Mój blog to głównie tematyka elektroniki i nowych technologii, ale jestem też fanem kina. Oglądam dużo i często i myślę, że wyrobiłem sobie już gust, ale też obiektywizm pozwalający mi na odpowiednie oceny filmów. Postanowiłem rozpocząć nową serię krótkich artykułów na temat niedawno obejrzanych filmów. Krótkich recenzji, w których nie będę spoilerował i zbytnio zanudzał. Oczywiście w większości będą to wybrane tytułu, które ja osobiście mógłbym polecić. Nie tylko nowości, choć zapewne w większości. Postaram się podawać Wam ciekawe propozycje, dodając własne zdanie o filmie. Innymi słowy: polecać i ewentualnie przygotowywać na seans. Nie wszystko, co obejrzę, będę recenzował. Tylko wybrane pozycje, które mogą zaciekawić lub są w danym czasie w trendach.

Dwóch papieży – Benedykt XVI vs Franciszek

Dwóch papieży
fot. netflix.com

Doszedłem do wniosku, że na początek warto trochę nakreślić ogólne postrzeganie sytuacji Kościoła, by lepiej zrozumieć „Dwóch papieży”. W 2013 roku abdykował Benedykt XVI, a zastąpił go Franciszek (Jorge Bergoglio), co sprawiło, że doszło do pewnego precedensu. W Watykanie wciąż panuje jeden papież, ale ten drugi jest „emerytowany”. To nie pierwszy z papieży, który zrzekł się stanowiska, ale ostatnim razem było to sześć wieków temu, więc sytuacja we współczesnym świecie nadzwyczajna. Powód? Oficjalnie: trudności ze zdrowiem Josepha Ratzingera. Nieoficjalnie: kryzys, któremu nie pomagały problemy z księżami oskarżanymi o pedofilię.  Ogólny obraz od kilku lat jest jasny – Benedykt XVI jest kojarzony z obroną konserwatyzmu, a Franciszek z odnową. Niestety wszystko łączy się też z walką lewicy z prawicą.

Dwóch papieży przedstawia sytuację, która próbuje zobrazować sytuację, która miała miejsce na początku 2013 roku, gdy poznaliśmy 266. biskupa Rzymu. Film jest luźnym odwzorowaniem tamtejszych wydarzeń, które na jednym polu mają faktyczny związek z faktami, ale na drugim już raczej własną próbą interpretacji. Temat podjął Netflix, co być może już na wstępie powoduje u różnych odbiorców inne podejście do produkcji. Jednego warto być pewnym – to nie biografia, a próba przedstawienia dwóch różnych stanowisk. Moim zdaniem, w trochę nierównych proporcjach, ale to już postawiam do oceny widzom. Ci, którzy lepiej orientują się w sytuacji Kościoła, będą rozczarowani. Ci, którzy w ogóle nie śledzą losu Stolicy Apostolskiej, nie będą mieli nawet pojęcia, że informacje są naginane na korzyść jednej ze stron „konfliktu”. Niewątpliwie jest to jednak całkiem ciekawa konfrontacja stanowisk, jak i starcia idei. Seans warty obejrzenia, choć trochę z przymrużeniem oka. Nie jest to dokument!

Anthony Hopkins i Jonathan Pryce

Nie będę ukrywać, że do filmu przyciągnął mnie Anthony Hopkins i jeden z wywiadów, jakich udzielał już po nagraniu materiału. Znam warsztat tego aktora i wiem, że do roli przygotowywał się perfekcyjnie. Podobno bardzo często sugerował reżyserowi swoje własne przemyślenia na temat poszczególnych scen, by jak najwierniej odwzorować graną przez siebie postać. Trzeba tu oraz razu przyznać, że obie role wypadły przekonująco. Z racji większego podobieństwa to Jonathan Pryce wypadł trochę naturalniej, ale ogólnie aktorów dobrano perfekcyjnie. Dwóch papieży trzeba obejrzeć chociażby z uwagi na wspomniany duet. Widzimy go przez zdecydowaną większość filmu, przerywanego retrospekcjami (głównie z życia Bergoglio). Wydaje się nawet, że to jemu poświęcono produkcję. Da się to szybko zauważyć, stąd moje zdanie o nierównym przedstawianiu Ratzingera i Bergoglio. Ja odebrał to jak laurkę względem Franciszka i surową ocenę Benedykta XVI.

Franciszek jest prezentowany nieco pozytywniej, a jego historia nawet lekko wybielana (nomen omen). To skromny człowiek, ale z kontrowersyjną przeszłością, gdy był duchownym w Argentynie. Nie da się zatem do końca poważnie ocenić całej produkcji, bez pewnej myśli, że została przygotowana na jakieś zlecenie. Stara się być neutralna, ale co bystrzejszy odbiorca połapie się, że stanowisko jest widzowi narzucane. Nie przez podawanie nieprawdy, ale właśnie z uwagi na nieco tendencyjne dystrybuowanie przekazu. W moim przekonaniu proporcje pozytywnego przekazu są 7:3 na korzyść Franciszka. Przez dwie godziny słuchamy stanowczego, konserwatywnego Benedykta i skromnego, prostego jezuity. Postacie są jednak dzięki temu dużo wyraźniejsze, a ich stanowiska konkretniejsze. Mamy spór na linii obrony wiary w starym ładzie (teolog Ratzinger) z koncepcją zmian (Bergoglio). Wszystko w postaci pewnego rodzaju pokuty Benedykta XVI i błagającego o przyjęcie kardynalskiej emerytury – przyszłego papieża Franciszka. Los sprawił jednak, że stało się odwrotnie. To ten pierwszy zrzekł się urzędu, a drugi otrzymał szansę odpokutowania haniebnych (jego własnym zdaniem) czasów „kolaboracji” i to na najwyższym możliwym stanowisku. Dodatkowo dużo w tym wszystkim uproszczeń, a nawet zwykłych stereotypów, ale to już wolność interpretacji reżysera.

Dwóch papieży – podsumowanie

Dwóch papieży prezentuje obu duchownych bardziej prywatnie, a do tego w pięknych sceneriach Watykanu oraz pensjonatu Benedykta. To dosyć ważne, bo oznacza, że Kościół musiał zezwolić na kręcenie scen na ich terenie. Nie można posunąć się do stwierdzenia, że wszystko autoryzował, ale udostępniając mury kilku sal, w jakiś sposób zaakceptował przekaz. Jestem ciekawy ocen dwóch najważniejszych osób, o których przecież jest film. Obawiam się jednak, że nie poznamy ich zdania. Produkcja nie odpowiada na żadne z ważnych pytań o przeszłość i przyszłość Kościoła, a lekko o nie zahacza. Dyskusja odzwierciedla stan duchowy obu stanowisk i to raczej w nieco fikcyjnej ich interpretacji. Mam nawet wrażenie, że jest tu sporo celowych niedopowiedzeń, a także wplątywania wątków lekko komedyjnych. Te na końcu są najzabawniejsze, ale na tym etapie Meirelles mógł pozwolić sobie na więcej luzu.


Ogólny odbiór ma być pozytywny i tak też się dzieje. Benedykt XVI się „zmienia”, a Franciszek przyjmuje ciężar nowej roli, której tak bardzo nie chciał przyjąć. Nowy papież nie potrzebował PRowej pomocy filmem, bo swoją postawą sam przedstawił swoją osobę wyraźnie, ale najwyraźniej postanowiono ocieplić mu wizerunek jeszcze bardziej. To trochę przewrotne, że pod koniec 2019 roku na Placu Świętego Piotra Franciszek sam to wszystko trochę popsuł, ale trzeba przyznać, że incydent z pociągnięciem go za rękę był niecodzienny. Za agresywną reakcję potem przeprosił. Przypominam, że w zeszłym roku odbył się też synod amazoński, gdzie podejmowano bardzo niewygodne tematy. Kto wie, może pojawi się jeszcze kiedyś jakiś drugi film, ale tym razem bardziej dokumentalny? W przypadku Dwóch papieży otrzymujemy kino „inspirowane prawdziwymi wydarzeniami”, ale mogące kształtować świadość odbiorcy. Moja ocena: 6+/10.