Zdaje się, że o czajniku kontrolowanym z poziomu smartfona już na blogu pisałem. Jest rywal! Jak zawsze. Wszystko na świecie znajduje naśladowców lub przynajmniej konkurentów. Zarządzanie ciepła wodą z aplikacji mobilnej? Tak, bo żyjemy w XXI wieku. Autorzy projektu zakładają, że nadszedł czas na rewolucyjny czajniczek, czyli zdalne gotowanie wody. Są oczywiście zalety: nie musimy fatygować się do kuchni, aby włączyć wodę do zagrzania na kawę lub herbatę (o ile tylko uzupełniliśmy wcześniej go wodą!). Sam się jednak nie napełnia, więc to pół rewolucja.

WiPot jest jednak gadżetem, który docenimy głównie z rana, kiedy to nie chce nam się nawet otworzyć oczu, a co dopiero wstać i pójść do kuchni. Wszystko dzięki aplikacji mobilnej oraz podłączeniu urządzenia do sieci Wi-Fi. Telefon stanie się jakby pilotem dla czajnika. Co więcej, model wykorzystuje wcześniejsze grzanie, co ma nam zaoszczędzić czasu (chodzi o gotową wodę, gdy tylko zaprogramujemy alarm). Oszczędzić ma to cenne minuty z rana, a producent nawet wyliczył, ile to będzie w ciągu całego roku. Wiecie, że tracimy 48h w całym roku przy czekaniu aż woda się zagotuje? Ciekawe statystyki. Nie wiem jak liczone, ale załóżmy, że jakoś przekonuje.

To oczywiście nie wszystko. Nie ma chyba jeszcze na świecie takiego czajnika, który pokaże temperaturę na ekranie smartfona, a także ilość wody znajdującego się w środku. Możemy zażyczyć sobie konkretnie dopasowanej temperatury i wcale nie grzać na oko. Producent da nam wybór pięciu różnych propozycji ciepła. Mają one być dostosowane do różnych rodzajów herbaty. Czajnik będzie można też obsłużyć bardziej tradycyjnie, czyli przez specjalny panel z przyciskami w stacji dokującej dla czajnika. Dobrze, że nie wyłącznie przez smartfon!

Aplikacje przygotowywane są dla platform iOS lub Android. Jeśli myślicie raczej o kawie, to lepiej zainteresować się od razu jakimś inteligentnym ekspresem – będzie jednak droższy.

źródło: Indiegogo