O nowym modelach elektrycznych rowerów nie piszę już oddzielnych wpisów. Większość z nich i tak pojawia się w crowdfundingowych zbiórkach, więc jest okazja przekazać coś o nich w zestawieniach kampanii. Są jednak czasem takie projekty, obok których nie przechodzi się obojętnie. Wyróżniają się na tle większości pozostałych. CrownCruiser przykuwa uwagę. To wykonany z włókna szklanego smart eBike w retro stylistyce.

CrownCruiser

CrownCruiser – futuryzm + retro

Elektryczne rowery nie robią już na nikim wrażenia. Stały się normą. Większość z nich rozpoznajemy po większej ramie i dodatkach w postaci silników oraz baterii. Producenci zdają sobie sprawę, że powoli design będzie miał tu większe znaczenie i klienci będą szukać tego typu jednośladów w bardziej estetycznym wydaniu. Stylowych propozycji zresztą przybywa, ale niektóre są zdecydowanie odważniejsze. CrownCruiser poszedł na maksa. Jest rowerem, a przypomina motocykl.

Brytyjska marka połączyła futurystyczne kształty ze stylem retro. Widać to zresztą na pierwszy rzut oka. Dostrzeżemy klasyczne wzornictwo, ale wszystko jest w nowoczesnym wydaniu. Rama typu monocoque została wykonana z bardzo lekkiego włókna węglowego. Nadano jej kształt nawiązujący do cruiserów, więc dla dość konkretnej grupy odbiorców. Producent liczy jednak, że nietypowy format będzie kusił też szerzej. Ma do tego podstawy. Design naprawdę udany, choć nie wszystkim przypadnie oczywiście do gustu. Plus jednak za odwagę!

CrownCruiser – osiągi

No dobra, wygląd wyglądem, ale co skrywa cała konstrukcja pod spodem? Liczymy w końcu, że tak efektowny rower będzie też adekwatnie jeździł. Nie jest to wyczynówka. Raczej odmiana typowo miejska. CrownCruiser był budowany przez ekspertów z trzech dziedzin: lotniczej, energetyki (zrównoważonej) oraz motorowej. Stąd pewnie ta linia oraz pojedyncza rama.

Z uwagi na różne restrykcje dot. poszczególnych rynków, firma przygotowała dwie odmiany swojego pojazdu. Na region brytyjsko-unijny jest silnik 250W (z przepisowym 25 km/h), natomiast na amerykański – 750W (z nawet do 50 km/h). W przypadku tego pierwszego mamy wyłącznie asystę. W drugim jest jeszcze opcja „gazu”. Baterie 36-V/11.6-Ah lub 48-V/14.5-Ah są oczywiście wyjmowane do ładowania. W przypadku tryby wsparcia asystą dadzą maksymalny zasięg 160 km.

Część pozostałych elementów też wykonano z włókna węglowego. Dorzucono odpowiednie zawieszenie (RockShox) oraz hamulce tarczowe (opcjonalnie nawet 203 mm Magura MT4 Estop). Sprawdziłem jeszcze w specyfikacjach inne ważne parametry. Maksymalny udźwig to aż 150 kg. To pewnie zasługa lekkości całej konstrukcji, która razem z baterią waży ledwie 25 kg (porównując do wizualnego, „ciężkiego” odbioru). Oczywiście oświetlenie jest zintegrowane. Lampy LED mają 2000 lumenów jasności.

CrownCruiser jest smart elektrykiem

Czas przedstawić inteligentne rozwiązania. Twórcy podkreślają, że to nowoczesny smart ebike, więc jakieś minimum musi w tym zakresie zaoferować. Przede wszystkim jest specjalne mocowanie na smartfon. W ramie bezprzewodowe ładowanie telefonu w trakcie jazdy. Aplikacja na iOS lub Androida ma pozwolić odczytywać przekaz i statystyki, a więc i aktualne osiągi. Łączność jest bezprzewodowa – przez Bluetooth. Są czujniki anykradzieżowe, namierzanie GSM oraz żyroskopowe rozpoznawanie upadku/wypadku, czyli automatyczne powiadamianie.

No i na zakończenie wypada podać planowany cennik. CrownCruiser planuje wystartować w crowdfundingowej kampanii na Indiegogo (co potwierdza zresztą moje słowa we wstępie, że tego typu jednoślady pojawiają się właśnie na platformach ze zbiórkami funduszy) jeszcze w lipcu. Najniższe kwoty będą tam osiągały 3150$, ale na pewno finalnie będzie znacznie drożej.

źródło: crowncruiser.bike