogi zakup, ale na tle trzech pozostałych ma wyglądać najbardziej „premium”.

Przyznam, że linia Hannspree nie jest może imponująca względem liderów rynku, ale bogata oferta różnorodnych wariantów to bardzo dobry krok.

źródło: Hannspree via liliputing.com