Odtwarzacz muzyczny Apple w wersji iPod Touch powoli odchodzi w zapomnienie. Pojawiło się pięć generacji i wszystkie sprzedawały się bardzo dobrze, ale z każdym kwartałem roku ich udział spada. Co się dziwić, jak rolę playera przejmują już smartfony. Po co zatem korzystać z iPoda jako oddzielnego źródła muzyki? Wierzcie lub nie, ale ja wciąż ze swojego korzystam. Kiedyś był dla mnie tańszym dostępem do iOS, a teraz po prostu słucham na nim jedynie muzyki. Jak na drugą generację (miałem i pierwszą) bateria trzyma mi jeszcze całkiem dobrze. Nieco z sentymentu piszę więc o planach Apple w związku z obecnym modelem.

Gigant z Cupertino rzadko odświeża Toucha, bo i chętnych mniej, jednak nadal trzyma gadżet w ofercie. Niedawno obniżono nawet cenę i zaproponowano budżetowy wariant (16 GB), żeby jeszcze coś wycisnąć z iPoda z dotykowym ekranem. Pozbawiono go kamerki, wydano w jednym kolorze obudowy. Kosztował 229 dolarów i wciąż nie przyciągał klientów. Myślę, że Apple poszło po rozum do głowy i zareagowało na sytuację. Dodano do niego 5-megapiskelowy aparacik iSight oraz wzbogacono paletę barw obudowy. To nie wszystko. Mimo upgrade’u możliwości, spadła cena. Teraz kosztuje 199$. Czy to zwróci większą uwagę na dogorywającego iPoda?

Są i bardziej pojemni bracia. 32 GB kosztuje 249$, a 64 GB 299$. Dużo, ale aż 0 100 dolarów mniej niż dotychczas. Oczywiście wszystkie można już zamawiać ze sklepiku Apple. iPoda Touch można potraktować także jako odtwarzacz muzyczny, konsolkę do gier, przeglądarkę internetową i dostęp do aplikacji z AppStore. Na siłę mógłbym znaleźć powody do jego zakupu, ale to nie ma sensu. To po prostu najtańszy możliwy sposób, by zaznajomić się z iOS, posiadać w domu dodatkowy model do zabaw na multiplayer, czy dać do dzieciakowi do ręki niedrogi sprzęt multimedialny.

 źródło: Apple.com