Przyjrzałem się już podstawowemu duetowi iPhone 14 i 14 Plus. Czas na parę tych lepszych, bardziej high-endowych jednostek. W tym roku Apple skoncentrowało uwagę przy ulepszeniach głównie na mocniejszych smartfonach. Różnice między tymi parami są wyraźniejsze niż w poprzednich latach. Zarówno na zewnątrz, jak i w środku. iPhone 14 Pro i 14 Pro Max.

iPhone 14 Pro i 14 Pro Max z dynamiczną „wyspą”

iPhone 14 Pro i 14 Pro Max Dynamic IslandPostaram się nie dublować informacji i w ramach funkcji, które znalazły się we wszystkich iPhone’ach 14, przekieruję do wpisu o bazowych modelach. Tu skoncentruję się na rozwiązaniach, które Apple zaproponował wyłącznie w serii Pro. Szybko tylko przypomnę, że całe kwartet zyskał jaśniejsze ekrany, wydajniejsze chipy, lepsze aparaty, czujniki ruchu, detekcję wypadków i komunikację satelitarną. Trzy pierwsze obszary mają jednak wyraźniejsze różnice. Pro na tych polach zaoferuje znacznie więcej.

Zacznę od likwidacji notcha – charakterystycznego wcięcia, które było z iPhone’ami od ładnych kilku lat. Spekulowano, że Apple wprowadzi w końcu ekranowy otworek, ale że ma na froncie zwykle sporo różnych czujników, to będzie bardziej podłużny. Rzeczywiście tak się stało. Marka nie byłaby jednak sobą, gdyby nie zaproponowała tego standardu (znanego już w Androidach od lat) z czymś innym. Co wymyślono? „Dynamic Island” (oczywiście, że ma nazwę!) zabiera mniej miejsca od notcha, ale nadal w jakiś sposób wpływa na odbiór treści.

Zmniejszenie obszaru poświęconego przednim czujnikom ułatwił o 30% mniejszy aparat selfie i ukrycie czujnika zbliżeń pod ekranem. Panel OLED i „czarne” diody dodały też dynamicznych efektów. Typowe Apple. Stara się jakoś wyróżniać swoje nowe koncepcje, próbując wprowadzić do znanych standardów coś ekstra. Animowane przekazy uwzględnią natywne aplikacje iOS, ale też pozwolą na przekaz treści developerom third-party. To kolejny z chwytów Apple przy promocji swoich nowinek – angażowanie twórców aplikacji do wykorzystywania nowych elementów.

iPhone 14 Pro i 14 Pro Max z Always On i A16 Bionic

iPhone 14 Pro i 14 Pro Max przypominają rozmiarami parę podstawowych iPhone’ów czternastej generacji. Panele OLED też mają 6.1 i 6.7 cala. Mają one jednak o wiele jaśniejsze ekrany w szczycie dla HDR. Aż 2000 nitów (1600 w normalnym użytkowaniu). Content w mocnym słońcu będzie łatwiejszy do odczytania. Nowy kontroler potrafi też obniżyć odświeżanie z ProMotion do ledwie 1Hz. To oznacza, że w końcu zobaczymy na wyświetlaczach iPhone’ów treści w trybie Always On Display (AOD). Komunikaty w tej formie obejmą oczywiście godzinę, ale też widgety i Live Activities. Androidy opcję AOD oferowały już od lat. Niektóre braki Apple mnie dziwiły. Niższe odświeżanie powinno wydłużyć też ogólny czas pracy telefonu.

Tradycyjnie już, flagowe modele producenta chwalą się wzrostem wydajności. Seria Pro skorzysta z usług ośmiordzeniowego chipa A16 Bionic (bazowy duet ma A15 z poprzednich iPhone’ów Pro). To pierwszy procesor Apple w litografii 4nm. Jest wsparty pięcioma rdzeniami GPU. Wspólnie z Display Engine i ulepszonym procesorem przetwarzania sygnału obrazu będą efektywniej obsługiwać ekran i aparaty fotograficzne.

iPhone 14 Pro i 14 Pro Max z 48 mega

To płynnie przejdę teraz do możliwości modułu fotograficznego iPhone’ów 14 Pro i 14 Pro Max. Wysepka wciąż obejmuje potrójny sensor, ale są to hardware’owe poprawki. W końcu (znów po wieloletniej obsuwie względem Androidów) pojawi się aparat w rozdzielczości 48 megapikseli. Oczywiście z opcją łączenia czterech sąsiadujących pikseli w celu poprawienia czułości. Techniki stosowanej w konkurencyjnych telefonach od już bardzo dawna. Efektem nadal będą zdjęcia 12 mpx, ale ze znaczną poprawą odwzorowania barw.

iPhone 14 Pro i 14 Pro Max

W trybie ProRAW można będzie też pstryknąć zdjęcie w natywnej, pełnej rozdzielczości. Pozostałe dwa obiektywy (ultra wide i tele) również mają zaoferować lepsze wyniki w trudniejszych warunkach świetlnych. Wysepka z modułami wygląda niemal identycznie, choć widać nieco większe „oczka”. W tym roku oba Pro mają ten sam zestaw (z drugą generacją optycznej stabilizacji i pełnym ostrzeniem na matrycy):

  • 48 mpx z f/1.78, piksele 1.22µm (2.44 przy łączeniu), dual pixel PDAF, OIS
  • 12 mpx z f/2.8 (teleobiektyw z optycznym 3x), PDAF, OIS
  • 12 mpx z f/2.2 (ultra szeroki kat 120˚), piksele 1.4µm, dual pixel PDAF
  • czujnik ToF 3D (skaner LiDAR do głębi)
  • selfie: 12 mpx z  f/1.9, sensor 1/3.6″, PDAF + czujnik głębi 3D

Nowy czujnik główny ma poprawić też efekty portretowe (specjalne zbliżenie i koncentracja na centralnej części kadru). Z kolei ultraszerokokątny obiektyw ma większe (czyli czulsze) piksele, a to poprawi ostrość i ujęcia makro. W użyciu będzie też Photonic Engine, który oferuje swoje usługi też w normalnych „czernastkach”. Również lampa flash będzie mocniejsza. Jest zatem połączenie ulepszeń hardware’owych i software’owych. Z naturalnym efektem synergii obu.

iPhone 14 Pro i 14 Pro Max – podsumowanie

Szybkie podsumowanie nowych Pro. Najpierw cennik. iPhone’y 14 Pro będą startować od 999$, a iPhone’y 14 Pro Max od 1099$, czyli tak samo, jak w poprzedniej generacji. Rynek przywidywał, że w związku z ulepszeniami koszty wzrosną, ale Apple udało się utrzymać ceny. Telefony będą dostępne z pamięciami 128/256/512GB i nawet 1TB. W USA wyłącznie z eSIM. Widzę, że w sprzedaży wciąż będą iPhone’y 12 i 13, a także SE. Ich ceny to odpowiednio 599$ i 429$ (SE).

Jak przyjmie się „Dynamic Island”? Jak bardzo zyska mobilna fotografia dzięki nowym czujnikom? Jak nowości iOS 16 będą współpracowały z nowym chipsetem? Czy łączność satelitarna coś zmieni? W przypadku tego ostatniego pojawią się pewnie wieści na temat ratowania życia – na wzór materiałów z Apple Watchami i ich trybami SOS oraz sensorami monitorującymi zdrowie. Nowe iPhone’y 14 Pro ponownie wnoszą coś ekstra, ale jeszcze trudno ocenić, jak ekstra. Na pewno nieco łatwiej będzie wybrać model, bo wszystkie cztery proponują nieco inny zestaw możliwości.

źródło: apple.com