Nie chcę siać fermentu i oceniać z góry, ale zauważyłem jedną dziwną rzecz u niektórych kobiet. Wcale nie muszą dużo ćwiczyć, żeby poprawić sobie humor – mam na myśli: zmniejszyć poczucie zerowej aktywności. Można sobie wmówić, że się ćwiczy, choć w praktyce robione są krótkie dystanse i towarzyszy im niezbyt duże spalanie kalorii. Ważne, że sesja zaliczona. To nie jest jakaś ogólna przypadłość jedynie u pań, ale zdecydowanej większości wystarczy poczucie pobytu na treningu i jakiegoś tam ruchu. Doceniam za to dziewczyny robiące po minimum kilka kilometrów i dłuższą aktywność. Nie zawsze jest jednak czas na regularne ćwiczenia – to fakt.

Wydaje się, że i dla tej grupy użytkowników jest odpowiednia bransoletka fitness. Mira to kierowany wyłącznie do kobiet ubieralny tracker sportowy, ale o nieco innym wykorzystaniu. „Inspired by woman for woman” – czyli projekt stworzony przez damską ekipę specjalnie dla swoich koleżanek. Według autorek ma to być nieco inny gadżet niż konkurencja. Całkowicie nowa sekcja ubieralnych technologii (ile razy już to słyszę?). Panie od Mira zauważają, że są użytkowniczki, które nie mają czasu spędzać godzin czasu na siłowniach lub sesjach jogi kilka razy w tygodniu. To kobiety posiadające rodziny, rozwijające kariery, dla których najważniejsza jest odpowiedzialność.

To znów próba wytłumaczenia niechęci do ruchu (moim zdaniem) – taka prawda! Nie powiedzą tego oczywiście wprost, ale okrężną drogą. Nieważne. Mam wrażenie, że chodzi o to, by leniuszki też miały swój tracker aktywności i nie zazdrościły wyników naprawdę aktywnym koleżankom. Już sam wygląd gadżetu pokazuje, że ważniejszy jest styl bransoletki. Ma dobrze komponować się z resztą ozdób na ręku. Sam system będzie motywował podobnie do wielu innych urządzeń do monitorowania aktywności, ale w troszkę inny sposób. Ogólnie pomysł dobry, bo jest pewnie na to popyt. Ja wolę jednak widzieć w użyciu prawdziwe bransoletki analizujące ruch, a nie dziwne substytuty do oszukiwania samego siebie.

Projekt Mira zakłada, że to iż nie jesteśmy w stanie zrobić dziennie po kilka kilometrów, nie znaczy, że nie dbamy o swoje zdrowie i kondycję. Inaczej mówiąc: cieszmy się każdym zrobionym krokiem, bo to już coś! Bullshit! Znów oszukiwanie samego siebie. Zaletą tego jest jednak to, że może to być pierwszy krok do zainteresowania się prawdziwą aktywnością i monitorowaniem rzeczywistej, sportowej aktywności. Gadżet przygotowano w wygodnej formie, bo można go też odczepić z bransoletki i przypiąć do ubrania. Myślę, że sama idea rozruszania leniwej części społeczeństwa jest super, bo nie można zniechęcać mało aktywnych zbyt ciężkimi treningami na początek. Boli jednak, że potrzeba aż takiego dziwnego kręcenia słowami, żeby wmówić komuś, że jest dobrze.

Z drugiej jednak strony być może dobrze, że naprawdę zapracowane panie z dziećmi do wychowania, mogą jednak poczuć się lepiej przez jakąkolwiek aktywność ruchową. Mira bierze udział w kampanii na Kickstarterze, gdzie szukać środków do sfinansowania projektu.

źródło: Kickstarter