właśnie obejrzałem peryferal serial amazona
foto: primevideo.com

To drugi z rzędu serial, który recenzuję w ramach serii „właśnie obejrzałem”. Drugi na platformie Amazon Prime Video, a więc w emisji przypominającej podejście HBO – nie wszystko na raz. Swoje pierwsze wrażenia nt „Peryferal” oceniam po pierwszych trzech epizodach, ale to już chyba wystarczający ilość, by ewentualnie zachęcić do obejrzenia całości. Widowisko science fiction od twórców Westworld, a więc, mniej więcej, wiem, czego się spodziewać.

Peryferal (Gibsona), czyli?

Chyba już przyzwyczajamy się do dziwacznie brzmiących tytułów projektów rodem ze świata SF. Im ten dziwniejszy, tym bardziej tajemniczy. „The Peripheral” to ekranizacja powieści Williama Gibsona, który zaproponował swoją wizję rzeczywistości, z którą musi zmierzyć się ludzkość.

Coraz więcej produkcji nawiązuje do ery VR/AR, czy też metawersum lub tzw. extended reality (świata rozszerzonego), co właściwie jest naturalną próbą poszukiwań odpowiedzi na proste pytanie – czy żyjemy może w czymś w rodzaju symulacji lub jej pochodnej?

Czy my jesteśmy realni dla ciebie?

Pisarzom i scenarzystom coraz trudniej zaproponować nową koncepcję. Incepcja, odwracanie biegu czasu, zrobotyzowani surogaci, czy po prostu avatary lub transcendencje – to powoli opatrzone propozycje. Peryferal łączy te wybrane elementy i oferuje wszystko w dramacie akcji obsadzonym w Londynie przyszłości (2100 rok). Daleko mu do cyberpunkowej otoczki, ale nocne ujęcia troszkę do niej nawiązują. Jest jednak „czyściej”

Serial Amazona duetu Jonathan Nolan (brat reżysera Incepcji, Tenet, czy Interstellar) i Lisy Joy – jako producenci, bo twórcą jest Scott Smith – bazuje na powieści, w której headset przenosi umysł w… no właśnie. Tutaj nie chcę zbytnio spoilerować, więc zdradzę tylko, że postacie poruszają się w alternatywnych rzeczywistościach. Światach, które są jednak ze sobą w pewnym stopniu splątane. Ja sam nie wiem jeszcze, jak dokładnie to wszystko funkcjonuje, ale nie sądzę, by dalszy rozwój sytuacji jakoś mocniej to wyjaśniał. Teraz liczy się już głównie fabuła. Niezbyt skomplikowana, ale to raczej film akcji, więc niezbyt wymagający.

Peryferal to dwie przyszłości

To teraz szybkie wprowadzenie w serial. Flynne Fisher (grana przez Chloë Grace Moretz – skojarzycie ją głównie z Kick-Ass) to całkiem niezła gamerka, która otrzymała szansę sprawdzenia nowej generacji „gogli” VR. Jednostki o znacznie wyższym stopniu zaawansowania od ówczesnych zestawów (a te już w tej wersji wyglądają bardzo dobrze – serial dzieje się w 2030 i 2100 roku – ups, jednak coś zdradziłem). Odwzorowującym niemal wszystko, co możemy odczuć w normalnym życiu. Jak się pewnie domyślacie, w wirtualnym świecie dziewczynę czeka przygoda.

Główna bohaterka podczas gry demonstracyjnej (jak jej się wydaje) zostaje wplątana w morderstwo celebrytki, ale w alternatywnej dla niej rzeczywistości. Szybko się jednak okazuje, że wydarzenia po drugiej stronie mają wpływ na tutejszy świat. Trzeba wrócić w VR i rozwiązać tak sprawy. Oczywiście z przeciwnościami w świecie lokalnym. Jak ciało i umysł wytrzyma tunelowanie pomiędzy tymi „lokalizacjami”? W którym momencie rzeczywistość będzie tą realniejszą? Kto jest kim, co jest grą, a co nie? Pomysł fajny, ale jak potoczy się los bohaterów obu światów? Najwięcej zależy od Fisher, ale spore znaczenie ma też jej brat (weteran wojenny z haptycznie splecionym zespołem żołnierzy  – zrozumiecie po obejrzeniu) oraz Wilf Netherton – pomocnik po drugiej stronie lustra.

Peryferal – wstępna ocena

Oczywistym jest, że nie mogę na podstawie pierwszych odcinków oceniać całości, ale jestem w stanie przynajmniej częściowo przedstawić swoje odczucia. Odczucia fana filmu sf. W Peryferalu widzę pewne podobieństwa z ostatnimi sezonami Westworld (4 i 5). Podobny klimat przyszłości i najnowszych rozwiązań technologicznych. To akurat gradka dla miłośników elektroniki, którzy mogą skonfrontować swoje wizje z obrazami specjalistów od analiz przyszłości.

Nie brakuje tu walk z wykorzystaniem wymyślonego przez twórców sprzętu, starć z robotami, czy ludźmi w postaci avatarów. To wszystko przeplata raczej prosty w odbiorze wątek poszukiwań Aelity – o której celowo wcześniej nie wspominałem, byście mieli trochę więcej zabawy w oglądaniu serialu. Generalnie mamy do czynienia z nieskomplikowanym tytułem akcji, w którym nie bardzo jest się nad czym zastanowić. Jest kawa na ławę. Myślę, że dla fanów gatunku pozycja właściwa, ale nie powiedziałbym, że obowiązkowa. Przede mną jeszcze ponad połowa Peryferala, więc finalnie wypowiem się za kilka tygodni. Altered Carbon to to nie jest.