Od piętnastu lat przenośna pamięć USB zachowuje, mniej więcej, tą samą formę. Transfer przyspiesza, ale format jest ciągle zbliżony.  Pora na coś nowego? Czy może firma BeanBeam niepotrzebnie próbuje silić się na coś oryginalnego? Producent ten przygotowuje model Pinto, czyli pamięci w postaci bransoletki, w której znajdzie się przestrzeń na dane. Co więcej, dostęp do plików możliwy jest wyłącznie bezprzewodowo. Nie ma w niej złącza do portu USB. Ma przypominać ubieralny gadżet – nawet ozdobę lub nowoczesną biżuterię. To projekt będący jakąś alternatywą dla chmur. Komunikacja odbywa się poprzez Bluetooth. Ładowanie też jest bezprzewodowe.

Można powiedzieć, że to fizyczny odpowiednik dysków internetowych. Zauważę, że pomysły owijania nadgarstka giętkim pendrivem już były. Pinto nie jest takim czymś. Żadnych portów. W środku 32 lub 64 GB na nasze pliki, co uważam za wystarczające w obecnych czasach. Autorzy zapewniają, że taka bransoletka z naszymi danymi ma być kompatybilna z większością urządzeń z modułem Bluetooth. To sugeruje, że spokojnie wykorzystamy ją z mobilnym sprzętem, do którego pewnie potrzebna będzie jakaś dedykowana aplikacja. Na razie nie sprecyzowano szerzej tego tematu. Możemy jednak zakładać, że projekt powstał właśnie po to, by współpracować ze smartfonami i tabletami.

Dane przechowywane w ubieralnym modelu mają być chronione hasłem, więc w razie zgubienia pamięci nie trzeba będzie się specjalnie tym martwić (poza utratą danych…). Stylistycznie inżynierowie się spisali. Skonstruowali ciekawy wizualnie gadżet z zakrzywionym, wygodnym układem i gumowym paskiem. Jest mobilny, a gabaryciki pasujące wielkościowo do noszonych urządzeń. Z pewnością widok wynalazku od razu skojarzy nam się z najnowszą, ubieralną technologią. Żeby transferować sobie pliki trzeba będzie zadbać o podładowywanie mini akumulatorka. Możliwe jest to przy pomocy magnetycznego złącza (podobnie jak w Apple Watch) lub płaskiej stacji.

Pasek przygotowano z miękkiego sylikonu, by możliwe było wygodne pracowanie z opartym na biurku nadgarstkiem. Wiecie co? Wygląda na to, że podczas pracy przy kompie możliwe będzie zasilenie bateryjki bez zdejmowania gadżetu z ręki (trzeba tylko oprzeć ręka na matce do ładowania). Pinto jest ciekawym pomysłem do gromadzenia i przenoszenia danych, ale to wciąż prototyp, który niebawem weźmie udział w kampanii na Indiegogo, gdzie spróbuje zebrać środki na jego produkcję. Prawdopodobnie wtedy dowiemy się też więcej na jego temat, bo nie sprecyzowano daty premiery, ani cen. Nie wiem jak wy, ale ja bym chętnie coś takiego kupił. Tylko pojawia się problem: coraz mniej miejsca na ręce do noszenia wszystkich ubieralnych gadżetów.

źródło: beanbeam.com via gizmag.com