Pierwszy wniosek jaki można wysnuć patrząc na Ziosk jest jeden – koniec ze stanowiskiem kelnera! Czy tak jednak będzie? Niekoniecznie. Tablet z kompleksową obsługą nie zastąpi przecież człowieka, który potrawę musi przynieść (no chyba, że w restauracji zainstalowano system do automatycznego podawania talerzy na taśmie). Gastronomia flirtuje z nowatorskimi rozwiązaniami, ale kelner to kelner. Ja bym z niego nie rezygnował. Ziosk wcale nie ma takiego zamiaru. Ma pomóc, ale raczej nie eliminować pracowników. Dobre restauracje mają dużo roboty, więc ludzie z obsługi będą mogli zająć się czymś innym.

ziosk

Stacja Ziosk jest już w USA w ponad 1500 lokalizacjach i usprawnia proces zamawiania bezpośrednio ze stolika. Idea jest banalna: zamiast czekać na podejście kelnera, składamy zamówienie na dotykowym ekranie 7-calowego tabletu z Androidem. Odpowiedni system ułatwi nam zadanie. Manu jest zawsze aktualne, więc to co widzimy mamy zawsze do dyspozycji. Oczywiście nie brakuje odpowiednich zdjęć posiłków i wszelkich danych na temat zamówienia. Elektroniczne menu jest na stoliku obok nas i stale dostępne do kolejnych zamówień.

Oczywiście rozwiązanie jest zintegrowane z kasą, więc można natychmiast zapłacić i uzyskać rachunek. A co z napiwkami? Nie ma kelnera, nie ma potrzeby dawania napiwków? Oczywiście, że nie. Na ekranie można przydzielić procentowy tip i opłacić rachunek z nim. Korzyści z takiej platformy jest wiele. Restauracja ma większy przerób, bo i szybciej zamawiane są posiłki. Klienci nie czekają tak długo. Producent wyliczył, że średnie przyspieszenie całej procedury związanej z zamówieniem skraca się z 5 do 10 minut. Jest też efekt łatwości zamówienia, który znamy z zakupów internetowych. Mamy szybszy i łatwiejszy dostęp do zamówień, więc prawdopodobieństwo kolejnego jest zwiększone.

ziosk 2

ziosk 3

Ponoć zalet jest więcej. Ziosk twierdzi, że klienci chętniej korzystają tak z programów lojalnościowych i chętniej oceniają obsługę i zamówienia. Nie zabrakło kilku nowoczesnych opcji. Tablety pomagają robić grupowe selfie przy stolikach i pomagają promować restauracje w sieciach społecznościowych.  Chyba są też jakieś opcje korzystania z dodatkowych aplikacji, które angażują klientów. Wyobrażam sobie jak tłuste muszą być potem ekrany. Doliczmy do tego niskie koszty implementacji rozwiązania w placówce oraz niewielki podział zysków z obsługi (zawsze mniejszy niż zatrudnienie kelnera). Model tego rozwiązania rozwija się w odpowiednim kierunku i daje sytuację win-win-win (wszystkie trzy strony są zadowolone: klient, restauracje i producent Ziosk).

Wyczuwam tylko jedną wadę – roboty i elektronika znów mogą odebrać pracę wielu pracownikom. Większe sieci zatrudniają przecież mnóstwo ludzi.

źródło: Ziosk via gizmag.com