Michał Sitnik gogle VR HTC Vive Pro 2
Zobacz mój test gogli HTC Vive Pro 2

Prawie cały pierwszy kwartał testowałem topowy wariant gogli HTC Vive Pro drugiej generacji. Zapoznałem się z nim z prawie z każdej strony, a na sam koniec udało mi się jeszcze wziąć udział w wirtualnym prebriefingu platformy Vive Sync tajwańskiej marki przed targami Mobile World Congress w Barcelonie. Oczywiście w trybie VR (przy użyciu headsetu). Spora część zaproszonych gości korzystała wtedy z innych jednostek. Bardziej kompaktowych Vive Flow. Od kilku tygodni sprawdzam i ten model. Różniący się od pozostałej rodziny Vive (i konkurencji również) w kilku obszarach. Czy ta propozycja wnosi coś nowego do segmentu wirtualnej rzeczywistości? Już odpowiadam.

HTC Vive Flow są jeszcze bardziej niszowe

Z goglami VR mam kontakt już od pierwszych modeli developerskich. Jestem przyzwyczajony do ich sporych rozmiarów. Pod względem wielkości nic przez ten czas w świecie VR się nie zmieniło. Właściwie nie ma znaczenia, czy są to modele przewodowe (pod PC lub konsolę), czy w pełni niezależne (ze wszystkim na pokładzie). Gabaryty większości gogli są do siebie zbliżone. To wciąż spore, mocno odstające „maski”.

W 2016 roku, gdy segment VR jeszcze raczkował, niektóre marki eksperymentowały z miniaturyzacją sprzętu. Jako pierwszy przypomina mi się projekt LG 360 VR. Koreańska firma odchudziła wnętrze gogli, a część podzespołów „wyeksportowała” do smartfona. HTC Vive Flow ma praktycznie ten sam format, ale kilka lat postępu. Sprzęt również podłączymy do telefonu (znacznie mocniejszego niż osiem lat temu). Energię dostarczymy ze smartfona lub powerbanku.

test gogli VR HTC Vive Flow

Takie podejście do tematu VR jest rzadko spotykanym rozwiązaniem na rynku. Jeszcze bardziej niszowym od i tego z głównego nurtu (wciąż przecież jeszcze mało popularnego).

Vive Flow – najtańsze w portfolio HTC

Gogle Vive Flow schowano w kompaktowym pudełku. Niewiele większym od tego, w którym dostarczane są smartfony. To pierwszy sygnał, że cała zabawa będzie możliwie mobilna. Zresztą, właśnie z tą myślą skonstruowano gadżet. HTC chciało rozszerzyć katalog swoich gogli VR o coś odróżniającego się od pozostałych urządzeń. Tych w ofercie producenta jest już całkiem sporo. HTC demonstruje tym samym potencjał i swoje aspiracje w kreowaniu trendów. Czas na to jest idealne. Okres wczesnej fazy rozwoju VR sprawia, że każda nowość może nadać branży nowy kierunek.

Flow to coś odważniejszego od serii Pro, Focus i Cosmos. Coś wciąż eksperymentalnego, ale pozwalającego marce na budowanie nowych doświadczeń VR. Chociażby z racji nieco odmiennego podejścia. Pomóc w tym powinna też niższa cena zestawu.

test gogli VR HTC Vive Flow

W ofercie HTC potrzebne były nieco przystępniejsze cenowo gogle, bo bariera wejścia do sferycznego świata wciąż jest zaporowa. 500$ (u nas 2699 zł) to dużo mniej od wszystkich pozostałych odmian Vive, więc szansa kontaktu z VR otwiera się na szersze grono odbiorców. Jakie konkretnie? Najpierw zerknijcie w sprzęt.

HTC Vive Flow mają styl! Są mobile

Nazwa gogli nie jest chyba przypadkowa. Pasuje do przewiewnego formatu. Flow są obecnie jednymi z najlżejszych tego typu urządzeń dostępnych na rynku. Moduł z ekranami i optyką zajmuje o wiele mniej miejsca niż tradycyjne gogle. Miękka obudowa do zaciemnienia i wygodniejszego użytkowania jest zdejmowana (ułatwia higienę), a zauszniki składane. Nie będzie chyba nadużyciem określanie Flow jako „okularów”. Pierwszy kontakt z wyrobem może sprawiać wrażenie kontaktu z zabawką, ale te odczucia bardzo szybko znikają. Da się dostrzec, jak sprytnie zmieszczono w tym niewielkim opakowaniu mnóstwo różnych technologii.

Gadżet został schludnie zaprojektowany. Złotawy front nadaje mu stylu i zdecydowanie wyróżnia Flow na tle pozostałych modeli. Fani VR szybko skojarzą przód gogli i pewnie taki był zamysł speców HTC od marketingu i designu. Składana konstrukcja nie zajmuje wiele miejsca. W komplecie jest mały woreczek do bezpieczniejszego transportowania elektroniki. Do kieszeni tego nie zmieścimy, ale jest naprawdę mobilnie – szczególnie w tej kategorii urządzeń. Prawie przez całe testy pracowałem w terenie, więc ładnie się złożyło i miałem okazję spojrzeć na te gogle dokładnie tak, jak powinienem.

test gogli VR HTC Vive Flow

W parze z nowoczesnym wyglądem idzie wygoda użytkowania.  Nie zapomniano o odpowiednim komforcie. Zauszniki zakończono miękkimi gąbkami. Gogle leżą na głowie stabilnie i nie męczą podczas sesji. Flow są naprawdę leciutkie. Nie odnotowałem pocenia się twarzy, co zdarzało się przy Vive Pro. Tam jednak istotny wpływ miała na to większa intensywność w doświadczaniu contentu (mam na myśli aktywność ruchową).

HTC Vive Flow – smartfon kontrolerem

W zestawie z goglami Flow nie ma żadnych kontrolerów. Ich rolę przejmuje smartfon. Musi spełniać pewne wymagania. Na oficjalnej liście od HTC są wybrane Androidy, ale tajwańska marka przekazuje, że z okularami poradzą sobie wszystkie smartfony, które dysponują wsparciem:

  • Wi-Fi hotspot z 5 GHz oraz Bluetooth
  • łącznością Miracast (casting)
  • HDCP 2.2 (lub podobnym standardem)

test gogli VR HTC Vive Flow

Próbowałem użyć własnego Xiaomi, ale w zestawie otrzymałem HTC U12+, w którym wszystko było już zainstalowane. Poszedłem trochę na łatwiznę. Nie mogę przez to opisać samego procesu konfiguracji, ale nie sądzę, by był skomplikowany.

HTC opublikowało na swoich youtube’owych kanałach specjalne tutoriale, dzięki którym łatwiej będzie wszystko uruchomić. Działania śą przedstawione krok po kroku i nie należą do trudnych. Potrzebna jest aplikacja Vive i poprzydzielanie w telefonie kilku uprawnień.

Oprogramowanie pozwala przekształcić smartfon w kontroler do sterowania zawartością gogli. Rozpoznaje kilka gestów i działa jak wskaźnik. Interfejs jest bardzo podobny do tego z Vive Pro. Dość szybko ogarniemy w czym rzecz. Gogle wymagają zasilania, więc pewną niedogodnością (o ile można ją tak nazwać) jest wiszący przewodzik, który podpinamy do telefonu lub powerbanku. Same gogle możemy komunikować ze smartfonem bezprzewodowo.

Do sterowania goglami przez smartfon trzeba się chwilę przyzwyczaić. Lepsze czucie dałyby kontrolery, ale dotykowy ekran telefonu ma ograniczyć działanie kompletu do jak najmniejszej liczby elementów (maksymalna mobilność w transporcie). Wyświetlacz telefonu podzielono na cztery sekcje. Część pól została przeznczona na przyciski (lub akcje gestowe). Wykorzystano też czujniki do trybu wskaźnika 3D. Trochę zabrakło mi wirtualnej wizualizacji położenia telefonu w przestrzeni, co ułatwiłoby nawigację.

HTC Vive Flow Viveport

Moim zdaniem mały pilocik z fizycznymi przyciskami sprawdziłby się znacznie lepiej, a wcale nie zwiększyłby wagi lub rozmiarów całego zestawu. Tak robili producenci adapterów do smartfonów, ale tam telefony siedziały w goglach, więc innej drogi do kontroli po prostu nie było. Gdzieś czytałem, że HTC planuje wdrożyć we Flow śledzenie ruchu rąk, co może być przydatną alternatywą, Na razie pozostaje nawigacja smartfonem.

Ekrany HTC Vive Flow i 6DoF

Czas zajrzeć do środka. HTC zastosowało w Vive Flow panele LCD o rozdzielczości 1600 x 1600. To niższa jakość od tego, co miałem okazję doświadczać w Pro. Chyba też nieco niższa od konkurenta Oculus Quest 2. Nie chcę jednak ich ze sobą bezpośrednio zestawiać z uwagi na gabaryty. To troszkę inne propozycje gogle. Kąty widzenia u Vive wynoszą 100 stopni. Jak na zaproponowany profil to akceptowalnie.

test gogli VR HTC Vive FlowPewnie zdążyliście zauważyć dwie frontowe kamerki? To czujniki do pozycjonowanie systemu 6DoF. Coraz więcej niezależnych gogli stosuje ten sposób rozpoznawania położenia w przestrzeni, ale do tej pory chyba żadne nie oferowały tego w tak smukłym wydaniu. Przestrzeń na sensory jest ograniczona, więc nie będę narzekał na jakość działania samego pozycjonowania.

Tryb pass-through pozwala na lepszą orientację w normalnej rzeczywistości, ale przełączenie się w podgląd widoku z kamerek trwa trochę za długo, więc znacznie szybciej jest po prostu zdjąć gogle z głowy (tym bardziej, że zakładamy je jak wspomniane już wyżej okulary). Apropos okularów. Posiadacze słabszego wzroku nie muszą się martwić o współpracę gogli z okularami. System optyki w Vive Flow jest regulowany, więc dioptrie dopasujemy obrotowymi pierścieniami.

Głośniczki zintegrowano chyba z nausznikami, by dźwięk płynął do uszu bez większych strat w energii. To otwarty system audio, ale jeśli chcemy odciąć się od świata w sposób całkowity (np. przy sesjach wellness) to bezproblemowo wykorzystamy bezprzewodowe słuchawki na Bluetooth.

HTC Vive Flow – co właściwie potrafią?

Przedstawiłem hardware. Teraz pora na software. Skąd w ogóle wziął się pomysł na Vive Flow? Gdy pierwszy raz poruszałem na swoim blogu temat nowych gogli HTC, zastanawiałem się, do kogo są kierowane? Marka odważnie kreowała produkt jako  „the immersive VR glasses for on-the-go wellness”. Prawda, że brzmi inaczej od tego co oferowane na rynku? Marka chce przedstawiać się jako innowacyjna. Flow rozszerzają portfolio modeli o coś odmiennego, ale z trzonem możliwości VR z jakich kojarzymy już segment.

test gogli VR HTC Vive Flow
Vive Flow są naprawdę smukłe.

Dzięki okularom możemy zamknąć się w sferycznym środowisku i chłonąć VR w odcięciu od realnej rzeczywistości. Vive Flow uruchomią content VR ze sklepiku Viveport, umożliwią mirrorowanie treści sparowanego smartfona i streamowanie materiałów z popularnych serwisów. Otworzymy zatem zarówno bardziej imersyjne aplikacje (stworzone specjalnie dla gogli), ale i apki dostępne w Androidzie. Tu powrócę raz jeszcze do systemu sterowania. Nie wszystko kontroluje się tu równie wygodnie.

HTC Vive Flow i Viveport, czyli sklepik

Na platformie Viveport znajdziemy kompatybilne z goglami Flow aplikacje, a nawet gry. Jak się pewnie domyślacie, przeważają apki specjalistyczne. Raczej „lżejsze” produkcje – te nie wymagające zgodności z kontrolerami ruchu. Dominują programy do eksploracji i wyciszania. Katalog nie jest tak obszerny jak pod mocniejsze gogle, ale sądzę, że będzie zapełniał się tytułami o innym charakterze. Nie zabrakło dostępu do Vive Sync, o którym wspominałem już na samym wstępie. Z uwagi na słabsze specyfikacje gogli, obecność w przestrzeni Sync ma nieco niższą jakość.

Świetnym przykładem obszaru, w którym gogle Vive Flow sprawdzą się idealnie jest projekt Holoride. Pisałem o nim na blogu już kilka razy. Napiszę kolejny, bo mam nadzieję sprawdzić go, gdy tylko dotrze do Polski. Mobilność gadżetu wykorzystano w tej propozycji w sposób maksymalny i bardzo oryginalny. Holoride to synchronizacja treści z ruchem samochodu (współpraca z Audi), czyli pełna imersja w integracji odbioru przeciążeń z wirtualną symulacją.

Twórcy przekonują, że w Holoride można odwzorowywać nawet atrakcje z parków rozrywki. Brzmi konkretnie! Koncepcję demonstrowane już na marcowych targach Mobile World Congress w Barcelonie. Z własną oceną wstrzymam się jednak do bezpośrednich testów. Mixed Reality w tym wydaniu może być interesująca. Na razie daję małą zajawkę potencjału drzemiącego w mobilności jednostki od HTC. Z większymi goglami byłby tu ogromny problem. Z „turystycznymi” – żaden.

HTC Vive Flow – podsumowanie

Gogle Vive Flow oceniam w ich dość wczesnej fazie rozwoju (sądząc po zawartości biblioteki z aplikacjami w Viveport). Z uwagi na ten fakt dość ciężko jest mi wydać końcowy wyrok. Flow to coś nowego, przyszłościowego, na co trzeba patrzeć z większą wyrozumiałością. Doceniam odwagę w realizacji, szczególnie w rozwoju nowych kanałów docierania z VR do nowej grupy odbiorców. Czuję jednak, że pewne kwestie wymagają tu jeszcze dopracowania (i tak jest bardzo dobrze, jak na pierwszą generację).

HTC Vive FlowPrzede wszystkim przydałby się lepszy system sterowania. Przyzwyczaiłem się do kontaktu z kontrolerami dla większych Vive’ów, więc we Flow musiałem zejść trochę na ziemię. Jest zupełnie inna perspektywa odbioru. Niższy koszt dostępu do aplikacji w wirtualnej rzeczywistości to ogromny plus, ale póki propozycji pod Flowy nie będzie w Viveport więcej, nowe gogle HTC mogą przegrać z bardziej zaawansowanymi headsetami.

Sprzęt został zaprojektowany z myślą o poszerzaniu horyzontów wirtualnej rzeczywistości i mam nadzieję, że tajwańska marka ma już zaplanowaną przyszłość i inwestycje w rozwiązania, które wydobędą najlepsze cechy mobilnego formatu.

HTC ma do tego wystarczające środki, know-how i ogólne doświadczenie lidera branży. Liczę, że nie skończy się jak ze smartfonowymi adapterami kilka lat temu. Do dziś nie rozumiem, dlaczego tak szybko poddano ten temat. HTC Vive Flow nie zadowolą wszystkich. Odbieram je w obecnej chwili jako pierwszy krok propozycji wirtualnej rzeczywistości w mobilnym wydaniu. Jestem nastawiony do Flow pozytywnie. Chciałbym je jeszcze sprawdzić ponownie za kolejne 6-12 miesięcy i wtedy napisać o okularach coś więcej.