Wielokrotnie pisałem już o przeróżnych pojazdach elektrycznych. Od hulajnóg, aż po motorowery (taki nawet testowałem – link załączyłem w powiązaniach). Dzisiaj elektryczne silniki pozwalają na budowanie mniej typowych konstrukcji. Z tych bardziej niszowych wymieniłbym podwodne skutery. BMW przygotowało coś naprawdę odlotowego i to dosłownie. Wspólnie z Designworks stworzono Electrified Wingsuit – skrzydło z silnikami odrzutowymi.

BMW Electrified Wingsuit

BMW Electrified Wingsuit

Stroje ze „skrzydłami” a’la latające wiewiórki są popularne szczególnie w szybowaniu z wysokich gór. Są nawet specjalne trasy, gdzie tego typu sporty ekstremalne ściągają mnóstwo ochotników (wielu na tych zboczach zginęło). Chyba nawet RedBull obejmuje patronatem jakieś zawody w tym stylu. Electrified Wingsuit to coś na wzór opisywanego rozwiązania, ale z dodatkiem silników elektrycznych BMW.

Oczywiście nie mówimy o jetpacku. Electrified Wingsuit nie wzniesie nas w powietrze. Celem silników jest dłuższe utrzymanie „pilota” w powietrzu, czyli dorzucić prędkości i ogólny czas przelotu. Nadal wszystko będzie bazowało na spadaniu, ale bardziej kontrolowanym dzięki silnikom. Niemiecka marka pokazała też udaną próbę, w której uczestniczył Peter Salzmann – profesjonalny skoczek i nurek. Specjalizujący się w skrajnych aktywnościach.

BMW eDrive teraz w powietrzu

Dla BMW temat elektryfikacji pojazdów nie jest niczym nowym. Eksperymentalne BMW i3 (które także testowałem w ramach usługi Innogy Go) stało się jednym z popularniejszych autek na akumulator na rynku. Technologie eDrive mają teraz pokazać swoje możliwości także w powietrzu. Electrified Wingsuit ma używać dwóch silniczków po 7.5kW, dających łącznie 25000 obrotów na minutę przez maksymalnie 5 minut.

Moduł z wirnikami mocowany jest pod brzuchem, bo tylko tak dało radę połączyć ciąg z powierzchnią nośną między rękami i nogami. Maksymalna prędkość jaką udało się rozwinąć dzięki silnikom to 300 km/h. Stworzenie stroju zintegrowanego z technologiami BMW zajęło zespołowi trzy lata. Sam test wymagał w powietrzu aż dwóch dodatkowych kaskaderów, którzy pomogli wylądować Salzmannowi. Chyba nie zapowiada się, by konsumencki model pojawił się w najbliższym czasie. To raczej pokaz możliwości i promocja marki z Bawarii. Chyba, że tematem zainteresuje się wspomniany RedBull, który lubi inwestować w takie rzeczy.

źródło: BMW