Vivo sprzedaje własne smartfony, ale ma też serię iQOO, a właściwie submarkę, która na wybranych rynkach jest oferowana pod własnym, niezależnym brandem. Chińczycy przedstawili właśnie kolejny wariant z takiej oferty. Model Vivo iQOO U3. Mid-range ze wszystkimi kuszącymi od niedawna standardami, a przy okazji pod lżejszy gaming. Na razie oferowany głównie na rynek rodzimy. Znalazłem go w sprzedaży wyłącznie na chińskim jd.com.

Vivo iQOO U3

Vivo iQOO U3 – ekran 90 Hz

Pierwszym standardem, na który zwróciłbym uwagę jest ekran z odświeżaniem 90 Hz. Myślę, że w 2021 roku taki parametr powinien być już na rynku normą. Droższe telefony starają się uzyskiwać 120/144Hz, więc te ze średniej półki powinny posiadać więcej niż 60. Naturalnie jest to panel LCD, więc możliwe, że płynność nie będzie aż tak efektowna jak w OLEDach, ale zawsze to więcej klatek na sekundę.

Wyświetlacz w iQOO U3 ma klasyczny już dla dzisiejszych czasów format bezramkowy. Z zaobleniami i wcięciem na selfie. Przekątna wynosi tu 6.58 cala, a więc jest naprawdę spora. Dobra dla multimediów. Rozdzielczość też niczego sobie. Full HD+. Jeśli chodzi o odświeżanie w kontakcie z palcem to tu dostarczono 180 Hz. Jest HDR10.

Vivo iQOO U3 – chłodzony cieczą

To teraz wnętrze. Vivo iQOO U3 pracuje na Dimensity 800U od MediaTek. To dość świeży układ i od razu z modemem 5G, więc jest przygotowany na aktualne normy. Chip niezły (jak na tę kategorię), a do tego z chłodzeniem cieczą, więc wraz z przyzwoitym ekranem będzie nadawał się do grania. Nie jest typowo gamingowa jednostka, ale pograć w średnio-wymagające gry się uda. Smartfon ma posiadać dwie konfiguracje pamięci operacyjnej. Coś nie widzę czytnika kart pamięci. Od razu podam ceny w juanach:

  • Vivo iQOO U3 (6/128 GB) – 1498 juanów (ok. 840 zł bez podatków i ceł)
  • Vivo iQOO U3 (8/128 GB) – 1698 juanów (ok. 950 zł bez podatków i ceł)

Vivo iQOO U3 – bateria 5000 mAh

Jeśli chodzi o aspekty fotograficzne to tutaj jest akurat poniżej standardów. Frontowy sensor ma 8 megapikseli. Tylny moduł przypomina wizualnie telefony z wyższej półki, przynajmniej w układzie aparatów. Sprytnie je ułożono. Ten główny u góry, a niżej dwa oczka, z którego jedno to lampa, ale sugestia jest jasna. Niby trzy pola. Główny aparat ma tu 48 megapikseli (f/1.79) z łączeniem czterech sąsiednich pikseli do większej czułości w ciemnych warunkach. Towarzyszy mu czujnik głębi 2 mpx. Jest EIS, nagrywanie 4K itd.

Bateria też dobra, bo o pojemności aż 5000 mAh. Przyznam, że powoli ta wielkość przestaje mi imponować, bo faktycznie pojawia się już w co drugim telefonie z Androidem. To dobrze, ale pamiętajmy, że ekrany mają dziś zwykle w przybliżeniu po te 6.5 cala, więc energii potrzeba. Jest do tego szybkie ładowanie 18W. Co tam jeszcze warto odnotować? Nie zabrakło portu słuchawkowego 3.5 mm, czytnika palca na boku, Bluetooth 5.1, odblokowywanie twarzą, dual SIM. Android 10 – dlaczego już nie 11? Możliwe, że kiedyś ta specyfikacja trafi do jakiegoś Vivo przeznaczonego na polski rynek, ale pod inną nazwą.

źródło: vivo.com, foty z jd.com