Crowdfunding tygodnia
Zobacz też: najlepszy crowdfunding vol. 78

Często prezentuję nowości prosto z crowdfundingu. Takie projekty, które wyglądają ciekawie, nietypowo i oryginalnie. Rozwiązania potrzebujące wsparcia finansowego, by realizować koncepcje na masową skalę. Niestety nie o wszystkich jestem w stanie w ciągu tygodnia napisać. Postanowiłem zbierać info na temat tych najbardziej wyjątkowych w jednym artykule. W każdym tygodniu zamierzam publikować wpis zbiorczy – o gadżetach z Kickstartera, Indiegogo i innych tego typu platform. Wybieram je czysto subiektywnie, a części z nich poświęcam nawet więcej czasu w oddzielnych postach. Oto przegląd najciekawszych (i czasem też dziwniejszych) propozycji.

Czym w ogóle jest crowdfunding?

Crowdfunding – kampanie promujące nowe, unikatowe, oryginalne projekty oraz koncepcje, które mogłyby nie mieć szans na realizację w innej formie jak zbiórka funduszy. Trwające kilkadziesiąt dni akcje poszukujące fundatorów to najczęściej startupowe wizje, potrzebujące środków na masową produkcję i dopracowanie prototypu. Wyroby takie realizują się przeważnie w kilka miesięcy po zebraniu pieniędzy, a kuszą klientów sporo tańszą ceną w zamian za pomoc w finansowaniu. Niekiedy się nie udaje z doprowadzeniem produktu do końca. Wtedy kasa wraca do wspierających (zdarza się jednak inaczej).

Na blogu przedstawiam wiele propozycji z serwisów crowdfundingowych znacznie obszerniej. Wszystkie artykuły znajdziecie pod tagiem “crowdfunding“. EDIT: postaram się publikować krótsze zestawienia, ale częściej! Poniżej pierwszy taki post z tej serii.

1. Kibus – automat gotujący czworonogom

Gadżetów do automatycznego serwowania zwierzakom karmy jest od liku. Nie są to skomplikowane konstrukcje, bo wystarczy, by o wyznaczonej porze otwierały zapadnię i zsypywały garstkę „chrupków”. Kibus jest bardziej zaawansowany. Gotuje pieskom ciepłe posiłki! Sam! Raz na tydzień napełniamy stację suchym żarełkiem (2kg) i wodą (4 litry), a potem mamy spokój z karmieniem. Urządzenie samo podgrzewa i nawadnia zwierzętom dania. Cała procedura gotowania trwa 6 minut. Porcje są podgrzewane do 38 stopni, by nie były zbyt ciepłe.

Wyróżnienie za: automatykę w podawaniu zwierzakom żarcia

Czytaj więcej na: Kickstarterze

2. Sonik – miękka opaska z kostnym przewodnictwem

Przekazywanie dźwięku przez kostne przewodnictwo jest już na rynku od wielu lat. Mało który producent wykorzystuje jednak ten sposób dostarczania muzyki do naszych uszu. Ma on swoje wady i zalety. Wadami jest jakość (akustyka nie zawsze daje odpowiednie efekty). Zaletą jest otwarta konstrukcja, nie zamykająca nas na zewnętrzne otoczenie. Sonik to sportowa opaska w takiej właśnie technologii. Od razu z Bluetooth 5.0, by spełnić wszystkie współczesne standardy połączenia. Oczywiście z zestawem słuchawkowym, czyli sterowaniem. Waży tylko 25 gramów. Bateria wystarcza na 4 godziny pracy. Elektroniczny moduł jest łatwo odpinany, więc materiał można wyprać.

Wyróżnienie za: komfortowy format „słuchawek” do treningu

Czytaj więcej na: Kickstarterze

3. 360VRFit – trening z VR

Już kilka razy na blogu prezentowałem połączenie gogli z ćwiczeniami fitness. Część gier jest nawet przystosowana do bardzo aktywnej zabawy, więc pozwala spalić sporo kalorii. Część z tytułów podchodzi do tematu bardziej profesjonalnie. 360RFit to czujnik przekształcający maszyny znane z siłowni w peryferia dla wirtualnej rzeczywistości. Mają włączać je przez integrację w bardziej interaktywny zestaw do treningu. Powstała cała platforma, w której można rywalizować ze znajomymi online. Oczywiście w środowisku 360 stopni. Gamifikacja uwzględnia 6 aplikacji, zbiera ruch w 3D i zapisuje wszystko w profilu przypominającym te od naręcznych trackerów.

Wyróżnienie za: integrację maszyn sportowych ze światem VR

Czytaj więcej na: Kickstarterze

4. JABII – interaktywne pojedynki z aplikacją

JABII to kolejny gadżet do aktywnego spędzania czasu, ale już bez gogli VR. Jest za to aplikacja mobilna na smartfony, która jest ważną częścią rozgrywki. W walkach uczestniczy śmieszna „piącha” na wysięgniku, który rozwija się kinetycznie, więc potrzebne jest wyprowadzenie ciosu. To kontaktowa zabawa, ale nie robiąca krzywdy. Trzeba tylko pamiętać o metrowym zasięgu. Coś jak szermierka. Telefonem pojedynki są rejestrowane, a każdy ruch zapisywany, więc można oglądać wszystko w efektowniejszy sposób – niczym w AR. Są tu też diody LED do wizualizacji RGB, czujniki zbliżeniowe oraz akcelerometry i żyroskopy. Bluetooth 5.0 w kontrolerach prześle całość do smartfona.

Wyróżnienie za: aktywną i zabawną formę spędzania czasu.

Czytaj więcej na: Indiegogo

5. Kalea – domowy kompostownik

Od jakiegoś czasu także w Polsce musimy segregować śmieci w dokładny sposób. Najbardziej problematyczne są odpady organiczne. Muszą wędrować do kubła z bio, a więc być wyrzucane dość często (bo niestety szybko się rozkładają). Kalea jest urządzeniem przygotowanym specjalnie do tego celu. To kompaktowy kompostownik, pozwalający ograniczyć wędrowanie do śmietnika. Najważniejszą zaletą produktu jest szybkość jego działania. Kompost powstaje już w dwa dni! Są dwie komory. Ta pierwsza zbiera świeże odpady, natomiast przyciskiem skierowujemy je do niższej warstwy, gdzie rozpoczyna się proces rozkładania. Cały sprzęt posiada zoptymalizowany proces kompostowania. Mam na myśli temperaturę, napowietrzanie i wilgotność. Oczywiście bezzapachowo. Finalny produkt można rozrzucić w domowym ogródku.

Wyróżnienie za: kompaktowy format i szybkie kompostowanie

Czytaj więcej na: Kickstarterze

6. WhiteShark Tini – podwodny skuter

Podwodne skutery zaczynają przyciągać klientów, a to z uwagi na coraz przystępniejsze ceny, coraz mniejsze gabaryty i większy wybór (mocy i prędkości). Większość tego typu gadżetów trafia na crowdfunding, bo to najlepsze miejsce do realizacji projektu i znalezieniu wystarczającego wsparcia. WhiteShark Tini to model, który można używać na kilka sposobów, więc łączy cechy kilku odmian. Firma Sublue (wykupiła rywali WhiteShark Mix Pro i Seabow) skonstruowała pojedynczy motorek działający w dwóch trybach: 1.1 lub 1.4 metra na sekundę. Można dzięki nim zejść na głębokość nawet 30 metrów i poruszać się na jednym ładowaniu do 45 minut (ładowanie trwa 2h). Ma specjalną funkcję dryfowania, działa też jak silnik do łódki, ma zdalną kontrolę oraz możliwość podłączenia kamerki akcji. Tini oznacza, że rozmiary są niewielkie, więc można połączyć dwie sztuki w mocniejszy sprzęt ciągnący w tandemie. Wtedy maksymalna prędkość rozwinie się do 2 m/s.

Wyróżnienie za: kompaktowy format i szeroki zakres wykorzystania

Czytaj więcej na: Kickstarterze

7. Kokoon NightBuds – smart zatyczki do uszu

Kokoon oferowało już słuchawki do spania, ale w nausznej wersji. Teraz w crowdfundingu pojawiły się ich miniaturowe odmiany douszne. Już bez EEG, ale nadal z całkiem konkretnymi funkcjami do monitorowania oraz wprowadzania w sen. Konstrukcyjnie gadżet nie przypomina typowych słuchawek, bo część elektroniki znajdzie się na tyle głowy. Wszystko jednak po to, by poprawić komfort użytkowania. W uszach znajdzie się mniej urządzenia, więc spanie z tym na głowie nie powinno być uciążliwe. Wearable nie tylko odtwarza przyjemne dźwięki, ale też naturalnie wybudza, śledzi jakość wypoczynku i pozwala (w odróżnieniu od konkurencji) grać ulubioną muzykę lub podcasty. Wykrywa zaśnięcie, więc automatycznie zapisuje moment, w którym straciliśmy wątek odsłuchu.

Wyróżnienie za: komfortowy format wearable do spania

Czytaj więcej o: Kokoon NightBuds

8. Newton-Rider – elastyczny kask rowerowy

Sporo rowerzystów rezygnuje z jeżdżenia w kasku, bo nie ma z nim potem co zrobić. Nawet te najbardziej kompaktowe zajmują sporo miejsca i trzeba się z nimi trochę męczyć (moim zdaniem warto, ale rozumiem ludzi, którym to przeszkadza). Niebawem kask będzie wymagany na hulajnogach, więc i tak trzeba będzie go ze sobą transportować. Newton-Rider chce rozwiązać problem przestrzeni jaką zajmuje tradycyjny kask. Wyrób jest kompaktowy, wytworzony ze specjalnych (częściowo miękkich) materiałów, no i ma „składany” format. Jest elastyczny, ale zapewniający ochronę dla głowy. Jego grubość to tylko 16 mm (przeciętnie to 30-35mm), więc cykliści wyglądają jakby nosili nietypowe czapki. Podczas uderzenia materiał ma pochłaniać energię i być wielokrotnego użytku. Spełnia europejskie normy EN 1078 i amerykańskie CPSC.

Wyróżnienie za: elastyczny format kasku

Czytaj więcej na: Indiegogo

9. Poputar – do nauki gry na gitarze

W 2017 roku PopuBand Music wystartowało z kampanią Populele do nauki gry na ukulele. Teraz firma powraca z Poputar – modelem dla klasycznej gitary. Oczywiście z LEDowymi wskaźnikami oraz aplikacją mobilną na smartfony i tablety. Proces przyswajania ma tu być tak samo szybki i przyjemny, oczywiście łatwiejszy od tradycyjnych metod nauczania. Do tego w wersji samodzielnej, więc nie wymagającej w pobliżu nauczyciela. Elementy gamifikacji będą przypominać trochę gry muzyczne na konsole. Naukę podzielono na cztery sekcje. Jedne dotyczą teorii, inne już praktyki. Dopiero gdy uczeń sprosta tym pierwszym będzie kierowany do kolejnych. Autorzy przekonują, że już w 10 dni ogarniemy grę na gitarze, ale to oczywiście pozostaje kwestią talentu, chęci oraz odpowiedniego słuchu.

Wyróżnienie za: samodzielny tok nauki gry na gitarze

Czytaj więcej na: Indiegogo

10. Taur – długodystansowa e-hulajnoga

Elektryczne hulajnogi to idealny środek transportu ostatniego etapu. Tu najczęściej w ramach miejskiego poruszania się i pokonywania niewielkich odległości. Takich przypominających trasy rowerowe – z domu do pracy lub szkoły. Niektórym brakuje jednak zasięgu (ewentualnie zmusza do dodatkowego ładowania baterii, by dało się powrócić). Taur ma być rozwiązaniem. Na jednym ładowaniu uda się przejechać aż 45 km i w dodatku wygodniej niż na klasycznej hulajnodze. Szerszy deck ma pozwolić stawiać stopy obok siebie. E-hulajnoga jest naturalnie składana. Ma też ciekawsze ogumienie. Silnik z 500W rozpędzi pojazd nawet do 39 km/h, co jednak będzie ograniczane przy użytku publicznym. Udźwig to 115 kg. Waga własna – 15.5 kg.

Wyróżnienie za: wygodny sposób jazdy i większy zasięg na jednym ładowaniu

Czytaj więcej na: Kickstarterze

11. Veelo – elektryczne koło pociągowe

Myślałem, że w segmencie elektrycznych pojazdów nie da się już zaproponować nic oryginalnego (poza drobnymi wyróżnikami), ale Veelo wszystko zmienił. Kanadyjscy twórcy poszli na całość i stworzyli bardzo nietypowy rodzaj środka komunikacji. Koło z silnikiem i kierownicą, które ciągnie pasażera na desce lub rolkach. To takie koło pociągowe z dość odważnym systemem jazdy. Silniczek rozpędzi nas do nawet 32 km/h, a nawet nie wiadomo do jakiegoś środka lokomocji to zakwalifikować. W rączce jest oczywiście „gaz” i hamulec, więc jazda jest raczej intuicyjna. Z uwagi na inny format będzie potrzebna nauka, bo nie tylko skręcanie jest inne, ale też wszystkie inne manewry.

Wyróżnienie za: oryginalny format elektrycznego napędu

Czytaj więcej na: Kickstarterze


Podobał ci się mój przegląd najciekawszych crowdfundingowych projektów z tego tygodnia? Zobacz podobne zestawienia z wcześniejszych tygodni. Poniżej w powiązaniach znajdziesz więcej start-upowych rozwiązań, które być może już dotarły lub właśnie zmierzają na rynek: